Iga Świątek zrezygnowała z udziału w prestiżowym turnieju WTA 1000 w Pekinie (w dniach 25 września-6 października), gdzie miała bronić tytułu. "Ze względu na sprawy osobiste jestem zmuszona wycofać się z China Open w Pekinie" - poinformowała pierwsza rakieta świata (więcej TUTAJ).
Eksperci, dziennikarze i kibice nie kryli zdziwienia decyzją tenisistki z Raszyna. "Ojojoj... co tam się dzieje? Świątek wycofuje się z turnieju WTA w Pekinie 'z powodów osobistych'? Kompletnie nie wiem, co może to oznaczać" - skomentował Adam Romer (Tenisklub).
"Rijad dużo ważniejszy niż Pekin. Dlatego przypuszczam, że zagra. Zresztą do WTAFinals jeszcze ponad miesiąc" - wyraził nadzieję Romer.
"Polka miała bronić tytułu w stolicy Chin. Przedłużająca się absencja liderki rankingu WTA jest zastanawiająca..." - dodał dziennikarz WP SportoweFakty Seweryn Czernek.
"Z turnieju w Seulu Iga Świątek wycofała się z powodu zmęczenia, co, patrząc na intensywność sezonu, było jak najbardziej zrozumiałe. Powodem nieobecności w Pekinie są 'powody rodzinne'. Czy w życiu i teamie Polki dzieje się coś poważniejszego, o czym nie wiemy?" - zastanawiał się w kolejnym swoim wpisie nasz kolega redakcyjny.
"Biorąc pod uwagę sporo wcześniejszych słów o zmęczeniu sezonem, 'personal matters' (z ang. sprawy osobiste - przyp. red.) brzmi odrobinę niepokojąco" - podkreślił Maciej Łuczak (meczyki.pl).
"Ostatni raz ponad miesięczną przerwę w trakcie trwania sezonu miała w 2023 roku pomiędzy turniejami w Indian Wells (odpadła 18 marca) a Stuttgartem (20 kwietnia). (...) Tweet czysto informacyjny, pokazujący też, że w trakcie sezonu (rozgrywając wszystkie najważniejsze turnieje, a z reguły Iga gra w nich do samego końca) nie ma przerwy na odpoczynek, o który Iga tak zabiega. Mam nadzieję, że chodzi wyłącznie o naładowanie baterii, a nie jakąś kontuzję lub inne problemy" - napisał Dawid Żbik (Eurosport).
"Było widać w drugiej części sezonu, że Iga Świątek męczy się grając w tenisa. Jeśli chce odpocząć, nabrać dystansu to właśnie ta część sezonu jest do tego odpowiednia" - to z kolei komentarz Huberta Błaszczyka.