Jerzy Janowicz: Jesteśmy drużyną, nie ma u nas żadnych liderów czy podliderów

Jerzy Janowicz dał Polsce pierwsze zwycięstwo w meczu I rundy Grupy I Strefy Euro-afrykańskiej Pucharu Davisa. Polak nie był jednak do końca zadowolony ze swojego występu.

- Bardzo się cieszę, że wygrałem pierwszy mecz, jest on bardzo trudny do rozegrania, ponieważ nie wiadomo czego się można spodziewać po korcie, sędziach oraz kibicach. Szczerze mówiąc nie grało mi się dzisiaj najlepiej, na szczęście w tym sporcie nie ma not za styl. Prowadzimy 1:0 i teraz Kubot będzie miał łatwiej - powiedział Jerzy Janowicz.

Nasz reprezentant był mile zaskoczony panującą w Hali Stulecia atmosferą. - Podczas Pucharu Davisa nie bylo jeszcze takiej frekwencji. Z całą drużyną jesteśmy w szoku, że zaintersowanie tym meczem jest aż tak duże - wyznał, dodając jednak, że nie wszyscy fani potrafili się zachować jak należy - Okrzyki radości są bardzo mile widziane, ale jeżeli z trybun pada hasło, żebym kończył już mecz, to nie jest to na pewno miłe. Nie krytykuję jednak kibiców, mam świadomość, że w Polsce imprezy tej rangi odbywają się rzadko. Z każdym kolejnym meczem kibice będą uczyć się dopingu - stwierdził nasz reprezentant.

Zapytany czy czuje się liderem całej kadry, odpowiedział bez namysłu - Jesteśmy drużyną, nie ma u nas żadnych liderów czy podliderów. Każdy mecz jest istotny, każdy punkt jest ważny. Jestem zwyczajnym zawodnikiem, nigdy miałem parcia na bycie liderem, na to by być najlepszym w kraju - powiedział 22-letni łodzianin.

Nasz tenisista odniósł się również do sytuacji, która miała jeszcze przy trzecim meczbolu. - Główna arbiter zachowała się bardzo dobrze, sędzia liniowy wywołał aut, a ponieważ był to tzw. "late call" i nie przeszkodziło to Kavciciowi w odegraniu piłki, to punkt należał się mnie - zakończył Janowicz.

Źródło artykułu: