W poniedziałek Hubert Hurkacz ogłosił, że nie jest w stanie wystąpić w Paryżu 2024. Powodem jest kontuzja, której nabawił się na Wimbledonie. Tenisista przeszedł zabieg, ale miał za mało czasu, żeby powrócić do pełnej sprawności.
Jego decyzja wpłynęła na dwójkę sportowców: Igę Świątek, z którą miał zagrać miksta, a także na Jana Zielińskiego, z którym miał wystartować w deblu. Regulamin nie pozwala na to, by Zieliński zastąpił wrocławianina w grze mieszanej, musiałby wystąpić w jednej z pozostałych konkurencji w tenisie. W związku z tym do Paryża w ogóle nie pojedzie.
Polski Związek Tenisowy informował, że niezwłocznie po decyzji Hurkacza próbował się odwoływać, by mimo wszystko świeżo upieczony zwycięzca Wimbledonu w mikście mógł pojechać do stolicy Francji. Regulamin jednak nie zostawił furtki na taką sytuację.
Radosław Piesiewicz przed kamerą TVP oznajmił, że nie odpuści. - Będziemy jeszcze pisali odwołanie do MKOl, żeby Janek mógł zagrać w mikście z Igą. Ja nie składam broni, nie poddaję się nigdy, staram się wykorzystać wszystkie możliwe ścieżki. Robimy wszystko dzisiaj [tj. 25 lipca 2024 roku], żeby postarać się, by Janek dostał dziką kartę, chociaż nie ma w ogóle takiego przepisu, ale chcemy to w mądry sposób uzasadnić i liczymy, że to pomoże. Chcemy wykorzystać wszystkie możliwe ścieżki, by dać szansę na występ Janka - powiedział prezes PKOl.
Sprawa jest o tyle skomplikowana, że w czwartek o godz. 11:00 rozlosowano wszystkie drabinki tenisowego turnieju olimpijskiego. Oficjalna jest już również ta dotycząca miksta, w której są nazwiska wszystkich szesnastu par biorących udział w imprezie, nie ma więc miejsca na dołożenie do drabinki kolejnych uczestników.