Udane debiuty w reprezentacji Polski. Przyszłość rysuje się w jasnych barwach

PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Tomasz Berkieta
PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Tomasz Berkieta

Reprezentacja Polski odniosła zwycięstwo nad Barbadosem w ramach Grupy Światowej II Pucharu Davisa. Spotkanie w Kozerkach było okazją do debiutu dla dwóch Biało-Czerwonych. - To drużyna naprawdę bardzo perspektywiczna - ocenił Mariusz Fyrstenberg.

Po piątkowych grach Polska prowadziła z Barbadosem 2:0 i potrzebowała tylko punktu, aby wygrać całe spotkanie. Zatroszczyli się o niego Karol Drzewiecki i Jan Zieliński, którzy w sobotę pokonali parę Darian King i Haydn Lewis 6:4, 6:4. Dla pierwszego z Biało-Czerwonych był to debiut w drużynie narodowej.

- Wspaniale było debiutować w takim towarzystwie. Czułem się bardzo pewnie przy Janku, wiedziałem, że będzie świetnie grał i pomagał, więc szybko zeszła ze mnie presja. On ma duże doświadczenie, w Pucharze Davisa i nie tylko, dlatego cieszę się, że mogłem z nim dzielić połówkę kortu. Ten debiut w reprezentacji był dla mnie ważnym doświadczeniem i dał mi jeszcze większą motywację do budowania jak najwyższego rankingu - powiedział Drzewiecki (cytat za PZT).

- Karol jest starszy ode mnie, znamy się nie od dziś, bardzo długo się przyjaźnimy na korcie i poza nim, więc fajnie było dzisiaj [w sobotę] dołożyć do tego kolejne wspólne przeżycia i wspomnienia. Szczególnie dla Karola, bo ten jego debiut miał miejsce w Polsce, mieliśmy więc wsparcie polskiej publiczności. Ja sam wiem, jak to jest debiutować w reprezentacji, choć u mnie to był niestety debiut przy pustych trybunach. Ale pamiętam do dziś, jak byłem blady jak ściana, do tego wyszedłem na kort z drugim debiutantem, więc naprawdę nie było łatwo - wyznał Zieliński, który pierwszy mecz rozegrał trzy lata temu z Hongkongiem w Kaliszu.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: można im pozazdrościć. Tak spędzili miesiąc miodowy

Debliści zdobyli dla Polski trzeci i zarazem rozstrzygający o losach meczu punkt. Czwarty dołożył Tomasz Berkieta, który ustalił rezultat spotkania na 4:0. 17-latek z Warszawy zadebiutował w narodowych barwach meczem z Xavierem Lawrence'em. Młody Polak zwyciężył Barbadoszczyka 6:3, 6:4. Problemy miał tylko z zamknięciem drugiej partii.

- Czemu nie było 6:1 w drugim secie? To bardzo dobre pytanie, które wciąż mam z tyłu głowy, ale po prostu nie wiem. Chyba moja głowa zaczęła myśleć, że mecz jest już wygrany i nic nie muszę robić. Trochę pewnie to był brak doświadczenia i brak ogrania w takich imprezach, ale cieszę się, że udało mi się domknąć tego gema przy 5:4 i utrzymałem spokojną głowę, bo w przeszłości bywało różnie. Ale dzisiaj czułem wsparcie z ławki drużyny, czułem wsparcie z trybun, to było dla mnie bardzo ważne i naprawdę pomocne i zmniejszyło stres związany z debiutem w reprezentacji - stwierdził Berkieta.

Warszawianin starał się grać agresywnie, szczególnie z forhendu. - Z kim z czołówki można porównać szybkość piłki Tomka? Chyba jest to Rublow, który najwolniej gra piłkę 200 km/godzinę. Tomek, przed uderzeniem z forhendu, jak chce przyspieszyć ostrzega na głos: uważaj! I dopiero gra. Ale dobrze, że ostrzega, uwierzcie mi, bo mogłoby być różnie. Zresztą wszyscy w reprezentacji czują, że jak Tomek ma dobry dzień, to jest z niego bardzo trudny przeciwnik na korcie - chwalił Berkietę kapitan Mariusz Fyrstenberg.

Biało-Czerwoni zaprezentowali w Kozerkach w całkiem mocnym zestawieniu. W piątek swoje mecze wygrali Hubert Hurkacz i Olaf Pieczkowski. Z kadrą trenował młody Fryderyk Lechno-Wasiutyński, a na trybunach pojawili się także Daniel Michalski i Kacper Żuk. Jeśli do drużyny powróci jeszcze Kamil Majchrzak, to Biało-Czerwoni mogą zajść daleko w Pucharze Davisa.

- To pokazuje, jak mamy zgraną drużynę i świetnych zawodników, którzy czują częścią drużyny i wspierają ją jak i kiedy tylko mogą, nawet jeśli nie są powołani na dany mecz. Mamy też bardzo młodą drużynę, która daje nam naprawdę już teraz powody do radości i dumy, ale jest to drużyna naprawdę bardzo perspektywiczna. Dlatego myślę, że możemy w najbliższych latach mocno wspiąć się w górę w Pucharze Davisa. Mamy też świetny team współpracowników, na których zawsze możemy liczyć podczas przygotowań do meczów, ale i na ich doping z ławki w trakcie. Wszystkim dziękuję za zaangażowanie i nie mogę się doczekać kolejnego meczu, który czeka nas już w lutym - powiedział Fyrstenberg.

Po zwycięstwie nad Barbadosem reprezentacja Polski awansowała do przyszłorocznych baraży o Grupę Światową I Pucharu Davisa. Kolejnego rywala Biało-Czerwoni poznają w środę, gdy odbędzie się losowanie.

Czytaj także:
Trzysetowa batalia w finale. Czeszki opanowały San Diego
Niespodzianka w finale turnieju w Osace. Życiowy sukces amerykańskiej nastolatki

Komentarze (0)