Po godz. 10:00 w Maladze rozpoczął się pierwszy ćwierćfinał Pucharu Billie Jean King. Mierzą się w nim ekipy Japonii i Włoch. Na otwarcie meczu doszło do starcia Eny Shibahary (WTA 135) z Elisabettą Cocciaretto (WTA 54). Doszło do ogromnej niespodzianki. Wygrała Japonka 3:6, 6:4, 6:4.
Do stanu 2:2 obie tenisistki spokojnie utrzymywały podanie i nie było ani jednego break pointa. W piątym gemie nieudany wolej kosztował Shibaharę stratę serwisu. W szóstym z opresji wybrnęła Cocciaretto. Odparła trzy break pointy przy 0-40 i objęła prowadzenie 4:2.
Włoszka precyzyjnymi piłkami ze zmianami kierunków rozrzucała rywalkę po narożnikach i zachowywała spokój w trudnych momentach. W ósmym gemie obroniła kolejne trzy break pointy i po długiej walce na przewagi (24 rozegrane punkty) wyszła na 5:3.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Znów jest z Neymarem?! Brazylijska modelka zachwyca urodą
Shibahara była bardzo waleczna, ale miała problemy z returnem, a w wymianach w jej poczynania wkradał się chaos. W końcówce z Japonki zeszło powietrze. W dziewiątym gemie jeszcze raz oddała podanie. Wpakowała w siatkę forhend i I set dobiegł końca.
Otwarcie II partii należało do Shibahary. Kapitalny lob przyniósł jej przełamanie w pierwszym gemie. Po chwili jednak straciła, to co zyskała. Odparła dwa break pointy, ale przy trzecim nic dobrego jej nie przyniosło zwalnianie gry, bo popełniła błąd. Japonka łamała rytm, próbowała przejmować inicjatywę, ale w kluczowych momentach brakowało jej zdecydowania.
W siódmym gemie Shibahara nie wykorzystała dwóch break pointów. Cocciaretto w trudnych momentach była aktywniejsza i lepiej kontrolowała uderzenia, ale w tak wyrównanej batalii w każdej chwili mogło się wszystko zmienić. Shibahara popełniała błędy, ale nie ustawała w boju. W ósmym gemie odparła dwa break pointy. W dziewiątym pogubiła się Cocciaretto i oddała podanie. Po chwili Japonka pewnie zakończyła seta serwisem.
Shibahara poczuła przypływ mocy i coraz więcej punktów zdobywała groźnym forhendem. W grze spychanej do defensywy Cocciaretto było coraz więcej nerwowości. Efekt był taki, że Włoszka popełniła podwójny błąd, wpakowała w siatkę forhend i oddała podanie w piątym gemie III seta.
Obie tenisistki wkładały w mecz ogromne serce do walki. Miały swoje mankamenty i wahania, ale żadna z nich nie zamierzała się poddać. Świetna wymiana zwieńczona krosem forhendowym dała Cocciaretto przełamanie powrotne. W samej końcówce większym opanowaniem wykazała się Shibahara. W siódmym gemie Włoszka oddała podanie podwójnym błędem.
Mecz trzymał w napięciu do ostatniego punktu. W ósmym gemie Shibahara zniwelowała break pointa i wyszła na 5:3. W dziewiątym Cocciaretto obroniła dwie piłki meczowe, z czego pierwszą fantastycznym forhendem. W 10. Włoszka odparła jeszcze jedną. Shibahara zachowała spokój i czwartą wykorzystała wygrywającym serwisem.
W trwającym dwie godziny i 44 minuty pojedynku Cocciaretto popełniła 10 podwójnych błędów, a Shibahara nie zrobiła ani jednego. Obie tenisistki zaliczyły po cztery przełamania. Japonka miała 16 break pointów, a Włoszka wypracowała sobie ich 11. Azjatka zdobyła o jeden punkt więcej (109-108). Posłała 21 kończących uderzeń przy 55 niewymuszonych błędach. Włoszce zanotowano 17 piłek wygranych bezpośrednio i 58 pomyłek.
Reprezentacja Włoch rok temu doszła do finału rozgrywek i uległa w nim Kanadzie. Ekipa z Półwyspu Apenińskiego to czterokrotny triumfator Pucharu Billie Jean King, dawniej znanego jako Puchar Federacji albo Fed Cup (2006, 2009, 2010, 2013).
Włoszki zostały postawione pod ścianą, ale mają w swoich szeregach Jasmine Paolini. Finalistka tegorocznych Rolanda Garrosa i Wimbledonu zagra z Moyuką Uchijimą. Jeśli Paolini nie zawiedzie o losach całego meczu zadecyduje debel.
Japonia - Włochy 1:0, Martin Carpena Arena, Malaga (Hiszpania)
1/4 finału turnieju finałowego Pucharu Billie Jean King, kort twardy w hali
sobota, 16 listopada
Gra 1.: Ena Shibahara - Elisabetta Cocciaretto 3:6, 6:4, 6:4
Gra 2.: Moyuka Uchijima - Jasmine Paolini
Gra 3.: Shuko Aoyama / Eri Hozumi - Sara Errani - Jasmine Paolini