Edukacja i sport
Iga Natalia Świątek przyszła na świat 31 maja 2001 roku. Jej mama, Dorota, jest ortodontką, a ojciec, Tomasz, przed laty uprawiał wioślarstwo. Późniejsza rakieta numer jeden naukę w szkole musiała łączyć z intensywnymi treningami oraz licznymi wyjazdami na zawody. Jednak mimo tych trudności zawsze radziła sobie doskonale, a nauczyciele byli pod wrażeniem jej pracowitości i pomysłowości.
W Szkole Podstawowej nr 339 im. Raoula Wallenberga w Warszawie spędziła aż dziesięć lat - od zerówki do ukończenia gimnazjum. Nie lubiła mieć zaległości, a na jej świadectwach widniały najlepsze stopnie. Zawsze była ambitna i wytrwała. Starała się też nie narzekać na to, że po lekcjach nie może zostać z innymi dziećmi w świetlicy, tylko musi zjeść obiad w samochodzie i jechać z tatą na trening tenisa.
Nawet w bardzo trudnych chwilach Iga wykazywała się niezłomną determinacją. W Internecie krąży historia o tym, jak pewnego razu przyszła do nauczycielki geografii na zaległy sprawdzian, który chciała napisać przed wyjazdem na turniej. Pomimo propozycji zmiany terminu, dziewczyna upierała się, że chce to zrobić od razu, aby mieć tę sprawę z głowy.
ZOBACZ WIDEO: Śmierć zajrzała w oczy Świderskiemu. "Mogliby mnie nie odratować"
Wojciech Zientarski, dyrektor Liceum Ogólnokształcącego nr 42 w Warszawie, również podziwiał Igę za jej zdolności i determinację. Przez trzydzieści lat pracy nie spotkał się z innym przypadkiem zawodowego sportowca, który byłby jednocześnie jednym z najlepszych uczniów w szkole. - Dla mnie ona jest geniuszem - mówi w rozmowie z Grzegorzem Wojnarowskim z WP SportoweFakty. Iga uczyła się w samolotach, hotelach czy między meczami, ale z tego powodu nigdy nie prosiła nauczycieli o ulgowe traktowanie.
Wojciech Zientarski pamięta, jak pewnego razu Iga po powrocie z Australian Open wysłała SMS-a do swojej wychowawczyni, Magdaleny Smagi, pytając czy ta widziała jej występy. - Była bardzo zaprzyjaźniona ze swoją wychowawczynią. Jak Magda odpisywała, że widzieliśmy i gratulujemy, to przysyłała uśmiechniętą buźkę - wspomina. Jej sukcesy były doceniane, ale sama Iga prosiła, żeby nie nagłaśniać tych osiągnięć i traktować ją jak zwykłą uczennicę. Zdała maturę z bardzo dobrymi wynikami, co pokazuje jej niesamowitą zdolność do balansowania między edukacją a sportem. - Jest bardzo zdolna, a przy tym niezwykle zdyscyplinowana - dodaje Zientarski. - Determinacja, z jaką podchodziła do treningów i do nauki, od samego początku imponowała całej naszej kadrze nauczycielskiej.
Skromność i brak zarozumialstwa były cechami Igi, które wzbudzały podziw wśród nauczycieli. Ci, którzy obserwowali jej dorastanie, twierdzą że gdyby nie została zawodową tenisistką, bez trudu dostałaby się na każde studia i zrobiłaby karierę w wybranym przez siebie zawodzie.
Introwertyzm
Jej wzorem do naśladowania jest Rafael Nadal. - Podziwiam go jako sportowca i jego walecznego ducha - mówi w rozmowie z serwisem redbull.com. - Rafa zawsze walczy do samego końca, jest tenisowym wojownikiem.
Chociaż darzy ogromnym szacunkiem Rogera Federera, to jednak energia i styl gry "Króla Mączki" najbardziej do niej przemawiają. Zachwyca się szczególnie jego uderzeniami z wysokim topspinem, które stara się naśladować. - Jego leworęczny forehand to niesamowite zagranie, które przyniosło mu wiele zwycięstw w turniejach - dodaje.
Co ciekawe, Świątek nie zawsze marzyła o wielkiej karierze sportowej. W rzeczywistości jej pragnienia jako dziecka były znacznie bardziej przyziemne. - Prawdę mówiąc, skrycie pragnęłam tylko nieco lepiej radzić sobie w sytuacjach towarzyskich, czuć się swobodniej wśród ludzi - zwierza się na łamach "The Players Tribune".
Przez wiele lat introwertyzm stanowił dla niej ogromne wyzwanie. Proste, codzienne rozmowy z ludźmi urastały do rozmiarów wielkiego testu odwagi. Aż do osiemnastego roku życia unikanie kontaktu wzrokowego było dla Igi codziennością. - Okropnie się z tym czułam - przyznaje.
Nawiązywanie relacji społecznych okazywało się dla młodej tenisistki trudniejsze niż dla większości jej rówieśników. W momentach, gdy inni swobodnie prowadzili niezobowiązujące rozmowy, ona często czuła w głowie pustkę i nie wiedziała, co powiedzieć. - Nie potrafiłam tak po prostu do kogoś podejść i do niego zagadać, a zwłaszcza prowadzić tzw. small talki - tłumaczy.
Niewielu słynnych sportowców przechodziło taką drogę. Historia Igi Świątek jest pełna zmagań z samą sobą, które ukształtowały jej charakter i siłę.
Tenis - miłość nie od pierwszego wejrzenia
Iga Świątek nie od razu zakochała się w tenisie. Choć zmobilizowana przez starszą siostrę Agatę zaczęła grać już w wieku czterech lat, to jej historia różni się od opowieści wielu triumfatorów Wielkiego Szlema, którzy od dziecka wiedzieli, co chcą robić w życiu. Ona przez dłuższy czas nie sądziła, że kiedykolwiek zostanie zawodową tenisistką. Oczywiście bardzo lubiła ten sport, ale jej marzenia były inne.
To Tomasz Świątek pragnął, żeby jego córki były aktywne i zajęły się właśnie tenisem. - Kiedy miałam dziesięć lat i byłam jeszcze bardziej otwarta na ludzi, po lekcjach chciałam grać z innymi dzieciakami w piłkę nożną, a nie jeździć na treningi tenisa - wyznaje na łamach "The Players Tribune" Iga, która kibicuje Legii Warszawa i Realowi Madryt. Olimpijczyk z 1988 roku z Seulu miał jasno określone cele i wizję przyszłości dla niej oraz o trzy lata starszej Agaty.
Choć Iga początkowo nie chciała dawać z siebie wszystkiego na korcie, ojciec potrafił wzbudzić w niej motywację i chęć do działania. - Zawsze był obok i zawsze we mnie wierzył - podkreśla pierwsza polska mistrzyni wielkoszlemowa w singlu. To on nauczył ją profesjonalizmu, wpajał dyscyplinę i przyzwyczajał do regularności. Dzięki jego determinacji i wsparciu nauczyła się wartości, które teraz wykorzystuje nie tylko na korcie, ale i w życiu. Z kolei mama stała raczej z boku i wszystkiemu się przyglądała, starając się zapewnić środki finansowe na rozwój córek.
Tomasz Świątek nie był przesadnie surowy, ale wiele wymagał, zwłaszcza w kwestii treningów i zdrowego stylu życia. - Dziś jestem mu za to wdzięczna - mówi Iga, podkreślając jak ważną rolę odegrał w jej rozwoju. To on był głosem w jej głowie, który zawsze prowadził ją we właściwym kierunku. Dzięki jego wsparciu mogła skupić się na doskonaleniu swoich umiejętności i realizacji marzeń, które stopniowo zaczęły się krystalizować wraz z kolejnymi sukcesami na korcie.
Droga Igi Świątek na szczyt tenisowego świata była pełna wyzwań i trudności. Wczesne lata jej kariery naznaczone zostały przez liczne przeszkody, które mogłyby zniechęcić kogoś mniej zdeterminowanego. Jako młoda tenisistka musiała stawić czoła nie tylko rywalom na korcie, ale także sędziowaniu podczas turniejów lokalnych, gdzie zdarzały się nieuczciwe zagrania ze strony rodziców jej przeciwniczek. Te trudne doświadczenia nauczyły ją walczyć o swoje i kwestionować niesprawiedliwe decyzje.
Wychowywana w rodzinie o sportowych korzeniach, Iga Świątek przejęła waleczność i determinację. Reprezentuje kraj, który nie organizuje najbardziej prestiżowych turniejów, ale zaciętość pozwoliła jej przebić się na arenie międzynarodowej. W 2019 roku zagrała w Lugano w swoim pierwszym finale rangi WTA, przegranym 3:6, 6:3, 3:6 z Poloną Hercog i zakończyła sezon na sześćdziesiątym pierwszym miejscu w rankingu WTA. Rok później była już dziewiąta i miała na koncie zwycięstwo z Sofią Kenin 6:4 i 6:1 w finale Rolanda Garrosa. To, czego legendarna Agnieszka Radwańska nie zdołała dokonać przez całą karierę, Iga Świątek miała w dorobku w wieku zaledwie dziewiętnastu lat.
Pod skrzydłami taty
Pozyskanie środków finansowych i znalezienie odpowiedniego trenera były najtrudniejszymi zadaniami dla rodziców Igi. W końcu udało się nawiązać współpracę z Piotrem Sierzputowskim, z którym Świątek pracowała przez ponad pięć lat i po raz pierwszy wygrała French Open.
W Polsce jeszcze nie ma odpowiedniego systemu, który wspierałby tenisistów na każdym etapie ich kariery. Życie sportowca jest pełne wyzwań, a w sport nie inwestuje się zbyt wiele, ani na nim nie zarabia, dopóki zawodnik nie osiągnie topowego poziomu. Kiedy Iga była młodsza, często brakowało jej miejsc do treningów. Tomasz musiał wiele poświęcić, aby umożliwić córce sportowy rozwój. Wielokrotnie zdobywał pieniądze na opłacenie trenera czy wynajęcie kortu, mimo że nie było to łatwe.
Trudne wspomnienia z tamtych lat są dla Igi wciąż żywe. Tomasz, były wioślarz i olimpijczyk, doskonale rozumiał wyzwania sportowej kariery. Kiedy dostrzegł, że jego córki, Iga i Agata, mają predyspozycje do sportu, postanowił poświęcić się, aby mogły one osiągnąć więcej niż on. Całe swoje życie podporządkował wspieraniu ich rozwoju.
Starsza z sióstr w wieku piętnastu lat przestała trenować tenis z powodów zdrowotnych i w pełni skupiła się na nauce. Dziś jest stomatolożką. Dziewczyny zawsze wiedziały, jak bardzo ojciec się starał. Był ich cichym bohaterem, zawsze obok i zawsze wspierający.
Wysiłki Tomasza okazały się fundamentem, na którym Iga mogła budować swoją karierę. Jego determinacja, aby ochronić córkę przed brutalną rzeczywistością poza światem tenisa, i jego nieustanne wsparcie, pozwoliły Idze przetrwać najtrudniejsze momenty. Dzięki jego staraniom dziewczyna mogła skupić się na doskonaleniu swoich umiejętności i realizacji marzeń, co w końcu zaprowadziło ją na szczyt światowego tenisa.
Iga podbija świat
Iga Świątek pamięta doskonale moment, w którym po raz pierwszy zrozumiała, jak wielki jest świat tenisa. Miała wtedy piętnaście lat i debiutowała w juniorskim Wielkim Szlemie podczas Rolanda Garrosa. Była zdumiona, jak na czas turnieju zmienia się miasto, a ludzie przez dwa tygodnie żyją tenisem.
Wspominając tamte chwile, Iga zauważa kontrast między warunkami treningowymi we Francji a tymi w Polsce. Kiedy jako nastolatka trenowała w Warszawie, zazwyczaj rano przed szkołą, nikt nie przejmował się ogrzewaniem krytych kortów. Często musiała ćwiczyć przy temperaturze zaledwie trzech stopni Celsjusza na plusie. Tymczasem we Francji obiekty były przestronne i na najwyższym poziomie, z rzędami idealnie równych kortów. Było to dla niej niezapomniane doświadczenie. - Piłka leciała dokładnie tam, gdzie ją kierowałam. Byłam zachwycona, a zdarza mi się to naprawdę rzadko - opowiada na "The Players Tribune".
Jednak nie tylko korty i atmosfera w Paryżu zrobiły na niej wrażenie. Czuła się wyjątkowo, otoczona przez mistrzów tenisa, takich jak Rafael Nadal czy Serena Williams. To doświadczenie zainspirowało ją do jeszcze cięższej pracy, aby stawać się coraz lepszą zawodniczką.
Mimo tamtych przeżyć Iga nigdy nie sądziła, że uda jej się wygrać turniej wielkoszlemowy i zostać pierwszą rakietą świata. W Polsce tenis nie był zbyt popularny i nie miał tradycji. Kiedy myślała o niedawnych sukcesach polskiego tenisa, przychodziła jej do głowy przede wszystkim Agnieszka Radwańska. Właśnie dlatego nigdy nie sądziła, że jej samej uda się osiągnąć podobny sukces. To wydawało się niemal niemożliwe.
Wiele mówiąca sytuacja miała miejsce w 2021 roku, gdy Świątek zaczęła współpracę z byłym trenerem Agi - Tomaszem Wiktorowskim. - Powiedział mi, że naszym celem jest zajęcie pierwszego miejsca w rankingu w przeciągu roku. Pomyślałam sobie wtedy "Tak, jasne, na pewno…" - wspomina. Szkoleniowiec nieustannie ją motywował, a Iga czuła się, jakby słuchała coachingowych gadek podobnych do tych z serialu "Ted Lasso".
Jest wiele rzeczy, które muszą się wydarzyć, żeby zawodniczka wygrała turniej wielkoszlemowy. Na początku współpracy z Wiktorowskim Iga nie czuła, że może to znów osiągnąć, ale dzięki wsparciu i motywacji trenera zmieniła swoje nastawienie. 4 kwietnia 2022 roku, po zwycięstwach w turniejach rangi WTA 1000 w Dosze, Indian Wells i Miami, została światową jedynką. Na czele rankingu zastąpiła Ashleigh Barty, która w wieku zaledwie dwudziestu pięciu lat zakończyła karierę. Do końca sezonu dołożyła jeszcze sporo innych triumfów, a wisienkę na torcie stanowiły dwa kolejne tytuły wielkoszlemowe, wywalczone podczas Rolanda Garrosa i US Open po finałowych zwycięstwach z Coco Gauff i Ons Jabeur.
Blaski i cienie sławy
Iga Świątek dobrze pamięta, jak jej życie zmieniło się po pierwszym zwycięstwie w Wielkim Szlemie. Dla introwertyczki pochodzącej z kraju, w którym nikt nie spodziewał się takich sukcesów w tenisie, było to ogromne wyzwanie. - Nie da się w żaden sposób przygotować do pierwszego zwycięstwa w Wielkim Szlemie - przyznaje na łamach "The Players Tribune".
Tuż po triumfie we French Open 2020 życie wydawało się toczyć normalnie. Jednak powrót do Polski przyniósł ogromną zmianę. Trzy dni po finale w Paryżu w Pałacu Prezydenckim zorganizowano uroczystość, podczas której Andrzej Duda wręczył Idze pamiątkowy medal. W drodze na miejsce dziewczynę śledzili paparazzi. Na uroczystość jechali we trójkę - Iga, jej tata i ochroniarz. Tomasz prowadził samochód, a jego córka czuła się niczym w amerykańskim filmie, widząc jak szybko mijają kolejne budynki, podczas gdy kierowca ciągle spogląda w lusterko i skręca w boczne uliczki. - Brzmi to trochę przerażająco, ale w gruncie rzeczy to była niezła zabawa - śmialiśmy się przez całą drogę - wspomina.
Chociaż w wielu miejscach na świecie Iga wciąż nie jest rozpoznawalna, w Polsce sytuacja wygląda inaczej. Zdarzało się nawet, że ludzie rozpoznawali ją po głosie, gdy zamawiała jedzenie. - Jestem za to wdzięczna, chociaż przyznam, że czasem mi z tym dziwnie - bywa, że czuję się zakłopotana - przyznaje.
Na korcie Iga czuje ogromne emocje, zwłaszcza gdy wygrywa, ale obecność na billboardach czy w reklamach nie budzi w niej większych emocji. - Kiedy widzę gdzieś reklamę ze swoim wizerunkiem, to jest to nieco abstrakcyjne, ale w gruncie rzeczy jestem na to obojętna - mówi.
Pamięć działa w przedziwny sposób. Kiedy Iga myśli o swoim pierwszym zwycięstwie w Rolandzie Garrosie i podróży do Warszawy na spotkanie z głową państwa, nie skupia się na szaleństwie, które temu towarzyszyło, ani na medalu, ani na uroczystości. Najbardziej pamięta moment, gdy tata prowadził samochód i miał na twarzy szeroki uśmiech. - On zawsze wierzył. Wierzył, zanim ja sama uwierzyłam - tłumaczy. - Nie wiem, czy to świadczy o tym, że jest naprawdę wspaniałym ojcem, czy że jest po prostu szalony - dodaje, doceniając wsparcie, które zawsze od niego otrzymywała.
Styl gry
Iga Świątek wyróżnia się agresywnym, wszechstronnym stylem gry. Jej ofensywne podejście do tenisa prowadzi do generowania zarówno dużej liczby wygrywających piłek, jak i niewymuszonych błędów. Sama opisuje swój styl jako "silny serwis, topspin i backhand wzdłuż linii". Polka gra z dużym marginesem bezpieczeństwa. Starannie buduje przewagę do momentu, aż stworzy sobie okazję do zakończenia wymiany.
Podstawą gry Igi Świątek jest umiejętność ślizgania się po korcie, co pozwala jej bronić się z narożników na wzór Kim Clijsters i Novaka Djokovicia. Szybkie poruszanie się w kierunku siatki, moc, topspin i siła mentalna wypracowana pod okiem psycholożki Darii Abramowicz to natomiast elementy zaczerpnięte od jej idola - Rafaela Nadala. Forehand i backhand Polki są szybkie i potężne, przy czym forehand charakteryzuje się znacznym topspinem dzięki zastosowaniu ekstremalnego chwytu zachodniego.
Iga Świątek dąży do zdobywania punktów przy siatce, co umożliwiają jej dobre umiejętności wolejowe, rozwinięte dzięki doświadczeniu w deblu. Jej pierwszy serwis jest precyzyjny i silny, co pozwala zdobywać asy, dyktować warunki gry od pierwszego uderzenia i wygrywać większość punktów przy pierwszym podaniu. Tenisistka dysponuje również skutecznym kick serwisem oraz slice serwisem, które stosuje jako drugie podanie, uniemożliwiając przeciwniczkom zdobycie łatwych punktów. Regularnie używa także drop shotów.
Polka stara się zdobywać przewagę w wymianach uderzając piłkę wcześnie po odbiciu. Jej inne atuty to wyjątkowa szybkość, ruchliwość oraz praca nóg. Ulubioną nawierzchnią Igi jest mączka ceglana. Na takich kortach się wychowywała, choć odnosi sukcesy na wszystkich rodzajach podłoża.
Iga Świątek prywatnie
Rodzinny dom Igi Świątek znajduje się w Raszynie pod Warszawą. Tenisistka dzień zaczyna od owsianki, którą przygotowuje samodzielnie. Jednak jej serce należy do kuchni włoskiej, a szczególnie do deseru tiramisu. Było to widoczne po spektakularnym zwycięstwie Polki w US Open 2022. Organizatorzy turnieju umieścili wewnątrz trofeum ten kawowy przysmak, co było miłą niespodzianką i dowodem na to, jak dobrze znają jej upodobania.
Tenisistka ma również swoje rytuały związane z napojami. Uwielbia kawę, szczególnie flat white i cappuccino ze zwykłym mlekiem. - Jedna kawa dziennie wystarcza. To mój mały rytuał każdego dnia, chwila dla siebie, którą doceniam i duża dawka energii. Jeśli mam szansę na połączenie kawa+książka albo nadrobienie kontaktu z bliskimi, to sytuacja idealna - dzieli się na Instagramie.
Ulubioną książką Igi jest "Przeminęło z wiatrem" autorstwa Margaret Mitchell. Inne pozycje, które ceni, to m.in. "Wichrowe wzgórza", "Inferno", "Zaufanie to waluta przyszłości", "Na skrzydłach orłów", a także liczne biografie, np. Michelle Obamy, Rogera Federera czy Billie Jean King.
Muzyka zawsze była dla niej źródłem relaksu i odprężenia. Uwielbia zwłaszcza rocka, a jednym z jej ulubionych zespołów jest Pearl Jam. Oglądanie koncertów tej grupy z charyzmatycznym Eddiem Vedderem na czele jest dla niej prawdziwą przyjemnością. Równie wysoko ceni klasykę rocka, taką jak Pink Floyd, Red Hot Chilli Peppers czy Amy Winehouse. Jej przygoda z cięższymi brzmieniami zaczęła się jednak od Coldplay. To pierwszy zespół, który naprawdę polubiła.
Podczas licznych podróży na turnieje z tatą i trenerami Iga miała okazję poznawać różnorodną muzykę. - Oni słuchali w samochodzie muzyki, często rockowej, dużo rzeczy mi się spodobało - opowiada w wywiadzie dla serwisu redbull.com. Dzięki temu odkryła takie zespoły, jak Aerosmith i Simply Red. Co ciekawe, wśród jej ulubionych kapel jest również ABBA. - Usłyszałam ich kiedyś jako sześcioletnia dziewczynka i zostałam fanką - mówi z rozrzewnieniem. Mimo, że jej rówieśnicy słuchali Rihanny, Beyonce czy Lady Gagi, Iga pozostała wierna ABBIE, co do dziś uważa za urocze i staromodne.
Tenisistka ma wiele niesamowitych wspomnień związanych z muzyką. Jedno z nich szczególnie utkwiło jej w pamięci. - Mam może dziesięć-dwanaście lat, jedziemy w nocy z tatą samochodem na turniej, on rozłożył mi tylne siedzenia, nadmuchał materac, otworzył dach, tak, że widać przez szybę gwiazdy. Ja na nie patrzę, zasypiam, a z płyty leci Santana. Magia! - opowiada.
Oprócz "Przyjaciół" Iga lubi oglądać seriale takie, jak "The Crown", "Dynastia Tudorów" czy "Mad Men". W jednym z wywiadów przyznała, że nie jest imprezowym typem i woli spędzać czas oglądając filmy z bliskimi. Jej ulubioną aktorką jest Sandra Bullock.
Choć większość jej życia stanowią podróże i treningi, Iga zawsze stara się czerpać jak najwięcej z chwil spędzonych z najbliższymi. Kiedy wraca do domu, oprócz taty i siostry czeka tam na nią również ukochany kot Grappa. Niestety z mamą ma dziś dość chłodne relacje. Dorota kontaktuje się z córką głównie drogą mailową.
Ziemowit Ochapski, legendysportu.pl