Amerykanin nie miał kłopotów z pokonaniem Robina Haase (ATP 53). Bardzo dobrze funkcjonował jego serwis (72 procent trafionych pierwszych podań), który jest kluczową bronią tenisisty z Nebraski. Były mistrz US Open solidnie grał także z głębi kortu, notując 35 piłek wygrywających przy 20 niewymuszonych błędach. W całym meczu Roddick przełamał rywala aż sześciokrotnie i wygrał 6:3, 6:4, 6:1.
- Dobrze się dziś czułem, mój serwis działał znakomicie. Przestrzeliłem tylko kilka returnów. Jak na pierwszą rundę turnieju wielkoszlemowego grało mi się bardzo dobrze - mówił Roddick na pomeczowej konferencji.
Znacznie bardziej wyrównane spotkanie rozegrali Lleyton Hewitt i Cedrik-Marcel Stebe (ATP 83). Tenisista z Australii, mistrz imprezy z 2001 roku, wygrał pierwsze dwa sety z wyraźnie stremowanym Niemcem (Stebe po raz pierwszy grał na Rod Laver Arena) 7:5, 6:4. W III partii Hewitt obniżył loty, a Stebe zdawał się powoli odzyskiwać kontrolę nad sytuacją, dzięki czemu wygrał 6:3.
W IV odsłonie tenisista z Mühlacker nie poradził sobie jednak z presją. Gdy wyszedł na prowadzenie 5:1, zdawało się, że decydujący, piąty set będzie nieunikniony. Od tego momentu jednak gra Niemca się zacięła i przegrał sześć kolejnych gemów.
Mecz II rundy pomiędzy Amerykaninem i Australijczykiem będzie 14. odsłoną ich rywalizacji, która rozpalała widzów przez połowę ubiegłej dekady, kiedy to obaj szturmem zaatakowali światową czołówkę, szybko zyskując sławę i uznanie.
Wychodząc we wtorek na kort, Hewitt rozpoczął rekordowy, szesnasty kolejny start na kortach Melbourne Park.