Magdalena Fręch po nieudanym występie w US Open, gdzie odpadła już w pierwszej rundzie, zdecydowała się na start w turnieju WTA 500 w Guadalajarze. Nasza tenisistka od początku tych prestiżowych zmagań prezentowała się z bardzo dobrej strony. Odprawiała kolejne rywalki, by w półfinale po raz drugi w karierze pokonać doświadczoną Francuzkę Caroline Garcię.
Dzięki temu 26-latka zameldowała się w drugim zawodowym finale. Po raz pierwszy o tytuł zagrała w lipcu tego roku, kiedy w finale turnieju WTA 250 w Pradze musiała uznać wyższość Magdy Linette. Zawody w Meksyku miały jednak wyższą rangę, więc już sam awans do decydującego starcia miał ogromne znaczenie.
Finałową rywalką Fręch była Olivia Gadecki. Również dla 22-leniej Australijki był to życiowy sukces, ale trofeum mogło powędrować w ręce tylko jednej z pań. Triumfatorką turnieju w Guadalajarze okazała się Polka, która po pełnym emocji finale pokonała Gadecki 7:6(5), 6:4. 26-latka osiągnęła tym samym największy sukces w karierze i zgarnęła premierowe trofeum.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Szalony taniec mistrzyni olimpijskiej z Tokio! Fani są zachwyceni
Sukces ten znajdzie znakomite odzwierciedlenie w rankingu WTA. Polka podchodziła do rywalizacji w Guadalajarze jako 43. rakieta świata. Sukces w Guadalajarze sprawił, że do jej dorobku zostaną dopisane aż 452 punkty. Dzięki temu nasza tenisistka awansuje na najwyższe w karierze, 32. miejsce w światowym zestawieniu.
Fręch poprawi więc swoją "życiówkę" aż o 10 lokat. Wcześniej jej najlepszym rezultatem była 42. lokata, na której znalazła się w lutym tego roku. Polka kontynuuje tym samym piękną historię w tym sezonie, którą rozpoczęła na kortach Australian Open, gdzie po raz pierwszy w karierze zameldowała się w czwartej rundzie. 26-latka ma więc sporo powodów do świętowania.