Seria 18 wygranych meczów z rzędu i dwóch końcowych triumfów Wiktorii Azarenki w Australian Open dobiegła końca. Białorusinka przegrała w ćwierćfinale 1:6, 7:5, 0:6 z Agnieszką Radwańską. - W pierwszym i trzecim secie popełniłam za dużo błędów, szczególnie w tych najważniejszych momentach. Źle zagrałam kilka skrótów i myliłam się w sytuacjach, gdy miałam otwarty cały kort - tłumaczyła obrończyni tytułu.
- Powinnam skupiać się na dokładniejszym wykańczaniu akcji - kontynuowała. - Moja gra na pewno nie była taka, jaka powinna być. Na pewno można to rozpatrywać w kategoriach straconej szansy, ale teraz już nic nie mogę zrobić. Jestem bardzo rozczarowana - dodała.
Dla Radwańskiej było to dopiero czwarte zwycięstwo z Azarenką w 16 bezpośrednim meczu. - Ona zagrywała dziś niesamowite minięcia i dochodziła do każdej piłki. Ja nie mogłam uchwycić swojego rytmu i ona z tego skorzystała. Ona grała agresywnie i wszystko jej wychodziło. Jednak w drugim secie udało mi się wrócić do gry. Pierwszy gem trzeciej partii był bardzo ważny, a ja wypuściłam z rąk swoje okazje. Nie byłam w stanie później się odbudować - mówiła Białorusinka.
- Ciągle myślę, co mogłam zrobić lepiej - przyznała wiceliderka rankingu WTA. - Ona odgadywała wiele moich zagrań. Grałam dla niej zbyt przewidywalnie. Ona z tego korzystała, była solidna na linii końcowej, ale też wchodziła w kort i w ważnych momentach świetnie serwowała. Wszystko robiła lepiej ode mnie. Ja po prostu to oglądałam. Czułam się trochę jak kibic - analizowała.
24-latka z Mińska zapewnia, że wyciągnie wnioski z tej porażki. - Teraz myślę o tym, co następnym razem powinnam lepiej zrobić. Wiem, że mogę grać lepiej. To nie jest przecież koniec świata. Jutro od nowa zaczynam ciężką pracę. Nie jestem oczywiście zadowolona ze swojej dzisiejszej postawy. Są jeszcze rzeczy, które muszę poprawić - zakończyła.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!