Jerzy Janowicz zdobył decydujący punkt w meczu Pucharu Davisa w Zielonej Górze, ale potrzebował do tego czterech setów, Ruan Roelofse stawił opór przede wszystkim w premierowej odsłonie. - Muszę przyznać, że byłem troszeczkę zaskoczony tym, co grał zawodnik z RPA. Pierwszego seta zagrał doskonale, zaskoczył mnie serwisem, umiał nawet zaserwować 3 asy w gemie. Zdrowotnie wyglądałem dziś bardzo słabo. Nie mogłem zagrać swojego dobrego tenisa, więc nie mogłem mu się na początku przeciwstawić. Potem publiczność mnie ożywiła, doszło trochę adrenaliny i dzięki takiemu wsparciu grało mi się lepiej. Było widać, że publika wybiła trochę mojego przeciwnika z rytmu, co było pomocne. On zacząć gasnąć, a ja lepiej serwowałem. Jak się skończyło - wszyscy widzimy - podsumował swoje niedzielne spotkanie Janowicz.
Łukasz Kubot, Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski kibicowali łodzianinowi przez całe spotkanie, starali się nie martwić po przegranej pierwszej partii. - Jesteśmy profesjonalistami i wiedzieliśmy jaki jest stan Jurka. Cieszę się, że postawił kropkę nad "i" i czekamy na losowanie - zapewnił Kubot.
Po meczu ponownie najlepszy polski zawodnik chwycił mikrofon i przekazał kilka słów publiczności. - Przyjechałem tutaj zagrać w tenisa i postarać się wygrać swoje mecze. To, co się wydarzyło po meczu, to są zwykłe emocje i nie wydaje mi się, żebym mógł robić za spikera - roześmiał się tenisista.
W środę Polacy poznają swoich rywali w barażach o Grupę Światową. - Nie ma dla mnie większej różnicy z kim będziemy grać, bo nie mam pewności, jakie będą składy. Może w Szwajcarii zagrać Federer, a to by było fajne spotkanie przed własną publicznością - stwierdził Janowicz. - Mam nadzieję, że publiczność wspierałaby nas, a nie Federera - dodał. - Śniły mi się Niemcy, nie wiem czy do tego dojdzie - powiedział Kubot. Jeśli doszłoby do takiego meczu, to byłby rozgrywany na wyjeździe.
Kapitan Radosław Szymanik nie ma szczególnego typu na to, z kim chciałby, żeby zmierzyła się jego drużyna. - Nie ma różnicy, z taką drużyną i zaangażowaniem potrafimy wygrać z każdym. Patrząc na składy z tego weekendu, to najniżej notowanymi zawodnikami dysponuje Izrael, więc teraz mecz byłby u nas, przy takiej publiczności - dalibyśmy radę - zapewnił.
Janowicz i Kubot jeszcze przed rozpoczęciem meczu z RPA byli pytani o to, czy stworzyliby parę deblową. Wtedy zażartowali, że wystąpią wspólnie w sobotę. - Taki turniej może mieć miejsce, ale Łukasz ma partnera i jest umówiony na parę turniejów do przodu, ja też jestem umówiony z Filipińczykiem, więc nie możemy robić takich planów - wyjaśnił Janowicz.
Wrażenia tenisistów po pobycie w Zielonej Górze są bardzo pozytywne. - Hala jest fantastyczna i idealna do tenisa, publiczność jest zaraz przy naszej ławce. Szkoda, że te krzesełka są pomalowane w barwach RPA - żartował lubinianin. - Cieszę się, że mieliśmy szansę tu grać. Mam nadzieję, że kolejny mecz także zagramy w Polsce - zakończył.
Z Zielonej Góry
dla SportoweFakty.pl
Dominika Pawlik
Polub i komentuj profil działu tenis na Facebooku, czytaj nas także na Twitterze!
Oczywiście musiał im wystarczyć Marray a NIE Murray.