Półfinałowy mecz Australian Open 2025 pomiędzy Novakiem Djokoviciem a Alexandrem Zverevem miał niespodziewane zakończenie. Po przegranym 6:7(5) pierwszym secie Serb skreczował. Powodem tej decyzji była kontuzja lewej nogi, z którą zmagał się od ćwierćfinału z Carlosem Alcarazem.
- Od meczu z Alcarazem nie odbijałem piłki. Zrobiłem wszystko, aby poradzić sobie z tym naderwaniem mięśnia - oszczędzałem się, stosowałem leki i fizjoterapię. Ale w końcówce pierwszego seta ból stał się zbyt duży - mówił podczas konferencji prasowej.
- Może gdybym wygrał pierwszego seta, próbowałbym kontynuować grę. Ale z każdą chwilą problem stawał się coraz większy. Wiedziałem, że czeka mnie wspinaczka pod stromą górę, aby dorównać mu fizycznie i dotrzymywać mu kroku w wymianach przez kolejnych kilka godzin. Niestety, nie sądzę, że to byłoby w moim zasięgu - wyjaśnił.
Serb, dziesięciokrotny mistrz Australian Open, przyznał, że jest bardzo rozczarowany. - Oczywiście, nawet gdybym nie był kontuzjowany, i tak nie byłby to dla mnie łatwy mecz. Ale podobały mi się moje szanse. Do półfinału grałem dobrze i bardzo dobrze odbijałem piłkę.
- Biorąc pod uwagę okoliczności, awans do półfinału to bardzo dobry wynik. Ale, biorąc pod uwagę moje standardy, nie jestem usatysfakcjonowany, bo zawsze mam najwyższe cele i dążę zwycięstwa. Teraz życzę Saschy wszystkiego najlepszego. Zasłużył na swój pierwszy wielkoszlemowy tytuł i będę mu kibicował w finale - dodał.
Na pytanie, czy to był to jego ostatni występ w Melbourne, 37-latek z Belgradu enigmatycznie odparł: - Nie wiem. Muszę przekonać się, jak potoczy się sezon. Od zawsze lubię przyjeżdżać do Australii, odniosłem tu największe sukcesy w karierze. Jeśli będą zdrowy, w formie i zmotywowany, nie widzę powodu, dla którego miałbym tu jeszcze nie zagrać. Ale zawsze jest szansa.
ZOBACZ WIDEO: Aida Bella zrobiła karierę poza sportem. "Prawdziwe zderzenie z biznesem"