O Stanie Wawrince przez lata mówiono o tenisiście z olbrzymim potencjałem, ale jednocześnie takim, któremu zawsze "czegoś" brakuje, by odnosić największe sukcesy. Wszystko zmieniło się od momentu, gdy jego trenerem został Magnus Norman. Pod wodzą Szweda Szwajcar przeistoczył się w czołowego gracza świata. Od sezonu 2014 Wawrinka zdobył trzy tytuły wielkoszlemowe (Australian Open 2014, Roland Garros 2015 i US Open 2016). W tym czasie więcej triumfów w Wielkim Szlemie zanotował tylko Novak Djoković (sześć).
- Oczekiwałem, że pod wodzą Magnusa dokonam postępu, ale moje wyniki przeszły najśmielsze oczekiwania - przyznał Wawrinka.
- Znaleźliśmy równowagę między relacją trener-zawodnik. To nasz sekret. Spędzamy ze sobą wiele czasu, dużo ze sobą rozmawiamy, mamy przyjacielskie stosunki, ale Magnus nie boi się mówić, co jest dla mnie złe - powiedział Szwajcar.
Norman, który ma za sobą wyśmienitą karierę zawodniczą (był wiceliderem rankingu ATP i finalistą Rolanda Garrosa 2000), a przed rozpoczęciem współpracy z Wawrinką doprowadził Robina Söderlinga do czwartego miejsca na świecie i dwóch finałów Rolanda Garrosa, wyjawił, że propozycję Wawrinki przyjął z dwóch powodów: - Przede wszystkim Stan jest świetnym facetem. A to jest dla mnie najważniejsze. Po drugie - wszyscy wiemy, że to znakomity tenisista.
- Na początku naszej współpracy, w maju 2013 roku, Stan doszedł do finału w Madrycie. Uznaliśmy to za obiecujący start - wspominał szwedzki szkoleniowiec.
- Ciągle chcemy się rozwijać. W tenisie najważniejsza jest pokora i ciężka praca - dodał Norman, który został wyróżniony mianem najlepszego trenera 2016 roku według ATP.
ZOBACZ WIDEO Stoch i Kot po Lillehammer: w naszej drużynie jest moc (źródło: TVP SA)
{"id":"","title":""}
W sumie czasami właśnie zdobycie takiego szlifu jest ciężkie.
Oby mu się udało :))