WTA Sydney: Radwańska bez powtórki z Melbourne, Mattek-Sands pokonała Polkę

Agnieszka Radwańska przegrała 5:7, 2:6 z Bethanie Mattek-Sands i odpadła w II rundzie turnieju WTA w Sydney. Polka nie obroni tytułu.

Dwa lata temu obie tenisistki spotkały się w I rundzie Australian Open. Bethanie Mattek-Sands zdobyła wtedy przy siatce 51 z 72 punktów oraz zapisała na swoje konto 81 kończących uderzeń, ale po trzysetowej batalii górą była Agnieszka Radwańska. W Sydney Amerykanka, dla której był to już piąty mecz w turnieju (przeszła kwalifikacje), wyeliminowała broniącą tytułu Polkę. Czy to wina wirusa o nazwie "Puchar Hopmana"? Nie da się ukryć, że krakowianka w Perth tylko w singlu rozegrała trzysetowe pojedynki z Eugenie Bouchard, Samanthą Stosur oraz w sobotę z Alize Cornet. Wszystkie z nich wygrała i wspólnie z Grzegorzem Panfilem w polskim debiucie w nieoficjalnych mistrzostwach świata par mieszanych dotarli do finału, dając nam tyle powodów do radości. Może więc lepiej, że teraz sobie odpocznie trochę przed Australian Open, podobnie jak cztery czołowe rakiety świata, które w tym tygodniu nie grają? Styl porażki z Mattek-Sands chluby jej jednak nie przynosi.

Świetna wymiana na małe pola rozstrzygnięta forhendem po linii dała Radwańskiej (WTA 5) trzy break pointy w gemie otwarcia I seta. Przy pierwszym z nich bekhend Mattek-Sands (WTA 48) wylądował poza kortem. Po chwili krakowianka także na sucho utrzymała własne podanie. W trzecim gemie Amerykanka kombinacją woleja forhendowego i smecza zdobyła pierwszy punkt w meczu. Na niewiele się to jej jednak zdało, bo Polka świetnym forhendowym returnem wymuszającym błąd uzyskała drugie przełamanie. W czwartym gemie Mattek-Sands zagrała świetnego forhendowego drop szota, a kończący bekhendowy return przyniósł jej dwa break pointy. Wykorzystała już pierwszego głębokim returnem wymuszającym błąd. W piątym gemie Radwańska z 40-0 dla rywalki doprowadziła do równowagi, ale Amerykanka asem i miażdżącym odwrotnym krosem forhendowym z 0:3 zbliżyła się na 2:3.

Mattek-Sands poszła za ciosem i niszczycielskim returnem wymuszającym błąd odrobiła całość strat. Po chwili jednak zgubiła koncentrację i dwoma, w prosty sposób, wyrzuconymi piłkami oddała podanie. W ósmym gemie Amerykanka zdobyła dwa efektowne punkty (lob, drop szot). Radwańska wróciła jednak z 15-30, po drodze wygrywając najlepszą wymianę meczu. Pokusiła się o kombinację drop szota i loba, rywalka odpowiedziała hot dogiem (czyli odegranie między nogami), ale krakowianka nadzwyczajną akcję zwieńczyła bekhendem po linii. Serwując przy 5:4 Polka obroniła pierwszego break pointa ostrym forhendem wymuszającym błąd, a drugiego zmarnowała Amerykanka wyrzucając bekhend. Szybki return wymuszający błąd dał Mattek-Sands trzecią szansę na przełamanie i wykorzystała ją genialnym krosem bekhendowym w odpowiedzi na forhendowego drop szota Radwańskiej.

W 11. gemie Amerykanka wróciła z 0-30, posyłając po drodze dwie wspaniałe piłki (bekhend po linii, odwrotny kros forhendowy). Asem z 3:5 wyszła na 6:5. Po chwili gemie głęboki return wymuszający błąd przyniósł Mattek-Sands setbola, ale Polka zniwelowała go forhendowym stop wolejem (odegranie rywalki wylądowało w siatce). Piekielna kombinacja krosa bekhendowego i smecza dała Amerykance drugą piłkę setową, ale Radwańska wybroniła się dobrym drugim serwisem. Przestrzelonym bekhendem krakowianka podarowała przeciwniczce trzeciego setbola i Mattek-Sands wykorzystała go krosem forhendowym w odpowiedzi na kiepskiego slajsa Polki.

W gemie otwarcia II seta Mattek-Sands wróciła z 15-40, dwa ostatnie punkty zdobywając asem i wygrywającym serwisem. Po chwili Amerykanka uzyskała przełamanie na sucho, korzystając z serii banalnych błędów krakowianki. W trzecim gemie utrzymała ona podanie, kończąc dwoma asami i prowadziła 3:0. W czwartym gemie Radwańska wróciła z 15-30 i po grze na przewagi otworzyła swoje konto w II partii. W szóstym gemie przestrzelony przez Polkę forhend dał Mattek-Sands break pointa i wykorzystała go, ofensywną akcję finalizując smeczem. Po chwili Amerykanka od 0-30 posłała trzy kończące uderzenia (forhend i dwa bekhendy). Pierwszego meczbola zmarnowała, pakując forhend w siatkę, a psując slajsa podarowała Radwańskiej break pointa. Krakowianka wykorzystała go, zaskakując rywalkę drop szotem. W ósmym gemie Polka popisała się efektownym forhendem oraz bekhendowym wolejem, ale pakując forhend w siatkę dała Amerykance drugiego meczbola. Spotkanie dobiegło końca, gdy Radwańska wyrzuciła forhend.

Radwańska miała wymarzone otwarcie meczu. W pierwszych trzech gemach straciła tylko jeden punkt, ale później zaczęły się schody. Amerykanka podniosła poziom swojej gry, a Polka nie dała rady wydobyć swojego głęboko zakopanych serwisu (rywalka petardami z returnu odebrała jej ochotę do walki) i taktycznej maestrii (słabe czytanie gry, slajsy w nieodpowiednich momentach). Na nic się zdało prowadzenie 5:3 w secie otwarcia. Krakowianka popełniała niewymuszone błędy, odgrywała krótkie piłki, a Mattek-Sands ograniczyła ilość prostych pomyłek i konsekwentnie punktowała piątą rakietę globu, pokazując swoją wielkość także przy siatce (21 z 31 punktów). W całym meczu Radwańskiej zanotowano osiem kończących uderzeń i aż 24 niewymuszone błędy. Amerykance naliczono 39 błędów własnych, ale też miała 34 kończące uderzenia. Zdominowana przez rywalkę Polka przy siatce znalazła się tylko 11 razy i zdobyła siedem punktów. W ciągu 92 minut Mattek-Sands zaserwowała sześć asów oraz wykorzystała siedem z 11 break pointów.

Radwańska sezon 2013 rozpoczęła od triumfów w Auckland i Sydney, później jednak ewidentnie zabrakło jej mocy w Melbourne. Może tym razem odrobina wypoczynku pomoże jej w dobrym występie w Australian Open? Szczególnie, że ten scenariusz już widzieliśmy. W dwóch ostatnich sezonach Polka w kiepskim stylu odpadała w Eastbourne po meczu otwarcia, a później w Wimbledonie osiągnęła, odpowiednio finał i półfinał.

Apia International Sydney, Sydney (Australia)
WTA Premier, kort twardy, pula nagród 710 tys. dolarów
wtorek, 7 stycznia

II runda gry pojedynczej:

Bethanie Mattek-Sands (USA, Q) - Agnieszka Radwańska (Polska, 1) 7:5, 6:2

[b]Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

[/b]

Źródło artykułu: