Kocha tenis i czeka na powrót do gry. Polka nie skreśla występu na IO

WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: Alicja Rosolska
WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: Alicja Rosolska

Ma dziewięć tytułów i ogromny bagaż doświadczeń. Oczekuje narodzin drugiego syna. A potem? Chce zagrać na igrzyskach. Start Alicji Rosolskiej uzależniony jest jednak od tego, czy zostanie dopuszczona do Paryża z zamrożonym rankingiem.

W grze podwójnej na najwyższym szczeblu rozgrywek coraz lepiej radzą sobie Polki. Świadczy o tym ich ranking na koniec sezonu 2023. Magda Linette jest 42., Katarzyna Piter 67., a blisko czołowej setki plasują się też Weronika Falkowska oraz Katarzyna Kawa.

W tym gronie na ten moment brakuje tej, która na swoim koncie ma półfinał i ćwierćfinał Wimbledonu oraz dziewięć tytułów w cyklu WTA. Mowa o oczekującej na przyjście na świat drugiego syna Alicji Rosolskiej. To właśnie przerwa macierzyńska spowodowała, że ostatni raz na korcie 38-latkę oglądaliśmy 7 lipca.

- Aktualnie czuję się bardzo dobrze. Nie mogę narzekać. Jestem mobilna, synek trzyma mnie przy ruchu - powiedziała w rozmowie z nami Rosolska.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Nie mogła sobie tego odmówić. Miss Euro zrobiła show na plaży

Narodziny syna i powrót

Biało-czerwona tenisistka niedługo po raz drugi zostanie matką. Potem chce powrócić na kort, bo wciąż ma motywację do rywalizacji i osiągania dobrych rezultatów. Alicja zdradziła nam, jak może wyglądać przyszły rok w jej wykonaniu.

- Na razie nie mam zaplanowanej konkretnej daty powrotu. Wszystko zależy od tego, jak przebiegnie poród. To wpływa na późniejszą regenerację. Dlatego jeszcze nie zakładam, kiedy dokładnie wrócę - przyznała.

Alicja Rosolska może powrócić do rywalizacji po trzech z czterech turniejów wielkoszlemowych w sezonie.

- Na pewno będzie mi ciężko. Możliwe, że zacznę grać dopiero po Wimbledonie. Wtedy wybije rok przerwy od moich startów. Będę mogła skorzystać z dwunastu zamrożonych turniejów. Jeśli powrócę wcześniej, to otrzymam osiem takich szans. Nie chcę się spieszyć - zadeklarowała.

- Mam swoje lata. Moje ciało musi się odpowiednio zregenerować, abym ja mogła odpowiednio się przygotować. Nie wiem też, jak dzieci podejdą do nowej sytuacji, w której mamy zabraknie w domu, bo będzie trenować. Na wszystko zwracam uwagę - podkreśliła polska zawodniczka.

Finalistka gry mieszanej podczas US Open 2018 myśli o igrzyskach olimpijskich w Paryżu. Występ w imprezie czterolecia na kortach Rolanda Garrosa nie został przez nią zupełnie przekreślony.

- Start teoretycznie jest możliwy ze względu na choćby datę rozpoczęcia igrzysk. Nie koliduje ona z moim planem powrotu po roku przerwy. Wszystko zależy od przebiegu porodu, regeneracji i tego, czy zamrożony ranking pozwoli mi na zakwalifikowanie się do tej imprezy - podkreśliła.

Ostatnią partnerką deblową Rosolskiej w cyklu WTA była Nadia Kiczenok. Czy nasza zawodniczka umówiła się już z konkretną tenisistką na stworzenie pary po powrocie do grania?

- Nie, na ten moment jest za wcześnie na to, aby umawiać się z kimkolwiek. Potem może się okazać, że coś poszło nie po mojej myśli i nie czuję się gotowa na konkretny turniej - odpowiedziała.

Imponujące cele

Jeśli powracać, to z wysokimi celami. Tak do tego podchodzi Alicja Rosolska. Jak już wspomnieliśmy, tenisistka osiągnęła poziom najlepszej czwórki turnieju wielkoszlemowego. Głównego celu, a zarazem marzenia, jeszcze jednak nie zrealizowała.

- Jak się bierze udział w takich turniejach, to chce się je po prostu wygrywać. Czy to ćwierćfinał, czy półfinał, zawsze można odczuwać niezadowolenie, bo się na końcu przegrało. Nie wygrałam w swoim życiu szlema, a to od zawsze był mój cel - przyznała.

- Nie inaczej jest tym razem. Grałam w finale miksta, ale się nie udało. To świetny wynik, choć niedosyt pozostał. Na początku oczywiście taki rezultat to znakomita sprawa. Później inaczej się na to patrzy i chce się więcej - dodała.

Wszystko dzięki miłości do tenisa. Choć na ten sport nasza rozmówczyni ostatnio nie miała wiele czasu z wiadomych przyczyn, to zawsze tęskni czy to za graniem, czy za oglądaniem meczów.

- Jak mogę i jest okazja, to bardzo chętnie śledzę spotkania. Od przerwania startów przez kilka miesięcy niczego jednak nie oglądałam. Za dużo się działo - odrzekła.

Na koniec nasza deblistka wytypowała triumfatorkę Australian Open 2024.

- Kto wygra? Jasne, że Iga! Zawsze jej kibicuję. Mam nadzieję, że tak samo Hubert Hurkacz będzie zaskakiwać i iść do przodu w turniejach wielkoszlemowych. Oby też Janek Zieliński dobrze pograł w deblu. Będę trzymała mocno kciuki za Polaków - podsumowała.

Czytaj także:
Nagła zmiana w regulaminie. Świątek może odskoczyć Sabalence
Rafael Nadal wraca na kort. Jest drabinka turnieju w Brisbane

Komentarze (2)
avatar
fannovaka
5.01.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Nic wielkiego do tej pory, przez tyle lat nie wygrala to juz nie wygra 
avatar
Chiswick
4.01.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ło matko