Trener Jannika Sinnera: jego prawdziwą wyjątkowość widać dopiero poza kortem

PAP/EPA / Alessandro di Marco / Na zdjęciu: Jannik Sinner (trzeci z prawej) z członkami swojego sztabu po triumfie w ATP Finals 2024. W środku Simone Vagnozzi, drugi od prawej Darren Cahill.
PAP/EPA / Alessandro di Marco / Na zdjęciu: Jannik Sinner (trzeci z prawej) z członkami swojego sztabu po triumfie w ATP Finals 2024. W środku Simone Vagnozzi, drugi od prawej Darren Cahill.

Po zakończeniu ATP Finals trener Jannika Sinnera opowiadał o drodze szkoleniowej na szczyt rankingu, zmianach w sztabie, a także radzeniu sobie z aferą antydopingową dotyczącą najlepszego tenisisty świata.

Krzysztof Straszak z Turynu

- To jedno z jego największych zwycięstw, dorównuje obu wygranym turniejom Wielkiema Szlema - powiedział na konferencji prasowej w niedzielę Simone Vagnozzi, trener zwycięzcy ostatniego turnieju ATP w 2024 roku. - Fakt, że wygrał pięć meczów, grając super od początku do końca, to może nie jest dla mnie niespodzianka, ale przecież zawsze pozostaje jakaś niepewność.

Trener Vagnozzi musi być zadowolony z przebiegu sezonu: - To był niesamowity rok, od wygranej w Australian Open do tytułu tutaj - powiedział w Turynie. - Pierwszy turniej wielkoszlemowy, pierwsze ATP Finals, nie można być bardziej zadowolonym.

Według Vagnozziego wyjątkować Sinnera dobrze widać poza kortem, poza kamerami, poza wzrokiem innych. - Jak podczas rozgrzewki, podczas której jest zawsze uważny - sprecyzował. - I też nigdy nie jest wystarczająco zadowolony ze swojego poziomu. To też jest rzecz, która czyni go wyjątkowym.

ZOBACZ WIDEO: Można wpaść w zachwyt. Jędrzejczyk pokazała zdjęcia z rajskich wakacji

Zmiany w sztabie

Latem ze sztabu Sinnera został wydalony trener przygotowania fizycznego Umberto Ferrara, winny przedostaniu się do organizmu Sinnera sterydu, co do dziś powoduje, że nad włoskim zawodnikiem wisi ryzyko zawieszenia.

- To nie była typowa sytuacja, ale musieliśmy się zaadaptować do nowych warunków - powiedział o wymuszonej zmianie w sztabie Vagnozzi. - Włączyliśmy do ekipy dwóch ludzi, którzy pracowali wcześniej z Novakiem Djokoviciem. I krok po krok znaleźliśmy z nimi wspólny język. Nie jest łatwo wdrożyć nowe metody w trakcie sezonu, ale rezultaty okazały się dobre. Oczywiście obaj będą mieli nową robotę do wykonania w czasie przygotowań do następnego sezonu.

Oficjalnie trenerami Sinnera są Vagnozzi i Darren Cahill. Jak wspierają zawodnika podczas meczów? - Normalnie siedzimy cicho - mówił Vagnozzi. - Jannik nie jest typem, który życzy sobie dużo słów. Chce tylko małych wskazówek. Normalnie widzimy na starcie meczu, czy jest akurat dobry dzień. W tym [ubiegłym] tygodniu mieliśmy dużo dobrych meczów - uśmiechnął się.

Zmiany w technice

O tym, czy Sinner jest kiedykolwiek zaskoczony proponowanymi przez jego sztab metodami pracy, Vagnozzi powiedział: - Rolą trenera jest zrozumieć, czy zawodnik jest gotowy na zmianę. Jannik jest osobą, która jeśli tylko ci ufa, zrobi wszystko, by wykonać cel. Jesteśmy zadowoleni z drogi, którą przeszliśmy. To nie tylko moja praca, ale też Darrena i specjalistów przygotowania fizycznego.

Dołączył do sztabu Sinnera w lutym 2022 roku. - Serwował wtedy z nieruchomymi stopami. Myśleliśmy jednak, że jego serwisem idealnym będzie foot-up. Mieliśmy w międzyczasie "szczęście", bo odpadnięcie z Rolanda Garrosa w ubiegłym roku dało nam czas na udoskonalenie podania. Jannik wrócił do serwisu, który stosował lata wcześniej. Łączy teraz stopy przy zamachu, trochę obniżyliśmy podrzut piłeczki. Rozumie, gdzie serwuje. Już w Szanghaju osiągnął ten poziom serwisu, co teraz w Turynie. Może być jeszcze lepszy.

Według Vagnozziego ciągle może stawać się lepszym zawodnikiem: - Mógłby poprawić slajsa z bekhendu, mógłby stosować więcej serwis & wolej - ocenił.

Afera antydopingowa pod kontrolą

W sprawie afery antydopingowej Vagnozzi uspokaja: - Jannik zrobił wszystko, co powinien był zrobić. A jednocześnie nic, co mogłoby doprowadzić do sytuacji, w jakiej się znalazł. Koncentrujemy się na tym, co przed nami.

Według Vagnozziego wszelki szacunek za zachowywanie spokoju podczas gry, pomimo widma kary w aferze antydopingowej, należy się tylko Sinnerowi. - Bo to on wychodzi na kort - powiedział. - Możemy jedynie pomagać mu koncentrować się na tym, co ważne, na mówieniu o tym wszystkim najmniej jak się da, na programowaniu turniejów. To było jak dotąd nasze wsparcie: przypominać mu, że nic nie zrobił, niczego nie powinien żałować.

Komentarze (0)