Nadal potrzebuje czasu i... dużych kortów

Rafael Nadal od maja ubiegłego roku czeka na zwycięstwo turniejowe. Dla kogoś, kto w wieku 22 lat miał już 36 tytułów w premierowym cyklu, niemal dziesięć miesięcy bez triumfu wskazuje na kryzys.

W tym artykule dowiesz się o:

W sobotę przegrał w półfinale w Indian Wells z Ivanem Ljubičiciem. Nie obroni tytułu, w poniedziałek spadnie na czwarte miejsce w rankingu, tracąc cztery tysiące punktów do Rogera Federera. Jeszcze w ubiegłym roku przewodził liście ATP, ale świat nie wiedział wtedy, że ukrywa ból, który co najmniej odsunie w czasie, jeśli nie zniszczy, marzenia o klasycznym Wielkim Szlemie.

Do gry w Kalifornii przystąpił po ponad 40 dniach przerwy z powodu kolejnego urazu. Odprawił Tomáša Berdycha, jedynego seta stracił z Johnem Isnerem, a przepadł w momencie, gdy wydawało się, że jest w stanie w końcu sięgnąć po wygraną w turnieju. Przeciw bazującemu na serwisie Ljubičiciowi zdobył więcej punktów, ale w decydującym tie breaku trzeciego seta wygrał tylko pierwszą piłkę.

Czy gra najwybitniejszego hiszpańskiego tenisisty się zmieniła? Z powodu obciążeń, kontuzji, wyrównanego poziomu? - Grał agresywnie, ale nie popisał się w ważnych momentach - mówił Ljubičić, wskazując na coraz bardziej charakterystyczny element w grze Nadala. Wykończający rywali w wymianach zawodnik szuka teraz szybszych rozwiązań akcji: więcej ryzykuje, a więc popełnia więcej błędów.

- Czuję się lepszym tenisistą, bardziej kompletnym - przyznał Rafa w pustynnym, a więc wietrznym Indian Wells, gdzie jednak nie zmierzył się z ani jednym zawodnikiem z Top 15. Ostatnio takiego (Jo-Wilfrieda Tsongę) pokonał w listopadzie w Bercy. W styczniu dotarł do finału w Dausze, gdzie zmarnował dwie piłki meczowe z Nikołajem Dawidienką. Przed nim turniej w Miami, a potem już sezon na europejskich kortach ziemnych.

W Montecarlo, Rzymie, Madrycie i w końcu w ukochanym Paryżu Nadal będzie toczył kampanię, której z powodów zdrowotnych nie był w stanie do końca zwyciężyć rok temu. Ale zobaczmy: to już nie jest ten sam Nadal. Biegający jak szalony od narożnika do narożnika, od zwycięstwa do zwycięstwa dotarł wtedy do finału w Madrycie, gdzie porażkę z Federerem potraktowano wpierw jako wypadek przy pracy.

Do zyskania ma jednak wciąż coś w Miami. - Taki kort twardy odpowiada mojej grze: piłka zyskuje na nim dużą rotację - tłumaczył w tym tygodniu w Indian Wells, gdzie wspólnie z Markiem Lópezem wygrał rywalizację deblową. Ljubičić zwraca uwagę na czynnik kortu centralnego: - Kiedy na nim gra, łatwo jest mu się bronić. Ma sześć metrów po bokach i siedem za linią końcową - tłumaczy. To proste: kort Philippe'a Chartier w Paryżu, największa arena do gry w tenisa - tam Rafa tworzył historię tego sportu.

Komentarze (0)