Puchar Davisa: Hiszpania już widzi triumf po zwycięstwie Ferrera nad Del Potro

Jeden punkt w trzech pozostałych grach wystarczy Hiszpanii, by zapewniła sobie piąty Puchar Davisa. W finale w Sewilli po zwycięstwie Davida Ferrera nad Juan Martínem del Potro (6:2, 6:7[2], 3:6, 6:4, 6:3 w 4h46') gospodarze prowadzą 2-0 z Argentyną.

Nadal ok, Ferrer ( - Może najlepszy mecz w mojej karierze) ok. Rezultat: Hiszpania, wielki faworyt przy wielkiej publice (27 tys. widzów na trybunach podczas gry otwarcia), jest na prostej drodze do zapewnienia sobie triumfu w ukochanych rozgrywkach.

O godz. 16 w sobotę debel: Verdasco i Feli López mają zmierzyć się ze Schwankiem i Nalbandianem, którego oczekiwano na korcie już w piątek (zamiast Mónaco). W niedzielę od godz. 13 druga partia gier singlowych: Nadal kontra Delpo i Ferrer-Mónaco.

Po udanym wejściu w finał Nadala, w kadrze bezbłędnego, nadziei nie zawiódł także Ferrer, który podobnie jak w ćwierć- i półfinale zdobył punkt w drugiej grze: z Roddickiem w Stanach Zjednoczonych, potem z Francuzem Simonem. W epickiej batalii z Del Potro odrobił stan 1-2 w setach, by zrewanżować się Argentyńczykowi po dwóch kolejnych z nim porażkach.

Znów wypełnił się "pakt". Znów Ferrer był - jak ujął to dziennik "As" - niczym Scottie Pippen dla Michaela Jordana z czasów świetności tegoż w Chicago Bulls. Coraz dalej natomiast od tego, by powtórzyła się inna historia: Tito Vázquez może nie stać się drugim Sir Francisem Drakiem, który w 1588 roku wymyślił, jak - właśnie na przecinającej Sewillę rzece Gwadalkiwir - zaatakować Wielką Armadę.

Gdyby Del Potro miał prawo wyboru, wskazałby może i na pełną Argentyńczyków Sewillę, ale na pewno nie na kort ziemny. Prawie dwumetrowy wieżowiec z Tandil, mimo wychowania się na mączce, mimo półfinału Roland Garros 2009 i pięciu w nim setów z Federerem, swoją potęgę demonstruje dopiero na nawierzchniach, gdzie akcje kończą się szybciej i często pierwszą próbą ich zamknięcia.

Pięć - bez kwadransa - godzin gry wypełniło mnóstwo zwrotów akcji, a moc i precyzja Del Potro (11 asów, w sumie 71 uderzeń wygrywających) okazały się jego zbyt małym wkładem w pojedynek z kimś, kto w cieniu Nadala jest tylko z racji mniejszej liczby sukcesów. - David jest prawie na poziomie Rafy - przyznał przed meczem Delpo, który dzięki gardłom tysięcy rodaków na Stadionie Olimpijskim otrzymał potężną dawkę energii.

Nie kończąc turnieju w Walencji, wycofując się z Bercy i tracąc szansę na występ w Masters, Del Potro miał nieco spokoju przed finałem Pucharu Davisa. Po urazie nie ma większych śladów (korzystał jednak w czasie meczu z pomocy fizjoterapeuty), ale musi być żal. Powtórka z 2008 roku, gdy także poniósł porażkę w swojej pierwszej grze finału z Hiszpanami, wtedy w Mar del Plata, byłaby gorzkim zwieńczeniem tak optymistycznego sezonu.

Triumfuje Ferrer (47 winnerów i 29 niewymuszonych błędów), piąta rakieta świata i półfinalista Masters. Szybkie wejście w pojedynek mogło go zrelaksować, błyskawiczna utrata kontroli nad tie breakiem drugiej partii zdeprymować, a 1-2 w setach zaniepokoić. Jednak gdy Ferru, niesiony magicznym "Da-vid!!!" z trybun przetrwał ciężkie chwile w czwartej partii, zakończonej w słabym stylu przez Del Potro (nie tylko podwójny błąd serwisowy przy decydującej piłce), nie zamierzał okazywać więcej wahania (choć podawał już przy 5:1) przed czcigodnymi gośćmi meczu: m.in. królem Janem Karolem, burmistrzem Zoido oraz delegatem nowego rządu premiera Rajoya.

Del Potro: Ciężki mecz z pozycji zawodnika i widza. Obaj graliśmy bardzo dobry tenis. Przez prawie pięć godzin szukaliśmy drogi do zwycięstwa. Wyszło na to, że to David wykorzystał swoją szansę w piątym secie. Zaraz po Nadalu jest najlepszym specjalistą od gry na korcie ziemnym. Powiedział mi, że zagrał najlepszy mecz w swojej karierze. My ciągle jesteśmy w grze, jutro liczymy na debel i dobry tenis w wykonaniu Davida i Eduarda. Nie mam problemów z kondycją: jestem po prostu zmęczony. Ale jeśli będę musiał grać w niedzielę, jestem gotowy. Dziś zrobiłem to, co mogłem. Z innym zawodnikiem tak wysoki poziom pewnie przyniósłby lepszy wynik. David ma jednak za sobą spektakularny sezon. W piątym secie szybkie cięcie: zobaczyłem, że gra tak dobrze, wykorzystuje swoje szanse. Czułem, że obaj prezentowaliśmy bardzo wysoki poziom, ale w decydującej partii szybko się to zmieniło, choć potrafiłem jeszcze wykrzesać energię i z 1:5 doprowadzić do 3:5. Byłem przygotowany do walki na korcie ziemnym: wiedziałem, że muszę szukać linii i używać różnych typów zagrań w jednej wymianie. Wierzyłem do końca. Mój serwis nie był bronią tak decydującą, ponieważ David jest jednym z najlepszych zawodników returnujących, z czego skorzystał. Pomoc fizjoterapeuty nie była związana z żadnym problemem: chciałem się tylko odświeżyć. Jako, że jestem tuż po spotkaniu, ciężko mi mówić już o nowym sezonie.
Ferrer: To dobry, ale ciężki dzień. By pokonać Juana Martína, musiałem się nabiegać i być bardzo agresywny. W piątym secie było mi może łatwiej, bo byłem mniej zmęczony od niego. W Londynie powiedziałem, że jestem tak bardzo zmęczony? To chyba Puchar Davisa tak działa, działa na wszystkich Hiszpanów: to szczególne rozgrywki. Po pierwszych treningach na korcie ziemnym czułem się jednak już dobrze, tak samo po całym tygodniu pracy na tej nawierzchni, co pozwoliło mi odnaleźć rytm i dzisiaj przyniosło być może najlepszy mecz w mojej karierze. Spodziewałem się ciężkiego pojedynku, ale nie aż tak ciężkiego. Wiedziałem, że będzie to spotkanie z wieloma wymianami, ciśnieniem i ciężkimi chwilami. Juan Martín zagrał znakomicie. Nie było momentu, kiedy myślałem, że nie wygram: cały czas byłem skupiony na swojej grze. Nie chcę myśleć już teraz o niedzieli. Zadaniem było zmęczyć Juana Martína, gdyby w wypadku porażki debla Rafa miał łatwiejsze zadanie w czwartej grze. Piąte sety rządzą się swoimi prawami. Jak zniwelowałem jego serwis? Po prostu dobrze się czułem, sam nie mając problemów z tym, że nie serwuję najmocniej na świecie i wiedząc, że nigdy serwować jak na przykład Del Potro nie będę. Jestem jednak świadom, że w tym roku mocno poprawiłem swoje podanie: daje mi teraz więcej "wolnych" punktów, a to z kolei pozwala mi na większy oddech, bo nie muszę się aż tak często angażować w wymęczające wymiany. Dziś dobrze czułem się też ze swoim forhendem i zmianami kierunków wymian. Wolałbym nie musieć wystąpić w ostatniej grze, bo wierzę w deblistów i Rafę. Teraz chcę odpocząć i się dobrze wyspać.

Puchar Davisa, finał

kort ziemny pod dachem, Stadion Olimpijski, Sewilla (Hiszpania)

piątek-niedziela, 2-4 grudnia

(gra 1.): Nadal - Mónaco 6:1, 6:1, 6:2 więcej

(gra 2.): Ferrer - Del Potro 6:2, 6:7, 3:6, 6:4, 6:3

(gra 3.): Verdasco / López - Schwank / Nalbandian, sobota o godz. 16

(gra 4.): Nadal - Del Potro, niedziela o godz. 13

(gra 5.): Ferrer - Mónaco, niedziela

wynik meczu: Hiszpania prowadzi z Argentyną 2-0

Komentarze (0)