Suzuki Warsaw Masters już od środy (zapowiedź)

Zmienił się sponsor, system rozgrywek, ilość zawodniczek - ale Warszawianka pozostała taka sama. Ci, którzy nie wyjadą nigdzie na długi, majowy weekend, zapewne chętnie odwiedzą korty przy ulicy Merliniego. Jedni – by kibicować Polkom, drudzy – by zobaczyć w akcji Lindsay Davenport, a jeszcze inni by poczuć atmosferę poprzednich lat, kiedy Warszawa organizowała turniej z cyklu WTA.

Może nie jest to turniej wielkoszlemowy, ale pula nagród turnieju jest całkiem zachęcająca. Zawodniczki walczyć będą w sumie o 105 tysięcy dolarów amerykańskich, z czego 35 tysięcy otrzyma zwyciężczyni. Można więc przypuszczać, że większość zawodniczek potraktuje warszawski turniej w miarę poważnie.

Skład prawie jak marzenie

Zdecydowanym sukcesem organizatorów jest na pewno ściągnięcie do stolicy Lindsay Davenport. 31-letnia Amerykanka będzie jedyną zawodniczką, która na kortach Warszawianki zagra pierwszy raz w karierze. Nie wiadomo co pokierowało Davenport, przy wyborze decyzji. Ostatnio Amerykanka bardzo komplementowała grę Agnieszki Radwańskiej – być może to miało właśnie wpływ na chęć odwiedzenia naszego kraju.

Poza doświadczoną tenisistką z USA w stawce turniejowych tenisistek znalazły się trzy Rosjanki (Swietłana Kuzniecowa, Jelena Dementiewa, Maria Kirilenko) i dwie nasze zawodniczki (Marta Domachowska i Radwańska).

I to właśnie pojedynek Polek ma zelektryzować całą tenisową Polskę już pierwszego dnia zawodów. Faworytką jest oczywiście Radwańska, jednak tenis to sport sensacji, nie można więc powiedzieć, że to "Isia" zwycięży bezapelacyjnie. Pojedynek jest o tyle ciekawy, że Domachowska gra ostatnio coraz lepiej, a w ostatnim bezpośrednim pojedynku była bliska pokonania najlepszej obecnie polskiej tenisistki. Dodatkowo Radwańska narzeka na problemy zdrowotne, nie będzie więc zapewne w optymalnej dyspozycji.

Inne mecze też powinny wzbudzić zainteresowanie kibiców "białego sportu". Prawdopodobnie najwięcej publiki (oprócz spotkań Polek) zasiądzie na trybunach Warszawianki na spotkaniach Davenport. Ci, którzy oprócz tenisa cenią także urodę zawodniczek tłumnie przyjdą na spotkania Kirilenko i Dementiewej. Dla każdego powinno więc się znaleźć coś miłego.

Nikt nie jest bez szans

Faworytkę turnieju wskazać jest bardzo, ale to bardzo trudno. Pomijając fakt pokazowego charakteru zawodów, patrząc na skład turnieju ciężko jest przewidzieć kto zagra w niedzielnym finale. Szczególnie mocna jest grupa A, w której zagrają Kuzniecowa, Kirilenko i Davenport. Zawodniczki z tej grupy mogłyby równie dobrze wystąpić w najlepszej ósemce zawodów wielkoszlemowych.

Wbrew pozorom równie ciężko wskazać najlepszą zawodniczkę w drugiej grupie. Według rankingu ostatnie miejsce powinna zająć Domachowska. Teoretycznie awans powinny więc wywalczyć Dementiewa i Radwańska. Można jednak być pewnym, że Domachowska, zawodniczka KS Warszawianka, potraktuje występ bardzo poważnie i da z siebie wszystko co tylko możliwe.

Dzięki losowaniu pewne jest, że do niedzieli na stołecznych kortach zobaczymy przynajmniej jedną z naszych zawodniczek. Do półfinałów awansują dwie najlepsze zawodniczki z każdej grupy, a te, które przegrają spotkanie o finał, zagrają jeszcze w meczu o trzecie miejsce. Ten odbędzie się w niedzielę, przed pojedynkiem finałowym.

Tłumy, czy pustki?

W porównaniu do poprzednich turniejów w Warszawie, znacznie wzrosły ceny biletów. Trudno więc powiedzieć jak wielu kibiców zdecyduje się pozostać w stolicy i spędzić majówkę w tenisowy sposób. Można jednak liczyć, że ci, którzy w poprzednich latach bywali na kortach i tym razem nie zawiodą.

Trzeba jednak mieć nadzieję, że przynajmniej podczas spotkań Polek trudno będzie znaleźć na Warszawiance puste krzesełko i że zapełni się nawet najczęściej pusty Sektor VIP. Pozostaje więc życzyć i kibicom i organizatorom (oprócz wysokiej frekwencji oczywiście) dobrej pogody i tenisa na wysokim poziomie.

Komentarze (0)