2 
Hubert Hurkacz rywalizację w Indian Wells rozpoczął od drugiej rundy. W niej zmierzył się z Hugo Gastonem. Choć w pierwszym secie Francuz był w stanie dotrzymać kroku naszemu zawodnikowi, w drugim wyraźnie odstawał. Polak finalnie wygrał 7:5, 6:3.
Na kolejnym etapie grający z numerem 22. Hurkacz trafił na rozstawionego z "dziewiątką" Alexa de Minaura. Poprzeczka powędrowała więc znacznie wyżej, ale początkowo wrocławianin prezentował się z dobrej strony i grał na równi z faworytem. Kluczowy okazał się siódmy gem, w którym Australijczyk zanotował przełamanie na wagę wygranej 6:4.
ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak został legendą. Niebywałe, co stało się na drugi dzień
O drugiej partii Polak zapewne będzie chciał szybko zapomnieć. Dużo niedokładności i własnych błędów sprawiło, że 28-latek ani przez moment nie był w stanie nawiązać walki. De Minaur grał z kolei swoje i pewnie zmierzał w kierunku triumfu. Finalnie wygrał 6:4, 6:0 i zameldował się w czwartej rundzie (więcej o meczu TUTAJ).
Hurkacz mimo wszystko ma powody do zadowolenia. Jednym jest fakt, że poprawił ubiegłoroczny wynik z Indian Wells, kiedy przegrał już mecz otwarcia. Drugi stanowi wywalczona nagroda finansowa. Za awans do trzeciej rundy zgarnął bowiem 64,5 tysięcy dolarów, czyli około 250 tys.
Nasz tenisista powróci na kort już w przyszłym tygodniu. 17 marca wystartuje bowiem turniej ATP 1000 w Miami, w którym Polak okazał się najlepszy w 2021 roku. To daje nadzieję, że w tych zmaganiach 28-latek zaprezentuje się z lepszej strony.
