Puchar Federacji: Clijsters przypieczętowała awans Belgii

Belgia pokonała Stany Zjednoczone i awansowała do półfinału Grupy Światowej Pucharu Federacji. Decydujący punkt już w pierwszej niedzielnej grze zdobyła Kim Clijsters (WTA 2), która pokonała Bethanie Mattek-Sands (WTA 48) 6:7, 6:2, 6:1.

Belgijki jedyny triumf w Pucharze Federacji święciły w 2001 roku. W tamtej drużynie była obecna Clijsters, która wywalczyła trofeum wspólnie z Justine Henin, Els Callens i Laurence Courtois. Trzykrotnej triumfatorki US Open zabrakło za to w składzie na finał 2006, w którym Belgijki przegrały z Włoszkami. Amerykanki, które w dwóch poprzednich sezonach grały w finale, to rekordzistki pod względem liczby triumfów w Pucharze Federacji (17). Po raz ostatni główne trofeum zdobyły w 2000 roku. Od tamtej pory trzy razy grały w finale: w 2003 roku przegrały z Francuzkami, a w 2009 i 2010 za mocna dla nich okazała się złota włoska ekipa Corrado Barrazzuttiego. Belgijki w półfinale zagrają po raz pierwszy od 2006 roku. O finał stoczą w kwietniu bój z Czeszkami, które również po trzech grach zapewniły sobie zwycięstwo nad Słowaczkami.

GRA 3

W I secie Clijsters objęła prowadzenie 2:0, jednak Mattek-Sands wyrównała na 2:2 przełamując Belgijkę w trzecim gemie po długiej grze na przewagi (wykorzystała piątego break pointa). Kolejne dwa gemy również padły łupem mistrzyni Pucharu Hopmana 2011. Amerykanka utrzymując własne podanie prowadziła 5:3, a przy 5:4 miała serwis na seta. Nie wytrzymała presji i popełniając serię błędów pozwoliła byłej liderce rankingu odrobić stratę przełamania.

O wyniku I seta zadecydował niezwykle emocjonujący tie break, w którym zawodniczki doprowadziły kibiców do wrzenia. Przy 5-5 Clijsters uzyskała piłkę setową, po tym jak Mattek popełniła forhendowy błąd, ale Amerykanka odparła ją znakomitym stop-wolejem forhendowym. Po chwili to 25-latka z Phoenix miała setbola, gdy po znakomitym returnie popisała się kończącym wolejem, ale nie wykorzystała jej pakując bekhend w siatkę. Potężny forhend wymuszający błąd rywalki dał Clijsters prowadzenie 8-7, ale Mattek drugiego setbola obroniła krosem bekhendowym. Punkt na 9-8 powędrował na konto Amerykanki, która zagrała ryzykowny return forhendowy, ale Belgijka wymuszając jej błąd potężnym returnem forhendowym odparła piłkę setową. Była liderka rankingu WTA uzyskała trzecią szansę na skończenie seta broniąc się przed szalonym atakiem rywalki wspaniałym lobem. Amerykanka wyrównała na 10-10 forhendem wzdłuż linii. Dwa forhendowe błędy Clijsters dały niespodziewanie seta 25-latce z Phoenix.

Tym co się wydarzyło w całym secie, a zwłaszcza w tie breaku, można by obdzielić kilkanaście spotkań w kobiecych rozgrywkach, ale na tym emocje w grze numer trzy się skończyły. W II i III secie Clijsters nie dała Mattek-Sands żadnych szans. Pięć razy przełamała Amerykankę, a jedyne zagrożenie odczuła w ósmym gemie II seta, gdy obroniła trzy break pointy (przegrywała 15-40), by następnie wykorzystać piłkę setową za pomocą krosa forhendowego. W szóstym gemie III seta Mattek-Sands nie wykorzystała jeszcze jednej okazji na przełamanie serwisu Belgijki. W siódmym gemie 25-latka z Phoenix obroniła trzy piłki meczowe przy 0-40, ale na zakończenie meczu zepsuła dwa forhendy.

Liderka belgijskiej ekipy zgodziła się, że na zwycięstwo musiała bardzo mocno zapracować. - Z pewnością, ale spodziewałem się tego zanim wyszłam na kort przed rozpoczęciem meczu. Grałam z nią kilka miesięcy temu i zagrała naprawdę nieustępliwy mecz, na bardzo wysokim poziomie i dzisiaj to samo zrobiła w I secie. Clijsters w sierpniu ubiegłego roku pokonała Mattek-Sands w Montrealu 4:6, 6:4, 6:3.

Czwarty punkt wywalczyła Yanina Wickmayer (WTA 26), która rozbiła Melanie Oudin (WTA 61) 6:2, 6:0. Amerykanka dzień wcześniej także z Clijsters przegrała seta do zera. Honorowy punkt dla Amerykanek wywalczyły Liezel Huber i Vania King, które zwyciężyły Kirsten Flipkens i mistrzynię juniorskiego Australian Open 2011 An-Sophie Mestach.

W półfinale Belgijki zagrają z Czeszkami ponownie u siebie i kapitan Sabine Appelmans nie ukrywa, że to ogromna zaleta. - Jesteśmy bardzo szczęśliwi, że ponownie zagramy w Belgii. To bardzo miłe móc grać przed swoimi kibicami... świetna atmosfera i myślę, że tak samo będzie gdy zagramy z Czechami, ale powinno być naprawdę bardzo ciężko.

Belgia - USA 4:1, Sportpaleis, Antwerpia

Gra 3: Kim Clijsters - Bethanie Mattek-Sands 6:7(10), 6:2, 6:1

Gra 4: Yanina Wickmayer - Melanie Oudin 6:2, 6:0

Gra 5: Kirsten Flipkens / An-Sophie Mestach - Liezel Huber / Vania King 3:6, 5:7

W sobotę

Gra 1: Yanina Wickmayer - Bethanie Mattek-Sands 6:1, 7:6(6)

Gra 2: Kim Clijsters - Melanie Oudin 6:0, 6:4

Komentarze (0)