To był mecz kompletny. Były emocje, znakomite wymiany, walka z obu stron i świetny poziom. Wysoka intensywność i coś, co naprawdę mogło się podobać. Zagrały naprawdę dwie najlepsze tenisistki tego turnieju. Choć wygrała Iga Świątek, tu mogło wydarzyć się wszystko. Polka jednak pokazała charakter i opanowanie, inkasując kolejny duży tytuł w swojej karierze.
Na jednej z największych grup tenisowych w Polsce "Nie śpię, bo oglądam tenis" czytałam w trakcie turnieju komentarze, że kibice mają nadzieję, że Iga Świątek, jeśli zagra w finale, to nie zmierzy się w nim ani z Aryną Sabalenką, ani Jeleną Rybakiną. Dlaczego? "Żeby miała łatwiej".
Gdy jednak było już pewne, że to właśnie Białorusinka lub Kazaszka będą przeciwniczkami w walce o tytuł, pojawiły się słowa o tym, że Polka powinna grywać ze swoimi największymi rywalkami, szczególnie z Rybakiną, z którą częściej przegrywała. I zdecydowanie bliżej mi do tej opinii.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: To nie jest fake. Szalona parada bramkarza
Po pierwsze dlatego, że to są zazwyczaj bardzo jakościowe mecze. Sabalenka i Rybakina to tenisistki z najwyższej półki, które jak Iga, nie bez powodu są w czołówce. Takie spotkania, bez względu na wynik, są najbardziej wymagające i można z nich wynieść najwięcej nauki.
Kolejnym powodem jest to, że WTA może rosnąć dzięki takim rywalizacjom. Tak jak przed laty wszystkich elektryzowały pojedynki Steffi Graf z Monicą Seles czy Martiny Hingis z Lindsay Davenport, tak teraz WTA potrzebuje podobnego impulsu. Dominacja jednej zawodniczki cieszy nas, bo to nasza rodaczka. Jednak pustki na trybunach mówią same za siebie.
Ponadto pamiętamy o tytułach, o wielkich turniejach i dużych wygranych. A jeszcze lepiej, kiedy po drodze zdarzają się spektakularne zwycięstwa, ale przede wszystkim walka i wysoki poziom. Pewnie nie dojdziemy w WTA do takiego momentu, jak w ATP, kiedy "Wielka Czwórka" (Roger Federer, Rafael Nadal, Andy Murray i Novak Djoković) pisała historię tenisa. Ale małymi krokami może uda się z powrotem przywrócić świetność rozgrywkom WTA?
Jedno jest pewne: ci, którzy zdecydowali się spędzić sobotnie późne popołudnie na Caja Magica, nie wyszli zawiedzeni. To była bardzo dobra reklama WTA.
Dominika Pawlik, WP SportoweFakty
Czytaj też:
Trener tenisa wskazał od razu. Oto faworytka finału
Puściły jej nerwy. Wszyscy słyszeli, co krzyknęła do trenera