Sąd w Doubs uznał Jeana-Pierre'a Dartevelle'a za winnego gwałtów na młodej tenisistce, które miały miejsce między wrześniem 2016 a marcem 2018 roku. Ofiara miała wtedy 17-19 lat. Jak przekazał dziennik "Le Monde", były wiceprezes Francuskiej Federacji Tenisowej, został skazany na 10 lat.
Wyrok jest zgodny z żądaniem prokuratora, który domagał się również zakazu pracy z nieletnimi dla Dartevelle'a. Obrońca ofiary, Benjamin Liautaud, podkreślił, że uznanie jej za ofiarę było kluczowe.
- Dla mojej klientki uznanie moralnego przymusu było najważniejsze - powiedział Liautaud.
Podczas procesu, który trwał trzy dni, oskarżony nie przyznał się do winy. - Ona kłamie, kłamie, kłamie - mówił 74-letni obecnie Dartevelle.
Twierdził do tego, że ich relacja była "piękną historią miłosną". Jego obrończyni, Marie-Alix Canu-Bernard, zapowiedziała apelację, bo wyrok nie jest prawomocny.
Ofiara opisała relację jako "przymusową". W swoich zeznaniach podkreśliła, że była pod wpływem Dartevelle'a, który miał bliskie relacje z jej rodzicami.
- Próbowałam znaleźć wyjście z tej sytuacji, ale nie miałam odwagi - wyznała. W czasie trwania relacji zmagała się z problemami zdrowotnymi i psychicznymi.
Dartevelle przyznał, że prosił o zdjęcia ofiary, co było niezgodne z zasadami federacji. - Zaryzykowałem swoją karierę sportową dla tej miłości - dodał.
ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak przyszedł do poprawczaka. Straszne, jak zareagował jeden z chłopców