Grzegorz Panfil w Pucharze Hopmana? To "tak" dla polskiego tenisa

Niespodziewanie we wtorek pojawiła się wiadomość o tym, że Jerzy Janowicz rezygnuje z występu w Pucharze Hopmana. I posypał się grad negatywnych komentarzy.

Już kilka dni wcześniej napływały niepokojące informacje z obozu Jerzego Janowicza. Jeżeli skarży się na jakiś ból, to rezygnacja z rozgrywek, które nie przyniosą punktów - choć są prestiżowe - jest dobrą decyzją. Na zastępstwo nie dali się namówić Łukasz Kubot ani Michał Przysiężny, w pierwszym tygodniu mający zamiar walczyć o punkty w Ad-Dausze. Oczywiście, są jeszcze Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski, ale z nimi jest ten sam problem, a poza tym ci debliści w jedynej ich styczności z grą pojedynczą, w tzw. dead rubberach w Pucharze Davisa, nie sprawiają wrażenia najszczęśliwszych.

Grzegorz Panfil to czwarta rakieta singlowa kraju, więc jego wybór z racji tylko rankingowych wydaje się być oczywisty. W Internecie, jak zawsze - wolność słowa: "Polacy nie mają szans", "powinni się wycofać", "a kto to w ogóle jest?" i tak dalej, i tak dalej.

Dlaczego to nie jest zły wybór?

Przede wszystkim to dobrze, jeśli chodzi o Janowicza. - Syn chciał do końca wyleczyć uraz stopy - powiedział portalowi SportoweFakty.pl Jerzy Janowicz senior, ojciec zawodnika. - Chce być pewien, że w Australian Open wystąpi przygotowany na sto procent - dodał. Zbyt szybki powrót po kontuzji mało komu dobrze posłużył. Lepiej, że łodzianin wycofał się teraz, a nie na przykład po pierwszym meczu. Przed rokiem Andrea Petković rozegrała zaledwie seta i na tym zakończyła swój występ w Perth; zastąpiła ją ostatecznie Tatjana Maria (bardziej znana pod panieńskim nazwiskiem Malek), ale czy w takiej sytuacji miałby kto zastąpić Janowicza? Panfil pierwotnie miał występować w eliminacjach do imprezy ATP w Madrasie.

Reprezentacja Polski mogłaby się wycofać z Pucharu Hopmana, ale to przecież nasz debiut w tej imprezie. Agnieszka Radwańska i Jerzy Janowicz zostali najwyżej rozstawioną parą. Oprócz gospodarzy byliby razem prawdopodobnie największą atrakcją turnieju: półfinalista Wimbledonu i przebojowy olbrzym, którego lamenty "how many times!" z ostatniej edycji Aussie Open do dziś odbijają się echem w Melbourne Park, oraz krakowska ulubienica kibiców tenisa z całego świata. Przejmując się nadto faktem zmiany partnera Isi, nie zapominajmy, że Radwańska wciąż będzie faworytką w starciach z Flavią Pennettą, Eugenie Bouchard i Samanthą Stosur, która na własnej ziemi notuje słabsze wyniki niż na innych kontynentach.

W 2012 roku partnerem Na Li w Pucharze Hopmana był niejaki Di Wu. Chińczyk przegrał wszystkie sześć setów, ale nie pozostawił po sobie złego wrażenia. Notowany był wtedy na 421. miejscu w rankingu ATP, za sobą miał występy w Pucharze Davisa i jeden ćwierćfinał Challengera. Utytułowana Na Li zdawała sobie sprawę z tego, że ciężko będzie o sukces w Perth, ale zaprezentowała się tam z Di Wu, co dla niego było z pewnością milowym krokiem w zbieraniu doświadczenia. Rok później Di Wu został pierwszym Chińczykiem, który wystąpił w Australian Open; potem zbliżył się do Top 150.

Przełom następstwem szansy

Jeżeli ktoś podczas mniejszych czy większych imprez miał okazję obserwować, jak na tle innych zawodników do meczu przygotowuje się Panfil, zobaczy różnicę. Zabrzanin jest profesjonalistą w każdym calu, nie różniąc się w tym od Jerzego Janowicza. Zresztą to nie przypadek, bo Panfil i łodzianin nie tylko wspólnie przygotowywali się do poprzedniego sezonu, ale i później, kiedy była taka możliwość, razem trenowali, m.in. przed przełomowym turniejem Janowicza w Paryżu-Bercy. Cały czas potencjał w tenisiście Górnika Bytom zauważa Radosław Szymanik: oprócz trzech występów w kadrze, Panfil pomagał jej w przygotowaniach do pojedynków w Pucharze Davisa.

Dlaczego kapitan reprezentacji wierzy w Panfila, kibice w Polsce mieli okazję zobaczyć w mijającym roku w Poznaniu i Szczecinie. Leworęczny Ślązak znacznie poprawił serwis, w stolicy Wielkopolski miernik prędkości po jednym z asów pokazał 218 km/h. Treningi, szczególnie te przedsezonowe, z aktualnie najlepszym polskim tenisistą dużo dały Panfilowi, Oprócz tego ważna okazała się współpraca z trenerem od przygotowania fizycznego, Zbigniewem Borkiem.

Grzegorz Panfil i Agnieszka Radwańska znają się od dziecka, ale będzie to ich pierwszy poważny występ w grze mieszanej. Po tej samej stronie siatki biegali w meczu pokazowym w Poznaniu w 2008 roku, ich rywalami byli Urszula Radwańska i Łukasz Kubot. Krakowianka od gry podwójnej ostatnio stroni, Panfil przeciwnie, lubi grać debla, choć priorytetem jest singiel.

Nie od razu Rzym zbudowano...

Nie od razu Przysiężny i Kubot trafili do Top 100 tenisistów, i nie od razu Janowicz potrafił wygrać mecz w głównym cyklu (udało mu się to dopiero za siódmym podejściem, podczas ubiegłorocznego Wimbledonu).

Tenis na SportoweFakty.pl - polub i komentuj nasz profil na Facebooku. Jesteś fanem białego sportu? Kliknij i obserwuj nas także na Twitterze!

Nie oczekuję, że Grzegorz Panfil wyjdzie na kort w Perth i szybko upora się z Milosem Raoniciem. Oczekuję, że będzie walczył, nabierze doświadczenia, które zaprocentuje kilka tygodni później. Mógłby przecież grać o jakże cenne dla siebie punkty w Madrasie. Występ w Pucharze Hopmana to inwestycja w siebie, doświadczenie i prestiż (oraz, nie bójmy się słów: gratyfikacje finansowe). Przede wszystkim jednak to wymarzony powrót Panfila na antypody, gdzie w 2006 roku wspólnie z Błażejem Koniuszem sięgnął po tytuł w juniorskim Australian Open.

Cieszmy się tym, że biało-czerwoni wystąpią w Pucharze Hopmana. Kibicujmy Agnieszce Radwańskiej, kibicujmy Grzegorzowi Panfilowi, bo oboje rozpoczynają pisać naszą historię w tych rozgrywkach.

Źródło artykułu: