Przed startem turnieju WTA 1000 w Dosze polscy kibice z pewnością liczyli, że o czwarty tytuł z rzędu powalczy Iga Świątek. Niestety w półfinale wiceliderka rankingu WTA musiała po raz piąty w karierze uznać wyższość Jeleny Ostapenko. Łotyszka wcześniej pokonała m.in. Jasmine Paolini i Ons Jabeur, co pokazywało, że była w dobrej dyspozycji.
Po drugiej stronie siatki stanęła Amanda Anisimova, dla której miejsce w finale imprezy tej rangi było życiowym sukcesem. Amerykanka w półfinale okazała się lepsza od pogromczyni Aryny Sabalenki, Jekateriny Aleksandrowej, a na przestrzeni całej rywalizacji prezentowała się z bardzo dobrej strony.
Walka w pierwszej partii dostarczyła sporo emocji. Obie panie pilnowały swoich podań, jednak trzy gemy kończyły się przełamaniami. O jedno więcej zanotowała Amerykanka, która wygrała 6:4. W drugim secie przewaga Anisimovej była już bardziej wyraźna, szczególnie w drugiej części. Wygrała ona bowiem cztery ostatnie gemy, triumfując 6:4, 6:3.
ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak dziś jest legendą. "Wychowałem się na blokowisku"
Triumfatorka osiągnęła tym samym największy sukces w dotychczasowej karierze. Wywalczyła trzeci tytuł, jednak pierwszy tej rangi. Anisimova dodatkowo wywalczyła sporą gratyfikację finansową. Na jej konto wpłynie bowiem 597 tys. dolarów amerykańskich, czyli ponad 2,3 mln złotych.
Ostapenko, podobnie jak w 2016 roku, ponownie nie zdołała wywalczyć tytułu w Dosze. Najlepszy start w sezonie przełożył się jednak na premię w wysokości 351 801 dolarów (niespełna 1,4 mln złotych).