Po raz ostatni Maria Sakkari pokonała Igę Świątek podczas Finałów WTA w Guadalajarze w 2021 roku. Od tamtej pory Polka zwyciężyła we wszystkich pojedynkach. W tym dwa razy w meczach o tytuł w Indian Wells w 2022 i 2024 roku. Nie straciła przy tym seta.
Greczynka po US Open musiała się na chwilę rozstać z tenisem z powodu kontuzji. Nie grała kilka tygodni i twierdzi, że dzięki temu jest szczęśliwsza niż kiedykolwiek. Bez presji oglądała wielkie turnieje, nadrobiła czas z rodziną, przyjaciółmi i chłopakiem. Podreperowała zdrowie, zadbała o mental.
Tenisowo musi jednak gonić czołówkę. Wypadła z Top 10, teraz jest 29. rakietą świata i szybko trafia na wysoko rozstawione tenisistki. Kiedyś z Igą Świątek mierzyła się w półfinałach czy finałach, a teraz już w II rundzie. Pierwsze piłki poniedziałkowego spotkania mogły dać nadzieję fankom Greczynki, że ta wraca do wysokiej dyspozycji. Nie odstawała od wiceliderki rankingu: była agresywna, szybka, nadawała tempo.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: To był spektakularny powrót gwiazdy
Sił jej wystarczyło na pięć gemów. Później miała jeszcze jeden większy zryw, ale to było za mało na Igę Świątek. I to będzie za mało na wiele innych tenisistek z czołówki.
Polka miewa czasami słabsze początki meczów, ale to nie kwestia nerwów. Po prostu potrzebuje czasu, by wejść w mecz, a już tym bardziej gdy - jak dziś powiedziała - musiała skrócić rozgrzewkę!
Iga nie spodziewała się bowiem, że Daria Kasatkina, grająca mecz wcześniej na tym samym korcie, tak szybko rozprawi się z Poliną Kudermetową w zaledwie 42 minuty.
Początek był dla naszej zawodniczki intensywny i wymagający, dzięki czemu musiała znacznie podnieść poziom gry. Ale to dobrze, bo czasami Iga zaczyna turnieje od rywalek znacznie niżej notowanych, a później nagle mierzy się z czołówką. W Dosze schody są od początku, ale sprawdzian Polka zdała bardzo dobrze.
Widać, że Świątek czuje się tu naprawdę dobrze i nie bez powodu w poprzednich latach osiągała w Katarze tak dobre rezultaty. Oglądanie tak spokojnej, ale też skupionej Świątek, to sama przyjemność. I oby jak najdłużej.
Dominika Pawlik, dziennikarka WP SportoweFakty