Świątek szczera do bólu o dawnych zarobkach. "Tata musiał"

Zdjęcie okładkowe artykułu: Getty Images / Robert Prange / Na zdjęciu: Iga Świątek i Tomasz Świątek
Getty Images / Robert Prange / Na zdjęciu: Iga Świątek i Tomasz Świątek
zdjęcie autora artykułu

Iga Świątek po awansie do trzeciej rundy Wimbledonu wzięła udział w konferencji prasowej. W jej trakcie, motywowana pytaniem dziennikarza, nawiązała do odczuć po juniorskim triumfie. Polka przy okazji poruszyła bardzo ważny wątek finansowy.

W tym artykule dowiesz się o:

Iga Świątek awansowała w czwartek do trzeciej rundy Wimbledonu. Polka nie miała większych problemów z pokonaniem Chorwatki Petry Martić, wygrywając 6:4, 6:3 po godzinie i 20 minutach gry. Nieco później liderka rankingu WTA wzięła udział w konferencji prasowej. W jej trakcie nawiązała oczywiście do tego zwycięstwa, ale najważniejszym punktem okazał się inny wątek.

23-latka została zapytana przez jednego z polskich dziennikarzy, jak wspomina juniorskie zwycięstwo na Wimbledonie w 2018 roku i jaki miało ono wpływ na jej karierę. Świątek odpowiedziała, że ma bardzo dobre wspomnienia i że był to dla niej sygnał, że jest w stanie osiągnąć coś w tenisie. Zaznaczyła jednak, że rywalizacja wśród juniorek i seniorek to zupełnie inna bajka, nawiązując do rozmyślań o tym, czemu jeszcze nie osiągnęła sukcesu w Londynie w dorosłych zmaganiach.

Polka stwierdziła jednak, że po powrocie była rozczarowana, bo w jej życiu nic się nie zmieniło. - I to był w pewnym sensie zimny prysznic polegający na zrozumieniu, że moment zwycięstwa jest super, trwa jakiś czas, ale dalej przychodzą kolejne wyzwania i człowiek już trochę zapomina o sukcesie - skwitowała. Liderka rankingu WTA kontynuowała wątek i otwarcie opowiedziała o kwestiach finansowych, co nie jest częstym zjawiskiem w świecie sportu.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Rajskie wakacje reprezentanta Polski

- Liczyłam, że zwycięstwo w takim turnieju da mi trochę bezpieczeństwa finansowego. W tamtych czasach nie było tak, że mieliśmy łatwo i kupę pieniędzy na to, abym się rozwijała. Raczej mój tata musiał... - w tym momencie jej wypowiedź została przerwana przez moderatorkę, która po chwili pozwoliła dokończyć jej myśl.

- Raczej mój tata musiał często biegać po pomoc do innych, a ja myślałam, że, wygrywając juniorskiego Wielkiego Szlema, będę czuła się bezpieczniej pod tym względem. Jednak wcale tak nie było. W tym sensie było to dla mnie troszkę rozczarowujące, ale oczywiście dało mi to ogromnie dużo doświadczenia. W ogóle zagranie wielkiego finału na korcie numer 1, przy takiej publiczności, było wspaniałe - podsumowała nasza tenisistka.

Po chwili Świątek dodała, że sytuacja zmieniła się dopiero po wielkim sukcesie, jaki odniosła w 2020 roku na kortach Rolanda Garrosa. - Dopiero po tym Wielkim Szlemie przyszły w pewnym sensie takie pieniądze, które mogłam sobie odłożyć nawet dla siebie na przyszłość. A tak zazwyczaj to, co zarabiałam, może poza czwartą rundą Rolanda w 2019 roku, szło od razu na dalszy rozwój - zakończyła.

Ten ważny temat zdominował konferencję prasową, która po tej wyczerpującej odpowiedzi została zakończona. Świątek po raz kolejny dała tym samym dowód swojej dojrzałości. Nie bała się bowiem poruszyć tak ważnej kwestii. Słowa Polki mogą być motywacją dla młodych tenisistów, że warto walczyć o siebie, a efekty przyjdą w odpowiednim czasie.

Zobacz także: Fatalne wieści dla Aryny Sabalenki. Białorusinka może stracić sezon Czarny scenariusz na IO. Kontuzja Hurkacza poważnym problemem dla Świątek

Źródło artykułu: WP SportoweFakty