Maks Kaśnikowski przeniósł się do Indii po meczu Pucharu Davisa przeciwko Uzbekistanowi. Na początku drabinki trafił na jednego z "gospodarzy" Challengera. Mukund Sasikumar wystartował w nim z "dziką kartą" i nie zmarnował jej, ponieważ to on awansował po trzysetowym meczu.
Hindus, który nie był faworytem, rozpoczął mecz od mocnego uderzenia i seta wygranego 6:3. Maks Kaśnikowski wydawał się być na dobrej drodze do uratowania wyniku, ponieważ w drugiej partii to on zwyciężył 6:4. W trzecim secie Polak jeszcze ambitnie wrócił ze stanu 3:5 na 5:5, ale w kolejnych dwóch gemach lepszy był przeciwnik. Tym samym Mukund Sasikumar zamknął mecz zwycięstwem 7:5.
Olaf Pieczkowski dostał się do turnieju głównego przez dwie rundy kwalifikacji. W nich Polak zwyciężał z Nitinem Kumarem Sinhą oraz Krisem van Wykiem. W pierwszej rundzie trafił na Bernarda Tomica. Australijczyk jest notowany na 277. miejscu w rankingu ATP, czyli o blisko 250 lokat wyżej niż Olaf Pieczkowski.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gola zapamięta do końca życia. Co tam się stało?!
Polak wysoko zawiesił poprzeczkę Bernardowi Tomiciowi. Pierwszy set zapowiadał zwycięstwo Olafa Pieczkowskiego, ponieważ wygrał w nim 6:2. Urodzony w Stuttgarcie zawodnik zdołał odwrócić wynik. W drugiej partii Bernard Tomic wygrał 6:4, a trzecia zakończyła się tie-breakiem. Tym samym to on w następnej rundzie rzuci wyzwanie rozstawionemu z numerem pierwszym Luca Nardiemu.
I runda gry pojedynczej:
Bernard Tomic (Australia) - Olaf Pieczkowski (Polska, Q) 2:6, 6:4, 7:6 (2)
Mukund Sasikumar (Indie, WC) - Maks Kaśnikowski (Polska) 6:3, 4:6, 7:5
Czytaj także: Tego Australian Open nie zapomni! Najpierw tytuł z Polakiem, teraz kolejny triumf
Czytaj także: Forbes ujawnił zarobki tenisistów. Iga Świątek w czołówce zestawienia