Agnieszka Radwańska: Czułam, że mogę dziś zrobić wszystko

Agnieszka Radwańska podkreśliła, że w zakończonym jej zwycięstwem ćwierćfinale Australian Open była w dobrej formie. - Czułam, że mogę dziś zrobić wszystko - powiedziała polska tenisistka.

Po przegraniu siedmiu spotkań z rzędu z Wiktorią Azarenką, Agnieszka Radwańska znalazła w końcu sposób na dwukrotną mistrzynię Australian Open. Polka wygrała z niepokonaną w Melbourne od 18 meczów Białorusinką 6:1, 5:7, 6:0 i poprawiła na 4-12 łączny bilans ich pojedynków. - Myślę, że trudno się gra przeciwko zawodniczce, z którą przegrałam wcześniej tak wiele razy. Wiedziałam, że [Azarenka] jest świetną tenisistką. Szczególnie tutaj gra niesamowicie. Z drugiej strony naprawdę nie mam nic do stracenia. Ona była obrończynią tytułu, a nie ja. Starałam się grać swój najlepszy tenis, dochodzić do wszystkich piłek, do których byłam w stanie. Jestem bardzo szczęśliwa, bo naprawdę pokazałam świetny tenis.

Jaki był plan krakowianki, aby nie dopuścić do tego, by demony przeszłości powróciły? W pięciu poprzednich meczach Polka nie urwała Białorusince nawet seta. - Ciężko jest mówić o planie gry przeciwko komuś, kto może zrobić na korcie wszystko. Prawie każda piłka wraca, jest mało błędów. Więc starałam się grać agresywnie, nie na środek. Trzeba też było skupić się na serwisie. Starałam się wszystko mieszać i jak najwięcej odchodzić od linii, zmuszać ją do biegania. Ona jest zawodniczką bardzo konsekwentną. Więc oczywiście były drop szoty, loby, to jest moja gra i dzisiaj to bardzo dobrze funkcjonowało.

Po przegraniu II seta Polka nie straciła wiary w siebie i w decydującej partii po kilku ciężkich gemach dała koncerty gry. - Zawsze ciężko jest wrócić po przegraniu seta, szczególnie, gdy miało się szanse na wygranie go. Pomyślałam sobie, że będzie bardzo ciężko, ponieważ ona była bardziej pewna siebie w III secie. Sądzę, że kluczem był początek III partii. Grałyśmy długie, zacięte gemy. W końcówkach tych gemów miałam kilka świetnych zagrań. Początek był dla mnie udany i i potem to kontynuowałam.

W decydującej odsłonie Polka zagrała kilka niewiarygodnych piłek w wymianach, które toczyły się na pełnej długości i szerokości kortu. - Tak, zdecydowanie było dużo wymian, znakomitych punktów, biegania do przodu i do tyłu, wiele razy od narożnika do narożnika. Naprawdę czułam się dzisiaj dobrze na korcie, że mogę zrobić wszystko. Starałam się i walczyłam o każdy punkt. I w końcu jest półfinał - powiedziała z uśmiechem.

Dla Radwańskiej był to piąty ćwierćfinał w Melbourne. - Jestem bardzo zadowolona, szczególnie, że pokonałam jedną z najlepszych tenisistek świata. Losowanie łatwe nie było i nie był łatwy ćwierćfinał. Jestem bardzo szczęśliwa, że po raz pierwszy osiągnęłam tutaj półfinał.

Polka po raz trzeci zagra w wielkoszlemowym półfinale, dwa poprzednie osiągnęła w Wimbledonie. W 2012 roku pokonała w tej fazie Andżelikę Kerber, by następnie przegrać z Sereną Williams. Rok temu w walce o finał przegrała z Sabiną Lisicką po dramatycznym boju. - Myślę, że każdy półfinał i finał to ogromne przeżycie, a takie do tej pory miałam tylko z Wimbledonu. Jestem bardzo zadowolona, że doszłam do półfinału innego wielkoszlemowego turnieju. Mam nadzieję, że zagram tak samo jak dzisiaj.

- Przegranie takiego meczu, jak ten na Wimbledonie [ z Lisicką] to zawsze jest rozczarowanie. To trochę bolesne, szczególnie w półfinale wielkoszlemowego turnieju. Jednak gram tak wiele turniejów, ważnych meczów, że naprawdę nie zajmuje dużo czasu zapomnienie o tym, ponieważ jest tak dużo innych spotkań, kolejnych wielkoszlemowych turniejów. Myślę, że każda wielkoszlemowa impreza to inna historia. Staram się nie myśleć o innych pojedynkach, szczególnie tych ciężkich, które przegrałam.

W półfinale krakowianka spotka się z Dominiką Cibulkovą, która w IV rundzie wyeliminowała Marię Szarapową, a w ćwierćfinale rozbiła 6:3, 6:0 Simonę Halep. - Grałyśmy ze sobą wiele razy, kilka razy także w zeszłym roku. Myślę, że ten ostatni mecz to był finał w Stanford, który niestety przegrałam - stwierdziła Radwańska. Po tym finale, obie zawodniczki mierzyły się jeszcze jesienią w Tokio i tam w III rundzie lepsza była Polka. Obie zawodniczki są rówieśniczkami, także Azarenka urodziła się w 1989 roku.

Kiedy Polka zmierzyła się ze Słowaczką po raz pierwszy? - Naprawdę grałam dużo turniejów w Czechach i również na Słowacji. Prawdopodobnie było to na turnieju do dziewięciu lub 10 lat. Na pewno grałyśmy ze sobą wiele razy, gdy byłyśmy juniorkami i dziećmi. Ale kiedy był ten pierwszy mecz nie mam pojęcia. Zawsze ciężko jest się mierzyć przeciwko komuś, z kim grało się tak wiele razy. Ale tak jak mówię, każdy mecz to odrębna historia, szczególnie gdy jest to wielkoszlemowy półfinał, zarówno dla mnie, jak i dla niej pierwszy tutaj.

Radwańska wypowiedziała się również na temat szybkości kortów w Melbourne. - Naprawdę nie odczuwam tego żeby były szybsze. Trudno powiedzieć, co roku są tutaj bardzo różne warunki. Pamiętam, że rok lub dwa lata temu było tak wietrznie każdego dnia, że na mniejszych kortach jak 2 czy 3 granie było prawie niemożliwe. A teraz jest upał.

[b]Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

[/b]

Źródło artykułu: