Ta decyzja wywołała skandal. Świątek i Sabalenka milczą

Getty Images / Robert Prange / Na zdjęciu: Iga Światek i Aryna Sabalenka
Getty Images / Robert Prange / Na zdjęciu: Iga Światek i Aryna Sabalenka

Czy sport jest skazany na arabskie pieniądze? - Mówili wtedy "dajcie nam po prostu grać" - przyznaje dla WP Michał Banasiak. Opowiada też, dlaczego czołowe tenisistki nie protestują przy okazji turnieju w Rijadzie i jakie cele mają Saudyjczycy.

Po raz kolejny Arabia Saudyjska sięgnęła do kieszeni. Działacze WTA zdecydowali się powierzyć Rijadowi organizację najważniejszego turnieju w tenisowym kalendarzu, wyłączając turnieje wielkoszlemowe - WTA Finals. Saudyjczycy wyłożą na stół rekordową pulę nagród, aż 15,25 milionów dolarów. A to nie koniec, bowiem w 2025 i 2026 roku do zgarnięcia będzie jeszcze więcej.

Dlaczego kraj, w którym jeszcze mniej niż dekadę temu kobiety nie mogły uzyskać prawa jazdy ani wchodzić na stadiony, teraz jest jednym z głównych inwestorów w kobiece zawody? I czy sport jest skazany na inwestycje z państw arabskich?

Dyskryminacja? Jaka dyskryminacja?

Będąca jednym z najbardziej konserwatywnych państw świata Arabia Saudyjska w ostatnich latach przechodzi metamorfozę. Wszystko za sprawą Mohammeda bin Salmana - następcy tronu, który de facto od kilku lat rządzi krajem. Wie on, że tak restrykcyjne przepisy są nie do utrzymania. I chce wprowadzić swój kraj w nową erę.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ ma sylwetkę! Tak wygląda w stroju kąpielowym

Ma świadomość, że ogromne zasoby ropy kiedyś się skończą. Chce, by jego kraj przeszedł przemianę taką, jak np. Katar czy Zjednoczone Emiraty Arabskie, które uniezależniają swoją gospodarkę od surowców. Do tego jednak potrzebne są inwestycje. A te nie napłyną, gdy kraj będzie dalej kojarzył się z ogromną dyskryminacją kobiet czy naruszeniami praw człowieka.

- Arabia Saudyjska ma świadomość złego PR-u w świecie zachodnim i chce wybić z rąk argument o dyskryminacji. Mówią: "Popatrzcie, my inwestujemy w kobiecy sport na równi z męskim. Ściągamy najlepsze tenisistki, oferujemy im rekordowe nagrody, więc chyba nie jest do końca tak źle, jak mówicie" - opowiada Michał Banasiak z Polskiego Instytutu Dyplomacji Sportowej.

Ale czy inwestycje w ściąganie do kraju gwiazd światowego sportu mają w ogóle jakiekolwiek przełożenie na życie Saudyjek? A może wpływ organizowania tak ważnych wydarzeń jest znikomy?

- Są także zmiany w sporcie kobiet. Jeszcze do niedawna w saudyjskich szkołach nie było zajęć WF-u dla dziewczynek, teraz to już powoli standard. Jest także kobieca liga piłkarska. Byłem w styczniu w Arabii Saudyjskiej i widać, że powoli ten kraj się otwiera. Jeszcze 10 lat temu nie było tylu kobiet w przestrzeni publicznej i nie piastowały ważnych funkcji. Na przykład szefową federacji tenisowej jest kobieta - tłumaczy nasz rozmówca.

Niestety, nawet tak drobne liberalizacje jak prawo do wnoszenia o rozwód, możliwość samodzielnego życia bez męskiego opiekuna czy zakaz małżeństw osób poniżej 18. roku życia wywołują opór. Głównie wśród starszej części społeczeństwa. Lokalni "liberałowie" nie mają całkowicie wolnej ręki do wprowadzania zmian.

- Liberalizacja postępuje, ale tempo tego procesu jest zbyt wolne dla organizacji zajmujących się prawami człowieka. Arabia Saudyjska startowała z ekstremalnie konserwatywnego punktu. Organizacje zajmujące się tą kwestią postulują, żeby przyznawanie prawa do organizacji różnych imprez połączyć z oczekiwaniem zmian na polu praw człowieka, ale tak się nie dzieje, bo działaczom zależy tylko na zysku. A szkoda, bo ja też jestem zwolennikiem takiego działania. Tyle tylko, że to życzeniowe myślenie - ocenia ekspert.

Piłkarki podniosły bunt. Tenisistki siedzą cicho

Saudyjczycy nie inwestują jednak tylko w kobiecy tenis, ale także chociażby w piłkę nożną. Szósta największa firma świata, warta prawie dwa biliony dolarów Saudi Aramco, chciała zostać sponsorem kobiecego mundialu w ubiegłym roku. Nie udało się. Piłkarki podniosły protest i FIFA wtedy wycofała z pomysłu.

Ponad rok później organizacja podpisała jednak umowę z Saudi Aramco, a ponad 100 piłkarek, w tym część największych gwiazd tego sportu, napisały list otwarty przeciwko tej współpracy.

Decyzja o przyznaniu Arabii Saudyjskiego prawa do organizacji WTA Finals (2-9 listopada) przez trzy lata oburzyła wielu kibiców. Jednak żadna czołowa tenisistka nie wyraziła głosu sprzeciwu. Na gest protestu zdobyły się tylko emerytowane legendy jak Martina Navratilova czy Chris Evert.

List otwarty jednak nic nie dał. Nasz rozmówca zaznacza, że w golfie była podobna sytuacja po tym jak Saudyjczycy założyli LIV Golf. Dziennikarze pytali się zawodników, dlaczego w tym uczestniczą - A oni mówili wtedy "dajcie nam po prostu grać" albo w ogóle milczeli - przybliża Banasiak.

Jego zdaniem sportowcy nie zabierają głosu, bo mogłoby się to na nich odbić wizerunkowo. Często bowiem takie protesty nie spotykają się z pozytywnymi reakcjami, a przynajmniej część fanów jest oburzona.

- Daria Kasatkina, tenisistka, która otwarcie mówi o swoim homoseksualizmie, na początku skrytykowała decyzję WTA na temat organizacji turnieju w Rijadzie, ale później zmiękczyła swoje stanowisko, bo nikt do niej nie dołączył i nie chciała się narażać na ostracyzm. Tenisistkom żadna dyskryminacja przecież nie grozi - pojadą na turniej, wylądują w luksusowej bańce i polecą dalej. Codzienne problemy Saudyjek ich nie dotyczą - mówi brutalnie Banasiak.

Skazani na arabskie inwestycje. Cel jest jeden

Banasiak tłumaczy, że inwestycje krajów arabskich w sport, nie tylko kobiecy, będą tylko postępować. - Na ten moment kraje arabskie to nie tylko przyszłość sportu kobiecego, ale sportu w ogóle. Federacje będą podążać za tym, kto miał pieniądze. Zawsze tak było, tylko wcześniej te środki płynęły z innych miejsc - tłumaczy nasz rozmówca.

Wiadomo już, że Saudyjczycy zorganizują mundial mężczyzn w 2034 roku. To jedno z największych możliwych wyróżnień w świecie sportu. Wyżej w zasadzie stoi tylko jedno wydarzenie - igrzyska olimpijskie. Arabia Saudyjska najpewniej będzie rywalem Polski w wyjściu o organizację IO w 2036, 2040 lub 2044 roku. Banasiak mówi, że być może wystosują wspólną ofertę z Katarczykami.

- Trzeba się pogodzić z tym, że Saudyjczycy nie wycofają się ze świata sportu, bo zorganizują mundial w 2034 roku i jeszcze wiele innych imprez w międzyczasie. Być może zostaną w sporcie jeszcze na dłużej, jeśli będzie widzieć efekty tych inwestycji - opowiada ekspert.

Jednak, co dla niektórych może wydawać się szokujące, nie chodzi tylko o letnie igrzyska. W 2029 roku w saudyjskiej Trojenie odbędą się... prestiżowe zimowe igrzyska azjatyckie, które będzie obserwował cały świat. Mogą być ważnym przetarciem przez ZIO 2038.

- Nie muszą to wcale być letnie igrzyska olimpijskie. Saudyjczycy zorganizują zimowe igrzyska azjatyckie w 2029 roku i mogą pójść z tym dalej - ubiegając się o zimowe igrzyska olimpijskie. MKOl nie ma zbyt wielu chętnych na organizację tej imprezy i paradoksalnie może być im łatwiej dostać prawo do zorganizowania zimowych igrzysk olimpijskich niż letnich - kończy Michał Banasiak.

Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty

Źródło artykułu: WP SportoweFakty