Murray w swojej karierze trzykrotnie spotykał się z Gasquetem podczas zawodów wielkoszlemowych. Poprzednie dwa pojedynki pomiędzy nimi (IV runda Wimbledonu 2008 oraz I runda Roland Garros 2010) były niezwykle zacięte i toczyły się według tego samego scenariusza: najpierw Francuz wygrywał dwa początkowe sety, ale kolejne trzy padały już łupem pochodzącego z Dunblane Szkota. Co ciekawe w dwóch pozostałych spotkaniach Murraya z Gasquetem, rozegranych w ramach cyklu ATP World Tour, triumfował tenisista francuski.
W poniedziałek 24-letni Murray wyraźnie nie przejmował się dotychczasowym bilansem gier ze swoim starszym o rok przeciwnikiem. Gorąco dopingowany przez księżną Kate i księcia Williama rozegrał bardzo dobre zawody, czwarty raz z rzędu awansując do ćwierćfinału wimbledońskiego turnieju. Reprezentant Wielkiej Brytanii ani razu w karierze nie grał w finale najstarszych tenisowych zawodów świata, a o półfinał przyjdzie mu się w środę zmierzyć z Łukaszem Kubotem (ATP 93) lub Feliciano Lópezem (ATP 44).
Premierowa odsłona pojedynku Murraya z Gasquetem była najbardziej emocjonującą partią całego meczu. Jedynego break pointa w secie zmarnował Francuz, który następnie uległ rozstawionemu z numerem czwartym Szkotowi w tenisowej dogrywce. W kolejnych odsłonach wyraźną przewagę uzyskał już reprezentant gospodarzy, który trzykrotnie przełamał serwis swojego rywala. Murray posłał na drugą stronę kortu 14 asów i zanotował 44 kończące uderzenia, o 14 więcej od Gasqueta. Obaj w przeciągu 124 minut gry popełnili łącznie zaledwie 22 niewymuszone błędy.
Zadziwiać na kortach przy Church Road nie przestaje 18-letni Tomić, który zwyciężył 6:1, 7:5, 6:4 doświadczonego Belga Xaviera Malisse (ATP 42). Australijczyk został tym samym najmłodszym ćwierćfinalistą turnieju wimbledońskiego od czasów triumfu Borisa Beckera w 1986 roku. Tomić to prawdziwa rewelacja 125. edycji najstarszego turnieju tenisowego świata i o półfinał przyjdzie mu się zmierzyć w środę z samym Novakiem Đokoviciem (jeśli Serb pokona w IV rundzie Francuza Michaëla Llodrę).
Malisse nie sprawił w poniedziałek Australijczykowi większych problemów. Ich pojedynek trwał zaledwie 81 minut, w przeciągu których Belg czterokrotnie stracił podanie. Tomić posłał na drugą stronę kortu 10 asów i z łatwością obronił oba wypracowane przez rywala break pointy. W całym spotkaniu niesamowity nastolatek popełnił zaledwie osiem niewymuszonych błędów własnych.