Roger Federer, 29 lat, 16-krotny mistrz wielkoszlemowy (foto PAP/EPA)
Liczne rekordy zabierał Samprasowi jeden po drugim: od wielkoszlemowch tytułów (co obiektywnie jest wyznacznikiem wielkości zawodnika) do łącznej liczby wygranych turniejów. A że Federer chce pograć do igrzysk olimpijskich w Londynie, należy spodziewać się kolejnych tytułów, choć nieprawdopodobne osiągnięcie Jima Couriera (109) nie wydaje się być w zasięgu nikogo.
Na liście wszech czasów Federer, lat 29, dołączył na czwartej pozycji do swojego wielkiego amerykańskiego poprzednika. Podium klasyfikacji tenisowych "kanibali" w Erze Otwartej zamyka wynikiem 77 zwycięstw turniejowych John McEnroe, a drugi jest Ivan Lendl - 94 trofea. Federer może się pokusić o inny rekord: stu finałów karierze (ten w Sztokholmie był jego 92.).
Potyczka z grającym o tytuł w premierowym cyklu po raz pierwszy poza Sopotem Mayerem do najtrudniejszych nie należała. Szwajcarski arcymistrz wielkoszlemowy, podobnie jak dzień wcześniej przeciw Ljubičiciowi, w pierwszym secie odrobił przełamanie, ale tym razem tie breaka grać nie zamierzał i wygrał trzy kolejne gemy od 3:4. Całkiem ciekawa gra Mayera w drugiej partii nie dała mu już ani jednego break pointa, a sam został przełamany przy jedynej okazji (na 2:4).
Niemiec (tak jak w Sopocie w latach 2005-6 nie udała mu się próba zdobycia premierowego tytułu w ATP World Tour) zanotował sześć asów i 77-procentową skuteczność pierwszego podania, w czym był lepszy od Federera (4 asy, 61% pierwszego serwisu). Ten jednak pochwalił się znacznie ważniejszą statystyką: zebrał aż 85% punktów po pierwszym podaniu.
Federer lubi Niemców, a po zwycięstwach nad nimi (już 36 kolejnych!) może im podziękować za walkę w ojczystym języku. Z Mayerem w trzech potyczkach nie stracił seta. Ostatnim rodakiem Goethego, który pokonał Rogera (w 2002 roku w Halle) jest Nicolas Kiefer.
Wspomnienie po Mayerze pozostanie w hali Kungliga takie, że w ćwierćfinale odprawił żelaznego faworyta gospodarzy, Robina Söderlinga.
Stolica Szwecji tymczasem, która powitała Federera ponownie po dekadzie (tam Szwajcar zagrał swój setny i 900. mecz w karierze) ugięła się w końcu także pod jego... polityką międzynarodową. Kraj Abby jest 18., w którym Federer wygrał turniej. Do Szwecji (impreza rangi tylko 250) pojechał na uprzejme zaproszenie swoich przyjaciół-organizatorów, znakomitych ex tenisistów Thomasa Johanssona i Jonasa Björkmana.