Jak pokonanie Rafaela Nadala na kortach ziemnych jest jednym z najtrudniejszych wyzwań ostatniej dekady, tak dla samego Hiszpana największym rywalem od trzech lat jest Novak Djoković, który swoją nieustępliwością i bezlitosnym stylem gry potrafi doprowadzić go do rozpaczy. Nie inaczej było w piątkowe popołudnie na korcie im. Philippe'a Chatriera w Paryżu i w półfinale Rolanda Garrosa Nadal został zmuszony do kosmicznego wysiłku.
Dzień męskich półfinałów to najcieplejszy dzień tegorocznej edycji imprezy, a słońce i wysoka temperatura miały pomóc Nadalowi, zwiększając kozioł piłki po jego topspinowych forhendach. Przywitani głośną owacją, Djoković i Nadal chwilę po 13. wkroczyli na kort i rozegrali jeden z najlepszych pojedynków turnieju.
Początkowe gemy przypominały walkę bokserską, którą dwóch pięściarzy rozpoczęło od wybadania możliwości rywala. W pierwszy pięciu gemach dominowały krótkie wymiany i liczne błędy, a dopiero po pół godzinie tenisiści rozegrali pierwszy z soczystych punktów, podczas którego piłka kursowała po całym korcie jak po sznurku i pod wszystkimi możliwymi kątami. Jednak to Nadal był zawodnikiem agresywniejszym i przy stanie 3:3 miał trzy okazje na przełamanie, popisując się wspaniałym minięciem z bekhendu i potężnym odwrotnym forhendem w sam narożnik. Serb przy trzeciej szansie posłał forhend w aut i przełamanie stało się faktem, a Hiszpan niezagrożony utrzymał serwis i wygrał seta 6:4.
W drugiej odsłonie uśpiony Djoković ponownie rozpoczął słabo i oddał serwis na 3:2. Przełamanie podziałało jednak na niego jak kubeł zimnej wody - natychmiast odnalazł się zaginiony return Serba, którym zaczął wyrządzać Nadalowi krzywdę, a przysunięcie się bliżej linii końcowej i wcześniejsze, agresywniejsze uderzanie piłki pozwoliło mu przejąć kontrolę nad wymianami. Spotkanie przyjęło obrót znany z poprzednich starć Serba z Hiszpanem, głównie na kortach twardych. Nadal, wycofany daleko za linią końcową jak szalony biegał do każdej piłki rywala, zaś Djoković uderzenie po uderzeniu zaciskał żelazne kleszcze na szyi rywala. Tenisista z Belgradu wygrał cztery kolejne gemy i całego seta 6:3.
Wydarzenia przyjęły niespodziewany obrót w trzeciej odsłonie. Djoković, który w świetnym stylu wygrał drugą partię, zamiast pójść za ciosem, wyraźnie osłabł i stracił cały impet. Spóźniony do większości piłek, bez cienia agresji i posyłający w aut najprostsze zagrania, błyskawicznie przegrywał 0:5 i musiał bronić się przed porażką 0:6. Dwa odparte setbole pozwoliły mu wywalczyć pierwszego gema, ale Nadal bez kłopotów zamknął seta przy własnym serwisie.
Prawdziwą kulminacją były jednak ostatnie dwie odsłony pojedynku. Djoković wziął się w garść i choć wciąż nierówny, postawił rozochoconemu Nadalowi niezwykły opór. Gdy Hiszpan przełamał na 4:3 po serii błędów rywala, mogło się zdawać, że belgradczyk składa broń. Tymczasem Serb wspaniałymi returnami wywalczył przełamanie powrotne i utrzymał serwis na 5:4, wywierając presję na Hiszpanie. Król mączki z Majorki znakomicie wytrzymał krytyczną chwilę i pewnie wygrał swojego gema, a następnie przełamał Djokovicia i przy stanie 6:5 podawał na mecz.
Nadal rozpoczął dwunastego gema jak na wielkiego mistrza przystało. Dwa absurdalne wręcz kończące forhendy dały mu prowadzenie 30-15, ale Serb ani myślał o poddaniu się. Każdy forhend lidera rankingu uderzany był z pełną mocą i na pełnym ryzyku, co przyniosło wspaniałe efekty. Djoković wygrał trzy kolejne wymiany, a w tie breaku dał popis skuteczności, bezlitośnie wygrywając wszystkie punkty przy własnym serwisie w stylu nie pozwalającym na słowo sprzeciwu rywala. Serbska maszyna ponownie złamała rywala i tenisiści musieli rozegrać piątą partię.
Decydującą odsłonę Djoković zaczął tak, jak zakończył poprzednią. W znakomitym stylu przełamał pasywnego i zdezorientowanego Nadala, a następnie sam obronił się przed breakiem, w kluczowym momencie zaskakując rywala wspaniałym dropszotem. Jednak podobnie jak Serb w partii czwartej, Hiszpan nie złożył broni. Piąty set przypominał pod wieloma względami dalszą fazę wspaniałego finału Australian Open 2012. Nadal uderzał w piłkę z pełną mocą, popisując się zapierającymi dech w piersiach winnerami z obu skrzydeł, Djoković zaś doskonale serwował i sam narzucał tempo przy własnym podaniu.
Niezłomność Nadala triumfowała w ósmym gemie, przy stanie 3:4, kiedy odrobił stratę podania. Doszło w nim do niecodziennej sytuacji, bowiem Djoković uderzył prostego smecza, po czym... wpadł na siatkę i stracił punkt. Zdekoncentrowany oddał potem serwis i przy stanie 4:5 to nagle on znalazł się w tarapatach. Kolejnych sześć gemów spotkania było z gatunku "święto tenisa". Nadal przy podaniu rywala dwoił się i troił za linią końcową dobiegając do wszystkiego i podbijając każdą piłkę, Serb za to wspaniale podawał i wykorzystywał swoje szanse w ofensywie (nie licząc kilku wyrzuconych smeczów). Hiszpan także pilnował podania jak oka w głowie, zagrywając momentami niespotykanej klasy winnery, także z bekhendu, na które odpowiedzi nie znajdywał nawet serbski król defensywy. Djoković skapitulował ostatecznie przy stanie 7:8, gdy niesamowity bekhend Nadala dał mu prowadzenie 30-0, a Serb wyrzucił dwa kolejne forhendy, kończąc pojedynek.
Eksplozja radości w obozie Hiszpana pokazała, jak wiele znaczy dla niego i jego bliskich to zwycięstwo. Wuj Toni, zazwyczaj dość spokojnie dopingujący swojego podopiecznego, skakał i krzyczał razem z resztą sztabu.
Przegrany Djoković opuszczał kort centralny żegnany głośną owacją i sam pokazał klasę, dziękując publiczności za sprawiedliwy doping. Paryski Wielki Szlem wciąż musi poczekać. Nadala za to jedno zwycięstwo dzieli od wyczynu, który ponownie pozwoliłby mu wpisać się na karty historii. W Erze Otwartej nikt jeszcze nie wygrał jednego turnieju wielkoszlemowego aż osiem razy.
Roland Garros, Paryż (Francja)
Wielki Szlem, kort ziemny, pula nagród w singlu mężczyzn 7,984 mln euro
piątek, 7 czerwca
półfinał gry pojedynczej:
Rafael Nadal (Hiszpania, 4) - Novak Djoković (Serbia, 1) 6:4, 3:6, 6:1, 6:7(3), 9:7
Program i wyniki turnieju mężczyzn
Robert Pałuba
z Paryża
robert.paluba@sportowefakty.pl
Polub i komentuj profil działu tenis na Facebooku, czytaj nas także na Twitterze!