Broniąca wielkoszlemowego tytułu Aryna Sabalenka znakomicie czuje się na kortach w Melbourne. W Australian Open kroczy od zwycięstwa do zwycięstwa, a jej rywalki nie mają zbyt wiele argumentów, żeby nawiązać skuteczną walkę z wiceliderką rankingu WTA.
W piątek, w trzeciej rundzie AO 2024, dotkliwie przegrała z nią Łesia Curenko. Po takim wyniku można się załamać. Po triumfie 6:0, 6:0 (---> RELACJA) z Białorusinką rozmawiała Andrea Petković, która zapytała tenisistkę, czy sprawia jej przyjemność odbieranie innym zawodniczkom radości z gry.
- No cóż, w ubiegłym roku Iga wygrała tak wiele setów 6:0. To jest jeden z moich celów. Spróbować się do niej zbliżyć - wypaliła nagle Aryna Sabalenka, która "pozazdrościła" Idze Świątek i chciałaby zostać nową "królową bajgli".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: pokazała zdjęcia z plaży. Piękna tenisistka zachwyciła
Polka jak na razie żadnego "bajgla", co w tenisowym żargonie oznacza wygranie seta do zera, podczas Australian Open jeszcze nie wyprodukowała. W pierwszym starciu z Sofią Kenin "oddała" rywalce aż osiem gemów, a w drugiej rundzie turnieju stoczyła trzysetowy bój z Danielle Collins i zwyciężyła 6:4, 3:6, 6:4 (---> RELACJA).
Zresztą Sabalence trudno będzie teraz powiększyć ten dorobek. Białorusinka w czwartej rundzie imprezy zmierzy się Amandą Anisimovą, która wyeliminowała Paulę Badosę. Warto zauważyć, że bilans bezpośrednich pojedynków przemawia na korzyść najbliższej rywalki drugiej rakiety świata. Amerykanka wygrała aż cztery z pięciu starć.
Wywiad można zobaczyć poniżej:
Czytaj także:
Ogromny sukces Fręch w Melbourne. Eksperci zachwyceni wyczynem Polki
Wielka gwiazda na drodze Magdaleny Fręch. To z nią zagra o ćwierćfinał