"Aż wstyd". Komentatorka opowiedziała, jakie warunki panują w Cancun

Getty Images / Na zdjęciu: Iga Świątek
Getty Images / Na zdjęciu: Iga Świątek

Nie milkną echa po pierwszym meczu Igi Świątek w WTA Finals. Pod kilkoma względami warunki nie sprzyjają tenisistkom, a jeszcze w trakcie spotkania Polki z Marketą Vondrousovą pewnym spostrzeżeniem podzieliła się Joanna Sakowicz-Kostecka.

Trudno jak na razie powiedzieć o turnieju WTA Finals coś dobrego. Tenisistki słusznie narzekają na fatalne przygotowanie nawierzchni do gry. Przypomnijmy, że organizatorzy zakończyli budowę obiektu z kortem i trybunami zaledwie dzień przed rozpoczęciem imprezy. Do tego zawodniczkom doskwiera upał i potężna wilgotność.

Podczas meczu Igi Świątek z Marketą Vondrousovą komentator Canal+ Sport Bartosz Ignacik poinformował, że wynosi ona 70 procent. Termometry wskazywały natomiast temperaturę 30 stopni Celsjusza.

Stąd nie może dziwić fakt, że strój Polki był mocno przepocony już po pierwszym secie i musiała udać się do szatni.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: na Instagramie obserwują ją tysiące. Tak trenuje dziennikarka Polsatu

Patrząc na przekaz telewizyjny, można było odnieść wrażenie, iż nasza tenisistka dosłownie znajduje się w saunie. Po pierwszej partii o warunkach panujących w meksykańskim Cancun opowiedziała też nico Joanna Sakowicz-Kostecka, która komentowała mecz razem z Bartoszem Ignacikiem.

- Set trwał ponad godzinę i sami państwo widzieliście, jak wygląda Iga. Codziennie około godz. 8-9 udaję się na 30-40-minutowe bieganie i wyglądam mniej więcej tak jak ona. O innej porze aż wstyd mi wejść do hotelu, by nie zostawiać za sobą mokrych plam. Warunki są ekstremalnie trudne, ale ta pora i tak jest w miarę sprzyjającą do gry w tenisa - podkreśliła ekspertka.

Przypomnijmy, że spotkanie rozpoczęło się o godz. 17:00 czasu lokalnego. Po pierwszym wyczerpującym secie w drugim Świątek rozbiła rywalkę. Ostateczny wynik to 7:6 (3), 6:0.

Czytaj także:
Poprosili Igę o kilka słów po polsku. Niespodziewany zwrot akcji

Komentarze (0)