Rafael Nadal chciałby zdjąć klątwę turnieju w Miami (wideo)

Rafael Nadal przyznał, iż w przyszłości chciałby wygrać turniej ATP w Miami, w którym w niedzielę czwarty raz przegrał w finale - Próbowałem wszystkiego. Starałem się. Taki jest tenis - mówił Hiszpan.

O ile w Roland Garros, gdy już doszedł do finału (osiem razy), zawsze go wygrywał, tak nad występami Rafaela Nadala w Miami ciąży fatum, którego Hiszpan nie jest w stanie przegnać. W niedzielę 27-latek z Majorki po raz czwarty w karierze zagrał w finale Sony Open Tennis i po raz czwarty musiał uznać wyższość swojego finałowego rywala, którym tym razem był Novak Djoković. - Nie jestem sfrustrowany. Taki jest tenis. Próbowałem wszystkiego. Starałem się. Taki jest sport - mówił lider rankingu ATP.

Nadal pierwszy raz w finale w Miami wystąpił w 2005 roku. Prowadził 2-0 w setach i 4:1 w trzeciej partii z Rogerem Federerem, lecz ostatecznie przegrał 6:2, 7:6(4), 6:7(5), 3:6, 1:6. W liczącej 33 spotkania rywalizacji Hiszpana ze Szwajcarem był to jedyny przypadek, gdy jeden z tych tenisistów poniósł porażkę, mimo wygrania dwóch początkowych setów.

Przed okazją na tytuł mistrzowski na Florydzie Rafa stanął też w 2008 roku, ale został rozbity (4:6, 2:6) przez grającego wówczas na kosmicznym poziomie Nikołaja Dawidienkę. Trzecia szansa na triumf Majorkanina pojawiła się po trzech latach, jednakże w meczu o tytuł nie sprostał śrubującemu w pierwszej połowie 2011 roku niewiarygodną serię zwycięstw Djokovicowi i przegrał 6:4, 3:6, 6:7(4).

Nadal od 2005 roku regularnie co trzy lata melduje się w finale turnieju w Miami, co zauważył po przegranym 3:6, 3:6 tegorocznym finale. - Oczekuje tego, że za trzy lata znów zagram tu w finale - zażartował, dodając z uśmiechem: - Grałem tu w finale w 2005, 2008, 2011 i teraz, a to dobra wiadomość, bo oznacza, że mam długą i bogatą karierę.

- Czasami musisz przyjąć wyzwanie, jakim jest gra w najważniejszych turniejach z najlepszymi tenisistami na świecie - analizował przebieg niedzielnego pojedynku lider rankingu ATP. - Novak zagrał na bardzo wysokim poziomie i w mojej opinii był lepszy ode mnie. Rozgrywając wymiany nie czułem się komfortowo, a to niemożliwe, aby wygrać z nim, gdy masz takie odczucie.

Mimo porażki, 13-krotny mistrz wielkoszlemowy szukał pozytywnych aspektów. - To był dla mnie bardzo dobry tydzień. Miami jest bardzo ważnym turniejem. Czuję tu miłość ludzi, zwłaszcza Latynosów, którzy mnie wspierają. Nigdy go nie wygrałem, ale byłem tu cztery razy w finale, a to pozytywny rezultat. Nie każdy ma możliwość, aby grać cztery razy w finale jednego turnieju. Ale to taki sam poziom, jak inne turnieje Masters 1000, których wygrałem 26, więc nie mam blokady psychicznej. Ne muszę się martwić, czy kiedyś tu wygram, co nie oznacza, że nie chciałbym tego zrobić - powiedział.

[b]Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

[/b]

Komentarze (1)
avatar
Maciuciek
1.04.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Coś moi ulubieńcy mają pecha do tego turnieju :/