Kaśnikowski o ostatnich sukcesach. "Mój brat to mój talizman"

Materiały prasowe / Karolina Kiraga-Rychter/Enea Poznan Open / Na zdjęciu: Maks Kaśnikowski
Materiały prasowe / Karolina Kiraga-Rychter/Enea Poznan Open / Na zdjęciu: Maks Kaśnikowski

Maks Kaśnikowski w ostatnim czasie dał się poznać jako wielka nadzieja polskiego tenisa na przyszłość. Swoimi sukcesami zwrócił również uwagę organizacji zrzeszającej tenisistów.

Wygrana w turnieju ATP Challenger 75 w Poznaniu pozwoliła Maksowi Kaśnikowskiemu po raz pierwszy w karierze zagościć w TOP 200 rankingu światowego. Mało kto wie, że niespełna 21-letni warszawianin dba nie tylko o sprawność fizyczną, ale także o dobre wykształcenie.

- Kiedy grałem w Poznaniu, miałem kilka dni, w których musiałem popracować nad paroma projektami i załatwić kilka spraw. Grałem rano, a wieczorem musiałem poświęcić godzinę lub dwie na studia - powiedział Kaśnikowski w wywiadzie dla ATP Challenger.

Na szczęście dla trzeciej rakiety Polski udało mu się dokończyć wszystkie projekty i egzaminy na uczelni na dzień przed finałem. W związku z tym w finałowym dniu imprezy mógł się skupić w 100% na meczu.

- To samo wydarzyło się w Oeiras, ponieważ był to koniec semestru i obowiązywały tam terminy - wrócił wspomnieniami do początku stycznia, kiedy to po raz pierwszy mógł wznieść w górę trofeum za zwycięstwo w zawodach rangi ATP Challenger.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ma 41 lat i jej uroda wciąż jest zniewalająca

W boksie Kaśnikowskiego podczas obu z finałów zasiadał jego 17-letni brat, Hubert. - Przez pierwsze dwa mecze byłem tam (w Oeiras - przyp. red.) sam, a potem powiedziałem: "Dobra, gram następny mecz z Joao (Sousą - przyp. red.), to miejscowy facet, więc wielu fanów go wspiera, potrzebuję kogoś, kto będzie mi kibicował i pomagał" - wspominał jeden z jedynie trzech zawodników, którzy w tym sezonie wygrali zawody rangi ATP Challenger zarówno na korcie twardym, jak i ziemnym.

- Powiedziałem mojemu bratu, że potrzebuję, aby przyjechał i mnie wspierał. Razem wygraliśmy turniej. W Poznaniu również był ze mną. Tak więc dwa tytuły challengera zdobyłem z moim bratem. Myślę, że to mój talizman - powiedział.

Wśród faworytów Kasnikowskiego poza jego idolem Rafaelem Nadalem są Bernabe Zapata Miralles i Joao Sousa, którego Polak pokonał w Oeiras.

- Miałem okazję spotkać się z Bernabe w Perugii. To było naprawdę miłe spotkanie. Ćwiczyłem z nim, usłyszałem kilka dobrych słów, które mi powiedział. Trzy lata temu widziałem go na Challengerze w Poznaniu, gdzie wygrał. Od tego czasu naprawdę śledziłem jego karierę i oglądałem wiele jego meczów. Bardzo podobał mi się jego duch na korcie i pasja, z jaką podchodzi do tego sportu - opowiedział o jednym ze swoich idoli, Bernabe Zapacie Mirallesie.

Wygrywając ostatni turniej w Poznaniu Kaśnikowski stał się trzecim Polakiem, któremu udała się ta sztuka. Poprzednimi reprezentantami Polski, którzy wznosili trofeum podczas Enea Poznań Open byli Hubert Hurkacz i Jerzy Janowicz.

Zobacz także:
Dramatyczny koniec meczu Huberta Hurkacza!
Wimbledon. Niesamowite. W 19 minut wygrała seta

Źródło artykułu: WP SportoweFakty