Sezon 2015 był dla Rafaela Nadala najgorszy od 11 lat. Po raz pierwszy od 2004 roku Hiszpan nie doszedł w turniejach wielkoszlemowych nawet do półfinału oraz nie zdobył tytułu rangi ATP World Tour Masters 1000. Dodatkowo zmagał się z przeróżnymi kłopotami zdrowotnymi i, o czym otwarcie mówił, miał problemy mentalne.
W głowie Nadala zakłębiły się niepewności. Na tyle duże, że 14-krotny mistrz wielkoszlemowy zwątpił, iż stać go jeszcze na wygrywanie imprez Wielkiego Szlema. - Nie wiem, czy jeszcze wygram turniej wielkoszlemowy. Wątpię, czy w ogóle to nastąpi - powiedział Hiszpan, który obecnie bierze udział w rozgrywkach International Premier Tennis League.
29-latek zauważył jednocześnie, że udana końcówka minionego sezonu dodała mu nieco pewności siebie. Po US Open zanotował kilka udanych startów. Zanotował finał w Pekinie, półfinały Finałów ATP World Tour, Szanghaju i Bazylei oraz ćwierćfinał w Paryżu.
- Ostatnie trzy miesiące to był dla mnie lepszy czas. Byłem zadowolony z poziomu swojej gry i w nowym sezonie chcę grać tak, jak w końcówce poprzedniego. Ale żeby to zrobić, muszę ciężko pracować - powiedział.
Nadal odniósł się także do sprawy swojego trenera i zarazem wujka Toniego. Wielu ekspertów, na czele z Johnem McEnroe'em, namawia go, by nawiązał współpracę ze szkoleniowcem o uznanym nazwisku, ale Rafa zdecydowanie odrzuca te głosy.
- Bez Toniego nic nie byłoby możliwe. Jestem szczęściarzem, że moim trenerem na zawsze pozostanie osoba z rodziny. Uważam, że to mój wielki atut - powiedział, podkreślając, że nigdy nie zrezygnuje z pomocy wujka.