Kolejna rewelacja Agassiego: Nie nosiłem bielizny

W czasie spotkania z fanami Andre Agassi podzielił się innymi nieznanymi dotąd faktami z jego życia i kariery. J. R. Moehringera, ghost writera (autora-widmo, jak chciał Roman Polański) swojej autobiografii nazwał jednym z największych pisarzy naszych czasów.

W tym artykule dowiesz się o:

Opublikowana pod koniec ubiegłego roku "Open: An Autobiography" ujawnia szokujące wspomnienia, ale jak się okazuje, to nie wszystko, z czym szczery w ostatnim czasie Agassi się krył. - W szatni zdałem sobie sprawę, że nie założyłem bielizny. Co człowiek może zrobić? Poszedłem grać. Powiedziałem sobie, że jeżeli mi to nie przeszkadza, to majtek nie założę. Właściwie czułem się dobrze - wspomniał Roland Garros 1997, przemawiając w czwartek w ratuszu na Manhattanie.

Wejście na "Specjalny wieczór z Andre Agassim" kosztowało 150$, ale na frekwencję nie narzekano. Ośmiokrotny mistrz wielkoszlemowy, na sportowej emeryturze od czterech lat, przyznał, że jego ojciec nie czytał i nie ma zamiaru czytać jego książki. - Mieliśmy w domu dwie zasady: umyj zęby i gra w tenisa, ale nie w tej kolejności - mówił Andre, który zmuszającego go już w wieku 2 lat do machania pełnowymiarową rakietą ojca zachęcił do zapoznania się z tekstem. - Powiedział: «Mam 80 lat, co mnie to obchodzi? Jeśli miałbym cię znów wychować, nie dałbym ci grać w tenisa. Grałbyś w koszykówkę albo golfa, bo kariera trwałaby dłużej i mógłbyś zarobić więcej kasy».

O relacjach z Petem Samprasem: - Wywoływał we mnie najgorsze odczucia, nie lubiłem go. O zażywaniu metyloamfetaminy: - Czułem się jako Speedy González. Nie wiedziałem, co zrobić z tą energią, jaką miałem w sobie. Mogłem posprzątać za jednym zamachem cały dom. Byłem jak Martha Stewart na sterydach.

Komentarze (0)