Dwa trzysetowe spotkania wygrała Magda Linette w turnieju rangi WTA 1000 w Dosze. W pierwszej rundzie nasza tenisistka wyeliminowała Rosjankę Weroniką Kudermetową, natomiast w drugiej ograła rodaczkę Magdalenę Fręch.
Tym samym Polka stanęła przed szansą awansu do ćwierćfinału imprezy w Katarze. Musiała jednak ograć wyżej notowaną Ukrainkę Martę Kostiuk, prowadzoną przez polską trenerkę Sandrę Zaniewską.
Mimo że Linette w premierowej odsłonie dwukrotnie prowadziła z przewagą przełamanie (1:0, 3:2), to ostatecznie przegrała 4:6. W drugiej partii nie miała nic do powiedzenia, bowiem Kostiuk zwyciężyła 6:2 i zamknęła mecz.
ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak przyszedł do poprawczaka. Straszne, jak zareagował jeden z chłopców
Linette od pewnego momentu miała problemy zdrowotne, o które zapytano ją w rozmowie z Canal+ Sport. - To jest coś, co mi się odnawia co jakiś czas. Ostatnie dni były bardzo trudne. Mecz z Magdaleną Fręch nie dość, że bardzo długi, to jeszcze skończyłam późno, więc było ciężko o terapię czy cokolwiek, bo wróciłam do pokoju hotelowego o 2 w nocy - wyznała.
Nasza tenisistka żałowała tego, że w początkowej fazie pojedynku popełniła "proste błędy". Następnie im dłużej trwał mecz, tym coraz bardziej nie radziła sobie z regeneracją po dłuższych wymianach.
- Czułam, że mięsień dwugłowy jest naciągnięty. Jest trudno, zwłaszcza z bieganiem, gdy trzeba zrobić kilka rund - powiedziała Linette na temat swoich problemów zdrowotnych, które utrudniły jej grę.
Polka zaznaczyła również, że nie powinna mieć problemów ze startem w turnieju rangi WTA 1000 w Dubaju. - Myślę, że nie naciągnęłam tego aż tak bardzo. Z drugiej strony myślę, że potrzebuję czasu, aby się zregenerować, którego nie miałam. Czasami tak się składa, iż kiedy nie ma tych dodatkowych dni jest mi już dość ciężko się zregenerować, a to jest coś, co wraca mi od 2 lat, więc jest to tym bardziej frustrujące - wyjaśniła 33-latka.