Już na starcie poprzedniego sezonu Iga Świątek nie poradziła sobie najlepiej, mimo że miała za sobą najlepszy rok w karierze. Nasza tenisistka odpadła wówczas w 4. rundzie wielkoszlemowego Australian Open po porażce z Jeleną Rybakiną.
Tym razem Polka spisała się jeszcze słabiej. Już w 3. rundzie nie udało jej się pokonać 19-letniej Czeszki Lindy Noskovej. Po trzysetowym boju liderka światowego rankingu WTA pożegnała się z Wielkim Szlemem. Jak to zwykle bywa po porażkach, rozpoczęła się dyskusja na temat jej stylu gry.
W głównej mierze krytykowano jej serwis, a także wolej. I to są właśnie aspekty, nad którymi Świątek pracuje. W rozmowie z TVP Sport Marcin Matkowski wygłosił budujące słowa w tym temacie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: można im pozazdrościć. Bajeczny urlop dziennikarki i piłkarza
- Nie umiała woleja i nie umie. Wiem, że się uczy, ten element w jej grze się pojawia. (...) Na razie nie widać efektów, ale one nigdy nie przychodzą szybko. Trzeba poczekać kilka miesięcy. Uważam, że to dobry ruch, który w przyszłości powinien przynieść pozytywy - powiedział były wybitny polski deblista.
Mimo że jego zdaniem wolej nie jest trudny technicznie, to szczególny problem pojawia się u kobiet. Wszystko z uwagi na to, że jest on praktycznie rzadkością. Oprócz tego Matkowski uważa, że można pracować nad agresywnością drugiego podania. To właśnie był jeden z problemów podczas ostatniej imprezy, co raz po raz wykorzystywały rywalki.
Ewentualne postępy nad wolejem oraz serwisem będziemy mogli zauważyć najwcześniej w lutym. W dniach 11-17 drugiego miesiąca kalendarzowego 2024 roku Świątek weźmie udział w turnieju WTA 1000 w Dosze. Nasza tenisistka postara się po raz drugi z rzędu obronić tytuł.
Przeczytaj także:
Pogromczyni Kawy za burtą. Obrończyni tytułu rozpoczęła od zwycięstwa