Krzysztof Straszak z Turynu
- To był tydzień gry na bardzo wysokim poziomie, jeden z najbardziej wyjątkowych w mojej karierze - przyznał Sinner po wygraniu ATP Finals w Turynie.
Wygrał wszystkie pięć meczów, zarobił w ten sposób prawie 4,9 mln dolarów. - Starałem się zrozumieć i dostosować do nawierzchni, która oczywiście się zużywała wraz z kolejnymi meczami - powiedział włoski tenisista na pomeczowej konferencji prasowej.
Celem Sinnera jest zrozumieć, co może osiągnąć. - Jak da się wygrać, staram się po to sięgnąć. Jak nie, pozostaje lekcja. Zakończyłem ten wspaniały sezon w najlepszy możliwy sposób. Nie wypisałem sobie na początku roku celów, z których mogę się teraz rozliczyć, ale jestem z tego roku bardzo zadowolony.
ZOBACZ WIDEO: Można wpaść w zachwyt. Jędrzejczyk pokazała zdjęcia z rajskich wakacji
Zapytany o to, czy może być jeszcze lepszy, odparł: - Ciągle wierzę, że mam margines na poprawę. Serwowałem dzisiaj bardzo dobrze, co nie zawsze było regułą. Im dłużej grasz, tym więcej pojawia się szczegółów, na które zwracasz uwagę. Wszystko, co wygrałem, to tylko statystyka. Nie wypatruję bycia numerem jeden, chcę być tylko coraz lepszym tenisistą.
O przygotowaniach do nowego sezonu po raz pierwszy jako numer jeden. - Najważniejsza w tym jest współpraca z moim sztabem. Musimy się dobrze przygotować, ale podejść do tego na luzie. Wiele jest w naszym życiu pierwszych razów. Nie wiem, jak pójdzie następny sezon, ale na pewno postaram się zrobić wszystko, by przygotować się do niego najlepiej jak potrafię.
O łzach matki podczas ceremonii wręczenia mu trofeum dla zawodnika numer 1 końcowo rocznego rankingu ATP. - Jestem zadowolony, że mam puchar, ale jeszcze bardziej z tego, że moja rodzina jest u mojego boku. Oni tylko wiedzą, ile trzeba było poświęceń, by znaleźć się w tym miejscu. Najpiękniejszą rzeczą są więc nie łzy mamy, ale cała rodzina.
Receptą na stawanie się lepszym jest dla Sinnera rozliczenie z własnymi błędami. - Zastanawiam się, co zrobiłem źle i staram się zrobić to lepiej. Jak połączysz talent i pracę, to możesz stać się ważnym zawodnikiem. Ten, co ma talent, ale nie przykłada się do pracy, przegrywa z tym, co może nie ma talentu, ale pracuje od lat.
Czuje, że ma wsparcie całego kraju. - Czuję to zawsze, gdy wchodzę na kort - przyznał. - Jest wtedy napięcie, co jest normalne, bo taki jest ten sport. Włoska publiczność zawsze mnie wspierała. Jestem dumny z gry dla kraju.
Nie chce uważać się za najwybitniejszego włoskiego sportowca. - Mam dopiero 23 lata. Miałem jeden znakomity sezon, ale mówimy o tylko jednym roku. W sezonie przed tym też grałem dobrze, ale dopiero w tym podniosłem poprzeczkę. By ocenić najlepszych, trzeba spojrzeć na całą karierę.
O czekającym go kolejnym werdykcie w aferze dopingowej: - Zawsze stawiałem samego siebie w pierwszym rzędzie, by zobaczyć, czy gdzieś nie zawiniłem. Ważne jest dla mnie wsparcie mojego zespołu. W nocy często nie spałem. Potrzeba mi było współpracy tenisisty, który może skoncentrować się na korcie, gdy tylko zakłada czapeczkę, z osobami obok, które go uspokajają.
Fritz uczy się od Sinnera
Taylor Fritz przyznał po przegranym z Sinnerem finale, że jego zagrania z bekhendu nie miał oczekiwanej mocy wtedy, gdy piłki były znoszone. - Lepiej było, gdy graliśmy nowymi piłkami - powiedział. - Byłem pod wielkim wrażeniem jest serwisu: uderzał często w linię i tyle innych różnych miejsc, a do tego ryzykował atak przy drugim serwisie. Było mi niesamowicie ciężko znaleźć sytuację na przełamanie go.
O rywalizacji z Sinnerem, najlepszym tenisistą sezonu: - Dobrze jest grać z kimś, kto jest lepszy od ciebie, bo eksponuje elementy, nad którymi musisz popracować. Czekam na takie spotkania wiedząc, że nadejdą te niesamowite uderzenia. Jak się zdarzają, to przez sekundę może jestem sfrustrowany, ale potem skupiam się na nowo.
Generalnie Fritz ocenił tydzień z ATP Finals jako pozytywny. - Dał mi wiele pewności siebie i pomysły na nowy sezon.
Przyznał, że jeśli chce się poprawić, musi popracować nad aspektem fizycznym: - Muszę być bardziej wybuchowy, co pomoże mojemu returnowi.
Jego celem było zakończyć sezon w pierwszej piątce. Misja zakończona powodzeniem. - Byłem przez chwilę piąty w ubiegłym roku, ale wtedy myślałem, że ci za mną są ode mnie mimo wszystko lepsi - śmiał się na konferencji prasowej. - Teraz jestem piąty, ale jednocześnie przekonany, że należę do tej czołówki, że to jest moje miejsce.
Jeśli idzie o trybuny Inalpi Arena w Turynie, stojącej przez turniejowy tydzień murem za Sinnerem, Kalifornijczyk po raz kolejny przyznał, że granie przy tak mocnym wsparciu dla rywala to nic w porównaniu do jego doświadczeń z Pucharu Davisa.
Na koniec konferencji prasowej Fritz mówił o swojej inspiracji Rafaelem Nadalem jako dziecko. - Udawałem, że wygrywam Rolanda Garrosa podnosząc przedramię w stylu Rafy - powiedział, symulując tak charakterystyczny dla Nadal gest po podkręceniu piłki z forhendu. - Gdybym był leworęczny, chciałbym być jak Rafa. Jest tylu leworęcznych tenisistów, którzy biorą go za wzór.