I kto jest najlepszą tenisistką w roku 2010? Dwa tytuły wielkoszlemowe powędrowały do Sereny Williams, jeden do sensacyjnej Franceski Schiavone, jeden do Clijsters, która swój pierwszy pełny sezon po powrocie do zawodowego tenisa zamknęła w najlepszy możliwy sposób.
Woźniacka, choć bez triumfu w Wielkim Szlemie, wejdzie w nowy rok jako numer jeden listy rankingowej. Nie udał jej się rewanż na Clijsters za finał ubiegłorocznego US Open. Ten w Dausze był jej drugim największym i znowu przegranym. Ale Woźniacka, córka polskich emigrantów, ma dopiero 20 lat, wiele sił i dużo ambicji.
Przed ośmioma i siedmioma laty Clijsters triumfowała w Mistrzostwach WTA rozgrywanych w Los Angeles. Za rok być może znów powalczy o najważniejszy po wielkoszlemowych tytuł, podczas turnieju przeniesionego do Stambułu. Belgijka odniosła piąte zwycięstwo turniejowe w sezonie i pod tym względem ustąpiła tylko Woźniackiej (sześć).
Piękne kobiety nie zawsze tworzą piękne widowiska. Tym bardziej, jeśli grają o wielką stawkę. Clijsters prowadziła 6:3, 4:1, a jednak waleczna Woźniacka - mimo wszystko bardziej nerwowa (19-15 w niewymuszonych błędach w otwierającym secie!) doprowadziła do trzeciej partii. Tą od przełamania rozpoczęła Dunka (najmłodsza finalistka Masters od czasów Szarapowej) która jednak potem straciła podanie dwukrotnie i pozostało jej poprzysiąc rewanż.
Od powrotu na kort, latem ubiegłego roku, Clijsters osiągnęła sześć finałów i żadnego nie przegrała. Startuje mało (11 występów w tym roku), ale zgarnia najważniejsze tytuły i pokonuje zawodniczki z czołówki (siedem zwycięstw w tylu samo starciach przeciw rywalkom z Top 10). Rok zakończy na podium rankingu (trzecia), ale nie to jest dla niej najważniejsze.
Wyniki i program Mistrzostw WTA
Kim Clijsters z trofeum