Polka była blisko wycofania się przed meczem. To były rekordowo krótkie igrzyska

Getty Images / Na zdjęciu: Magdalena Fręch
Getty Images / Na zdjęciu: Magdalena Fręch

Turnieju olimpijskiego w tenisie do udanych nie zaliczy Magdalena Fręch, która przegrała w niedzielę już w pierwszej rundzie. Zawodniczka przyznaje, że wpływ na słabą dyspozycję miało olbrzymie zamieszanie przed zawodami.

Z Paryża - Mateusz Puka, dziennikarz WP SportoweFakty

Mateusz Puka, WP SportoweFakty: Przyleciała pani do wioski w piątek wieczorem, a już w niedzielę pożegnała się pani z turniejem. Co się stało?

Magdalena Fręch, 48. tenisistka w rankingu WTA: Ostatnie dwa-trzy dni nie były dla mnie najłatwiejsze. Cały czas coś się działo, a ja musiałam brać tabletki przeciwbólowe, by jakoś funkcjonować. Nagła zmiana ciśnienia, otoczenia, dodatkowe emocje dały o sobie znać i nie zniosłam tego zbyt dobrze.

Igrzyska robią aż takie wrażenie nawet na zawodniczkach regularnie występujących w cyklu WTA?

Nie spodziewałam się, że wioska może dostarczać tyle emocji. Nie przebywałam tam zbyt długo, bo tak naprawdę półtora dnia, ale sama atmosfera i możliwość poznania innych sportowców robi wrażenie na każdym. Miałam bardzo mało czasu na przygotowanie, a przez to w pierwszym secie tak naprawdę przyzwyczajałam się do nowych warunków. Choć to te same korty, to panuje tu zupełnie inna atmosfera niż podczas turnieju Rolanda Garrosa.

Dlaczego?

Organizacyjnie to zupełnie inny poziom. Teraz już wiem, że jako tenisistka nie mogę narzekać na poziom organizacji turniejów w cyklu WTA, bo na tle innych imprez, to jest kosmos.

ZOBACZ WIDEO: "Nie przystoi". Jest oburzona słowami Piesiewicza

Co dokładnie ma pani na myśli?

Tak naprawdę oba turnieje różnią się wszystkim, począwszy od zwykłego jedzenia dostępnego na stadionie, po kwestie logistyczne. Na korcie, na którym graliśmy, przed meczem nie było możliwości zjedzenia choćby banana. Dodatkowo nie miałam czasu na dodatkowy trening i regenerację, a przez to pojawiały się głupie błędy. Jestem pierwszy raz na igrzyskach i wiele rzeczy chciałam zobaczyć na własne oczy.

Trener dość głośno przekazywał wskazówki, ale niewiele z nich wynikało na korcie. Rywalka była aż tak mocna?

Przyznam, że niektóre uwagi źle zrozumiałam, bo wydawało mi się, że "konsekwentnie" oznacza, że mam utrzymywać dłuższą wymianę i nie robić błędów. Dopiero po meczu okazało się, że trener miał coś innego na myśli.

Czy gdyby mogła pani podjąć decyzję jeszcze raz, to mimo wszystko startowałaby pani przed igrzyskami w turnieju w Pradze?

Gdybym przegrała tam w I rundzie, to nikt by nawet nie pamiętał, że tam grałam. Nie nastawiałam się tam na zwycięstwo, a chciałam jedynie przestawić się na mączkę i traktowałam to jako trening. Zwykle o tej porze robię sobie przerwę na treningi. Tym razem - ze względu na igrzyska - zdecydowałam się na start testowy. Dzięki turniejowi w Pradze zdobyłam bardzo cenne punkty do rankingu WTA, w którym wciąż chcę się piąć w górę.

Czy po finale w Pradze miała pani choć przez chwilę pomysł, że start w igrzyskach nie ma sensu i lepiej będzie odpuścić ten turniej? Tak zrobiło wiele innych zawodniczek.

Jeśli miałabym lecieć do Paryża w sobotę i grać tego samego dnia mecz, to na pewno wycofałabym się z turnieju. Organizatorzy na szczęście wzięli pod uwagę moje prośby. Już od piątku wysyłałam prośby o przeniesienie mojego meczu na niedzielę. W tej sytuacji było 21 zawodników, ale na szczęście w moim przypadku wszystko się udało.

Ile maili musiała pani wysłać, by działacze zgodzili się na niedzielny termin?

Wysłałam trzy maile w tej sprawie i przez cały czas byłam w kontakcie z organizatorami. Nawet oni nie wiedzieli jednak, że w piątek nad Paryżem będzie zamknięta strefa powietrzna. Ostatecznie dzięki pomocy Rafała Brzózki wszystko się udało. Z Pragi polecieliśmy do Lille, a stamtąd mieliśmy zapewniony transport busami. Cieszę się, że to się udało. Zebrałam cenne doświadczenia olimpijskie, które postaram się wykorzystać za cztery lata.

Czytaj więcej:
Bała się, że skończy pod mostem. trafiła do Disneylandu
Glinka: Dawno tak nie wierzyłam w medal

Źródło artykułu: WP SportoweFakty