Karolina Konstańczak: Simona Halep - niespełniona dusza (felieton)

PAP
PAP

- Tenis to przede wszystkim psychika. Oczywiście musisz także dysponować innymi umiejętnościami, ale nie będziesz dobrym zawodnikiem, gdy zawiedzie cię głowa. Mecz można wygrać lub przegrać przed samym wyjściem na kort - przyznała Venus Williams.

W tym artykule dowiesz się o:

Po pamiętnym turnieju organizowanym na rzymskiej mączce Simona Halep bardzo szybko dopasowała do siebie wszystkie elementy tenisowej układanki - okopana za linią końcową defensorka zmieniła się w drapieżną lwicę, coraz częściej szukającą kątów i ofensywnych rozwiązań. Można nawet powiedzieć, że wypracowała sobie swój własny nietuzinkowy styl, który, co najważniejsze dla niej, przynosił efekty. Rumunka z każdym miesiącem rosła w siłę, zdobywała kolejne tytuły i z niebywałą łatwością wyprzedzała koleżanki po fachu w rankingu WTA. Ładnie to wszystko wyglądało, a media nie przestawały pisać o "Historii Kopciuszka". Po finale na paryskich kortach zadawałam sobie tylko jedno pytanie. Czy Simona Halep naprawdę ma to "coś"? Czy będzie kolejną wielką postacią na miarę chociażby Wiktorii Azarenki, Marii Szarapowej czy Petry Kvitovej? Krótko mówiąc, czy będzie w stanie sięgnąć po najbardziej wartościowe tenisowe trofeum - wielkoszlemowy puchar.

Eksperci, jak i dziennikarze wręcz uwielbiają prognozować i proponować kolejne nazwiska, które w najbliższej przyszłości zostaną wygrawerowane na prestiżowych trofeach. Kilka lat temu takie sukcesy wróżono chociażby Dinarze Safinie i Karolinie Woźniackiej. Im wyższa pozycja rankingowa, tym można odczuć większe zniecierpliwienie u czekających, co, nie da się ukryć, powoduje wzrost ciśnienia na barkach grających. Wypisz i wymaluj sytuacja liderujących dobrych kilka lat temu Rosjanki czy Dunki. Z tych prostych powodów niejedna zawodniczka obsesyjnie marzy o wygraniu najważniejszej imprezy choć raz, aby brzydko mówiąc, po prostu się od niej odczepili. Nikt mi nie powie, że Woźniacka nie miała już dość słuchania powtarzającego się jak mantra pytania o tytuł wielkoszlemowy. Z pewnością tak i to wiele razy! Czy z czasem zacznie to również przeszkadzać Simonie Halep?

Jeśli są w ogóle jakieś kryteria, aby zostać wielkoszlemową mistrzynią, to Rumunka je spełnia. W ubiegłym sezonie awansowała do finału Rolanda Garrosa oraz Mistrzostw WTA, obecnie jest wiceliderką kobiecego rankingu, a do tego dość dobrze prezentuje się w starciach z najlepszymi tenisistkami świata - to wręcz idealny moment na zdobycie najważniejszego pucharu. Można by rzec, po prostu wyjść na kort, jak się to robi cały rok, wygrać te czternaście setów, a przy okazji dać radość całej Rumunii, zadowolić sponsorów, zyskać nieśmiertelność... i zaczyna się wyliczanie.

- Jestem zaskoczony tym wynikiem - powiedział Wim Fissette dla stacji VRT tuż po porażce Rumunki z Mirjaną Lucic-Baroni w II rundzie w Paryżu. - Stawiałem Simonę w gronie faworytek, miała dużo bardzo dobrych wyników w tym roku: wygrana w Indian Wells, półfinał w Miami, ale w Wielkich Szlemach... ćwierćfinał w Melbourne nie był sukcesem. Tutaj kolejny zawód. Lucić widocznie jej nie leży. Ma problemy również z innymi mocno uderzającymi zawodniczkami i nad tym powinna popracować. Ale to też znak, że Simona ma problemy z wytrzymywaniem presji.

"Kłopocik", a z czasem wielkie "kłopocisko" rumuńskiej tenisistki próbowali rozwiązać kolejni trenerzy. Pod koniec 2013 roku rozstała się z Adrianem Marcu, sezon później z Wimem Fissettem, w czerwcu odesłała z kwitkiem Victora Ionitę, w międzyczasie korzystała z rad Thomasa Hogstedta, a obecnie pracuje pod okiem Darrena Cahilla. Szkoleniowców zmienia jak rękawiczki, ale jak na razie, o paradoksie, druga tenisistka świata prezentuje się najgorzej właśnie wtedy, gdy powinna pokazać klasę. Półfinał US Open był tego najlepszym przykładem.

- Oczekiwania wobec niej są bardzo duże, szczególnie w Rumunii, ale z tym musi sobie zacząć radzić - kontynuował Fissette. - Kiedy dochodzisz do finału turnieju wielkoszlemowego, każdy kibic liczy na więcej. Do tego inne zawodniczki zyskują dodatkową motywację.

Nie każdy umie poradzić sobie z presją i oczekiwaniami, gdy przychodzi najważniejszy, długo wyczekiwany moment, podsycany przez media na całym świecie. Są tenisistki, które mają po prostu szczęście i zdobywają swój pierwszy tytuł wielkoszlemowy, przemykając gdzieś bokiem, nie skupiając na sobie uwagi. Tak było w przypadku Marion Bartoli, Na Li czy Flavii Pennetty i tak mogło być również w przypadku Halep w 2014 roku, gdy rywalizowała w finale Rolanda Garrosa. Jeśli nie czujesz się faworytką i nie dotyka cię ciśnienie napływające zewsząd, po prostu wychodzisz na kort i prezentujesz swój najlepszy tenis. Łatwiej jest triumfować, będąc niespodzianką turnieju, niż wygrać, gdy wszyscy na długo przed rozpoczęciem zmagań przypięli ci do stroju plakietkę faworytki. Są oczywiście zawodniczki, które presja motywuje, jak chociażby Serena Williams, Petra Kvitova czy Wiktoria Azarenka. Są jednak i takie, które paraliżuje.

- Wszystko jest dobrze z moim tenisem, ale chodzi o sprawy wewnętrzne - powiedziała Rumunka po porażce w I rundzie Wimbledonu. - Muszę popracować nad tym, aby opanować emocje. Chcę wyjść na kort i powiedzieć, że nie dbam o to, tylko gram w tenisa. Wierzę, że to wkrótce nadejdzie - dodała.

Wielu ludzi zadaje sobie to samo pytanie, które stawiali przed sobą w czasach liderowania Karoliny Woźniackiej, Jeleny Janković czy Dinary Safiny. Kiedy Simona Halep wygra turniej wielkoszlemowy? Ja natomiast martwię się o to, że ta kompletna tenisistka z nietuzinkowym stylem gry nigdy nie wybuduje wokół siebie stalowego muru i pozostanie niespełnioną duszą. Na pewno w poprawianiu sfery mentalnej nie pomagają jej powtarzane niemal do znudzenia zdania o kłopotach z presją. Rumunka sama wystawia się na ciosy, opowiadając publicznie o wciąż nierozwiązanym kłopocie.

- Możesz mieć wokół siebie najlepszych ludzi na świecie, którzy będą ci pomagać, ale jeśli nie dorośniesz wewnętrznie i nie poczujesz w sobie siły i pozytywnej energii, prawdopodobnie ci nie wyjdzie - powiedziała Maria Szarapowa dla The Tennis Space. - Musisz być wystarczająco dojrzałym i zdać sobie sprawę, że chodzi o ciebie, a nie innych ludzi.

Karolina Konstańczak

Źródło artykułu: