Boris Becker chce wrócić do pracy trenera i nie wierzy w dominację Andy'ego Murraya

PAP/EPA / PIYAL ADHIKARY
PAP/EPA / PIYAL ADHIKARY

Boris Becker w niedzielę gościł w Kalkucie, gdzie obserwował zmagania w biegu "Kolkata 25k run". Niemiec spotkał się z legendarnym krykiecistą Souravem Gangulym oraz udzielił wywiadu "Hindustan Times".

Boris Becker przez ostatnie trzy sezony pełnił funkcję trenera Novaka Djokovicia. Pod jego wodzą Serb zdobył sześć z 12 tytułów wielkoszlemowych, lecz kilkanaście dni temu postanowił zakończyć współpracę z Niemcem. Becker natychmiast znalazł nową pracę. Będzie ekspertem stacji Eurosport podczas wielkoszlemowego Australian Open (16-29 stycznia), ale zadeklarował, że chce wrócić do pracy szkoleniowej.

- Zamknąłem jeden rozdział życia i otwieram kolejny. Podczas Australian Open będę komentował bieżące wydarzenia. Ale to nie oznacza, że rezygnuje z pracy szkoleniowca. Być może już w przyszłym roku znów będę pracował jako trener - powiedział Niemiec.

Becker rozstał się z Djokoviciem niedługo po tym, jak Serb stracił prowadzenie w rankingu ATP na rzecz Andy'ego Murraya. Niemiec jednak uważa, że jego były podopieczny szybko wróci na właściwe tory. Nie wierzy także, iż Brytyjczyk w przyszłym sezonie zdominuje męskie rozgrywki - Aby stać się dominatorem, należy wygrywać Szlem za Szlemem. Dla Murraya był to przełomowy rok. Zakończył go jako numer jeden. Ale nie uważam, by miał jakąkolwiek przewagę nad Novakiem - ocenił.
 
49-latek z Leimen poruszył również temat równości płac w tenisie. - Kobiety rywalizują w tych samych turniejach, co mężczyźni. Również dają z siebie wszystko i trenują tak mocno, jak tylko mogą. Mamy równouprawnienie i jeśli kobiety robią to samo, co mężczyźni, to powinny zarabiać tyle samo - stwierdził.

ZOBACZ WIDEO Natalia Partyka: nie myślę o końcu kariery, mogę grać nawet przez 10 lat

Komentarze (0)