W ostatnich latach turniej rangi WTA 1000 w Dosze miał jedną królową. Iga Świątek po tym, jak triumfowała tam w 2022 roku, powtórzyła to także w dwóch kolejnych sezonach. W 2025 r. przystąpiła do rywalizacji w Katarze jako główna faworytka do końcowego zwycięstwa.
Tym razem jednak nasza tenisistka nie powtórzy sukcesu. Po tym, jak dotarła do półfinału, ogrywając Marię Sakkari, Lindę Noskovą oraz Jelenę Rybakiną, ponownie nie znalazła sposobu na Jelenę Ostapenko.
Przed tym meczem Polka rywalizowała z Łotyszką czterokrotnie i za każdym razem musiała uznać jej wyższość. Tak samo było tym razem, ponieważ niżej notowana zawodniczka zwyciężyła 6:3, 6:1.
ZOBACZ WIDEO: Matka legendy była w szoku. Zamiast Siódmiaka widokówkę wysłał... kolega
Problem Igi Świątek był niespodziewany
Nasza tenisistka została przełamana na dzień dobry i później nie odrobiła już straty. Identyczna sytuacja miała miejsce w drugim secie, gdzie Ostapenko zdominowała ją jeszcze bardziej, tracąc zaledwie jednego gema.
- Iga mentalnie nie do końca poradziła sobie z meczem z Ostapenko. Szczerze mówiąc, myślałem, że jeżeli taki może być problem, to bardziej pod względem tego, iż będzie chciała za bardzo, będzie zbyt aktywna, chcąc udowodnić rywalce, że jest w stanie z nią wygrywać i w końcu wygrać to pierwsze spotkanie - powiedział w rozmowie z WP SportoweFakty Michał Dembek, były tenisista, a obecnie trener.
- Było zupełnie inaczej, Iga wyszła dosyć spięta, a Ostapenko zaczęła z wysokiego "C" i od początku dyktowała warunki - dodał.
Łotyszka jedyne problemy miała w czwartym gemie premierowej odsłony, kiedy Polka wypracowała break pointa. Była jednak w stanie się obronić, a później już w ogóle nie była zagrożona.
Tego zabrakło w grze Świątek
Po Łotyszce było widać, że w ogóle nie przejęła się tym, iż zmierzy się z tenisistką, która w ostatnich latach zdominowała rywalizację na kortach w Dosze. Wszystko z uwagi na ich bezpośrednie starcia.
- Ostapenko podkreśla, że jest bardzo pewna siebie w meczach z Igą. Prawdopodobnie jedynym planem na ten mecz powinno być to, żeby jak najszybciej przestać utwierdzać ją w tej pewności i zagrać na swoich warunkach - zaznaczył nasz rozmówca.
Tymczasem po początku meczu Łotyszka mogła jeszcze zyskać pewności siebie. - Iga od pierwszego gema zbyt bojaźliwie zaczęła serwować, za bardzo na rakietę Ostapenko, przez co ona zanotowała trzy winnery na dzień dobry - przyznał Dembek.
Naszej tenisistce nie udało się to, co jest kluczowe, by powalczyć z tenisistką z Łotwy. Otóż Świątek nie rozciągała gry, a to pomogło Ostapenko w triumfie.
- Iga przez cały mecz goniła. Nawet przez chwilę nie była w stanie zagrać czegoś ofensywnego, w jakikolwiek sposób zmusić rywalkę do tego, żeby poruszała się po korcie. Mimo wszystko to było kluczem, żeby ruszyć ją z miejsca, co nie jest oczywiście łatwe z zawodniczką, która gra tak mocno - podkreślił współtwórca kanału Sofa Sportowa.
"Zgaduje tak, jak bramkarz przy rzucie karnym"
Nasz rozmówca zauważył również, że wiceliderka światowego rankingu WTA przegrywała wymiany z uwagi na poszukiwania. W rywalizacji z Ostapenko brakuje jej rytmu, co jest korzystne dla Łotyszki.
- Dobrze wiemy, że Iga lubi rytm, a go w meczach z Ostapenko nie ma. Przez to w dłuższych wymianach czasami starała się go szukać zamiast tego, żeby szybciej przechodzić do ataku i przejmować inicjatywę. Iga szukała rytmu, a Ostapenko od razu te akcje kończyła - ocenił były tenisista, a obecnie trener.
W przypadku Świątek swoje w psychice mogło zrobić też to, że do tej pory nie przełamała passy porażek. - Widać było u Igi spowolnienie pod względem reakcji, szybkości. Po prostu widać było, że mentalnie nie do końca poradziła sobie z tym meczem, może z oczekiwaniami, iż w końcu chce wygrać takie spotkanie czy może faktycznie nie do końca wierzy w to, że może z Ostapenko wygrywać - zauważył nasz rozmówca.
- W końcu sama mówiła, iż nie potrafi czytać kierunków, w jakich gra Łotyszka i widać to było, że czasami zgaduje tak, jak bramkarz przy rzucie karnym - dodał.
O to Iga może mieć pretensje do siebie
Dembek podkreślił jeden aspekt, przez który Polka może być na siebie zła. - Pod względem sfery mentalnej Iga myślę, że może mieć do siebie pretensje - stwierdził.
Nasz rozmówca żałuję tego, w jaki sposób potoczyło się to spotkanie. Wszystko z uwagi na to, że ze strony Świątek zabrakło próby gry na swoich warunkach, dzięki której mogłaby mniej żałować tego, iż zeszła z kortu pokonana.
- Przegrać w tenisie można jak w każdym sporcie i to nie jest problem. Może być tak, iż Ostapenko jej nie leży i okej. Natomiast szkoda, że Iga nie dała sobie szansy, by spróbować zagrać z nią inaczej. Spróbować w jakiś sposób wytrącić ją z równowagi swoim graniem i przegrać ten mecz bardziej na własnych warunkach niż po prostu zejść z kortu z poczuciem, iż faktycznie rywalka mnie zdeklasowała i ja tak naprawdę nie zrobiłam za bardzo niczego, przez to, że byłam spięta, aby jakkolwiek wytrącić jej tenis z rytmu. Tego myślę, że szkoda najbardziej - podsumował na koniec były tenisista, a obecnie trener.
Warto dodać, że Świątek nie będzie miała dużo czasu na wyciągnięcie wniosków z tego turnieju, a szczególnie z ostatniego meczu. Już w przyszłym tygodniu przystąpi do rywalizacji w kolejnej imprezie rangi WTA 1000, tym razem w Dubaju. Rok temu osiągnęła tam półfinał.
Jakub Fordon, dziennikarz WP SportoweFakty