Puchar Davisa: Szacunek dla Finów

Fiński tenis to już nie tylko Jarkko Nieminen. Nastoletni Henri Kontinen zdobył punkt w grze z Michałem Przysiężnym, co przesądziło o zwycięstwie gości nad Polakami w meczu I rundy Grupy I Strefy Euroafrykańskiej Pucharu Davisa.

Niezmordowany Nieminen i atomowo serwujący Kontinen zdobyli w Sopocie trzy punkty. - Mamy świetną grupę, która wspiera się nawzajem - mówił młodszy z nich, który wbrew oczekiwaniom nawet polskiej strony nie popisał się (mimo dobrego trzeciego seta) w pierwszym spotkaniu z Łukaszem Kubotem.

Ekipa Suomi rozpoczęła rywalizację z biało-czerwonymi od obronionej piłki meczowej i zwycięstwa Nieminena nad Przysiężnym. To była najdłuższa gra (jedyna z czterema tie breakami) w historii reprezentacji Polski. Nasz drugi singlista był o dwie piłki od zwycięstwa także z Kontinenem, który rozpoczął powrót od stanu 1:4 w wygranym czwartym secie.

19-letni Kontinen od półtora roku trenuje w ojczyźnie, a poważnego tenisa uczył się w Bradenton na Florydzie. - Teraz mam szwedzkiego trenera i przyzwyczajam się do szybkich halowych nawierzchni - powiedział. - W takich warunkach nie ma zewnętrznych czynników, które mogą wpływać na grę - tłumaczył.

Rówieśnikiem Kontinena jest Jerzy Janowicz, teoretycznie pierwszy rezerwowy Polaków. Z rocznika 1990 są Ricardas Berankis i Guillaume Rufin, obaj wyżej notowani od Fina i Polaka. - Znam każdego z nich. Rywalizowaliśmy razem w juniorach - mówi wyluzowany Henri.

Młody Fin grał kiedyś w klubie z Pragi i mieszkał tam razem z Przysiężnym, który do powrotu Kubota był liderem kadry biało-czerwonych. - Jego gra mieści się nawet w światowym Top 50 - komplementował głogowianina Nieminen. - Wiem, co mówię, bo właśnie wróciłem z turniejów w Stanach Zjednoczonych - mówił. - Michael ma wysoki procent pierwszego podania, utrzymuje piłkę w korcie, jest agresywny zarówno przy serwisie, jak i w wymianach - tłumaczył.

Z trzech meczów najwyższej dywizji europejskiej to właśnie Polska - Finlandia zapowiadany był na ten najciekawszy, stojący na najwyższym poziomie. - Polska jest jedną z najsolidniejszych ekip w I grupie - stwierdził Nieminen. - Nie ma wielu tak solidnych ekip nawet w Grupie Światowej - mówił w piątek po ponad 4,5-godzinnej walce z Przysiężnym.

Leworęczny Nieminen, była trzynasta rakieta świata, spędził na korcie 11 godzin. Czy zagrałby następny mecz? - Jutro nie będę w stanie nawet chodzić - śmiał się w niedzielę po wykonaniu zadania z Kubotem. - Nie serwuję 25 asów na mecz, nie uderzam 60 winnerów, ale jestem przyzwyczajony do biegania. W dzieciństwie uprawiałem wiele sportów, także lekkoatletykę. Tenis nie był od początku na pierwszym miejscu - wspominał. - Trzeba oddać mu szacunek. Potwierdził, że jest lepiej przygotowany do sezonu ode mnie - powiedział Kubot.

Po problemach sezonu ubiegłego Nieminen wraca do formy. - Nie celuję w konkretny ranking, bo muszę najpierw zacząć grać w dużych turniejach - powiedział. - Chcę zagrać w ćwierćfinale Roland Garros, co z turniejów wielkoszlemowych nie udało mi się tylko tam. A przecież czerwona mączka była kiedyś moją preferowaną nawierzchnią - stwierdził. Po meczu w Sopocie (nie zwiedzał miasta, bo zimno i był tam wcześniej) nieusatysfakcjonowany był jedynie z gry podwójnej.

Finowie są teraz o dwa mecze od Grupy Światowej, gdzie podobnie jak Polacy nigdy nie awansowali. - Nie jest łatwo być tenisistą, szczególnie w Finlandii - mówił Nieminen. - Staramy się gonić Szwecję. Na szczęście w tych czasach nie ma takich wielkich barier do uprawiania danego sportu. Choć oczywiście dzieciaki u nas preferują sporty tradycyjne, czyli zimowe.

Komentarze (0)