Po opuszczeniu imprezy rangi Masters 1000 w Monte Carlo Federer wraca do cyklu na otwarte międzynarodowe mistrzostwa Włoch na odnowionym Foro Italico. - To, że nigdy nie zdobyłem tu tytułu, nie znaczy, że to dla mnie zły turniej - mówi przed pierwszym występem, w II rundzie z Ernestsem Gulbisem.
Najtrwalsze wspomnienie lidera rankingu z Rzymu to finał z roku 2006, kiedy po tie breaku piątego seta (po reformie gra się do dwóch wygranych partii) uległ Rafaelowi Nadalowi. - To było nieprawdopodobne. Wytrzymałem te wymiany z Rafą i przekonałem się, że mogę wygrać French Open, choć nie stało się to jeszcze wtedy - mówi obecny mistrz Roland Garros.
Dziś do triumfów na kortach ziemnych typuje wielkiego rywala. - Bardzo chciałbym powiedzieć, że to ja jestem największym faworytem sezonu na mączce, ale byłoby to nie fair w stosunku do Rafy - uważa w rozmowie z l'Équipe i Times. Do zmiany nawierzchni przygotowywał się z trenerami Pierrem Paganinim i Severinem Lüthim.
Ubiegłoroczny triumf w Paryżu dał mu wiele pewności siebie. - Jeżeli mogłem to zrobić raz, to mogę także kolejny - mówił w Rzymie, gdzie jest od wtorku. - Chciałem był świeży, odpocząć, potem wznowić treningi. Teraz już nie mogę doczekać się sezonu na mączce. Ewentualne starcie z Nadalem w półfinale.