Gdy przychodzi Wimbledon, Hubert Hurkacz ma nadzieję na korzystny wynik w Wielkim Szlemie. Nie jest tajemnicą, że na trawie czuje się dobrze. W sezonie 2021 "Hubi" dotarł do półfinału na kortach All England Clubu. W tym roku znów wiele mówiło się o tym, że wrocławianin może zajść daleko.
Niestety, wszelkie marzenia Hurkacza o podbiciu w tym roku wimbledońskich kortów zostały przerwane przez dramatyczne wydarzenia, które miały miejsce podczas pojedynku z Arthurem Filsem. W tie-breaku czwartego seta Polak doznał kontuzji kolana i nie mógł kontynuować gry. Ostatecznie skreczował przy stanie 7:6(2), 6:4, 2:6, 6:6 dla Francuza (więcej tutaj).
Jak na razie nasz tenisista przeszedł rutynowe badania w szpitalu. Powrócił także do kraju i czeka na dokładną diagnozę. Tymczasem na kortach Wimbledonu rywalizacja wchodzi powoli w decydującą fazę. Wyłonieni zostali już ćwierćfinaliści gry pojedynczej kobiet i mężczyzn.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ma 41 lat i jej uroda wciąż jest zniewalająca
Rozstrzygnięcia na wimbledońskiej trawie ustalą układ światowej czołówki w rankingu ATP, który ukaże się 15 lipca. Mimo porażki w II rundzie Hurkacz miał szansę na awans w tej klasyfikacji na najwyższą w karierze szóstą pozycję. Ta okazja przepadła właśnie w poniedziałek, gdy swój mecz IV rundy wygrał Alex de Minaur.
Australijczyk okazał się lepszy od wspomnianego wyżej Filsa. Tym samym jest już pewny, że w kolejny poniedziałek znajdzie się przed Hurkaczem. Zatem to tenisista z Sydney może poprawić życiówkę. Wszystko zależy od niego, ale musi również uważać na to, co dzieje się za jego plecami. W ćwierćfinale Wimbledonu są bowiem także Amerykanie Taylor Fritz i Tommy Paul, którzy na razie są notowani tuż za pierwszą "dziesiątką".
Tymczasem Hurkacz walczy z czasem, aby być gotowym do gry na igrzyska olimpijskie. Te odbędą się na przełomie lipca i sierpnia w Paryżu.
Czytaj także:
Nie tylko Maja Chwalińska. Biało-Czerwoni grali w różnych krajach
Wimbledon: deszcz nie zatrzymał Tomasza Berkiety