Wimbledon nie zmieni swojego tradycyjnego terminarza. Inne turnieje Wielkiego Szlema, a więc US Open, Australian Open i French Open, rozgrywane są w 15-dniowym formacie.
Tim Henman, członek zarządu All England Club, potwierdził, że dwa tygodnie to wystarczający czas na organizację zawodów. Wyjaśnił w rozmowie z "The Sun", że decyzja o wprowadzeniu 14-dniowego formatu wynikała z troski o stan kortów, zwłaszcza centralnego, który jest intensywnie eksploatowany.
- To była duża decyzja, aby przejść na 14 dni. Apetyt na 15 dni jest zerowy - powiedział Henman. Organizatorzy turnieju idą jednak z duchem czasu i wprowadzą innowacje technologiczne.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Maria Szarapowa zachwyciła w Davos
W tym roku po raz pierwszy w historii Wimbledonu nie będzie sędziów liniowych, a ich rolę przejmie system elektronicznego wywoływania autów. - Każde wydarzenie ATP Tour będzie w tym sezonie korzystało z tej technologii - dodał Henman.
Zmiana ta budzi kontrowersje, ponieważ oznacza utratę pracy dla ok. 300 sędziów liniowych, którzy dotychczas obsługiwali turniej. Wielu z nich to osoby pracujące na część etatu, które ceniły sobie możliwość pracy na Wimbledonie.